Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2011, 23:23   #12
daamian87
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Ostin opuścił świątynię, nie mając żadnych konkretnych planów na resztę dnia. Miasto znał dość dobrze, wiedział gdzie może dobrze zjeść, zagrać w karty czy zabawić się z kobietą. Zastanawiał się, na co poświęci czas, kiedy kątem oka dostrzegł oddalającą się pół-elfkę. Postanowił nawiązać z nią kontakt, podbiegł więc za nią kawałek.
- Leila, o ile dobrze pamiętam, tak? - spytał równając z półelfką krok.
- Tak, to ja. Wybacz ale Twojego imienia nie pamiętam.
- Ostin Berton, do usług.-
odparł z uśmiechem, kłaniając się uprzejmie.
- Miło mi. Więc gdzie się teraz udajesz?
- Szczerze mówiąc, nie miałem konkretnego celu. Jeśli nie masz nic przeciwko mógłbym towarzyszyć tobie. -
odparł.
- Cóż, ja idę przed siebie w poszukiwaniu najbliższej karczmy, nie znam tego miasta. Może Ty wiesz gdzie powinniśmy się skierować?
- Hmm, jeśli zależy ci na dobrym posiłku i napitku, to polecam "Grzmiącego gnoma", jeśli chodzi o czysty pokój i miękkie łoże to "Czerwona róża" będzie najlepsza. -
zaproponował po chwili zastanowienia.
- Szczerze? A pewnie przed Tobą i tak się nic nie ukryje. Nie tyle szukam konkretnego miejsca co kogoś kto postawi mi kolacje i miejsce do przespania się.
Ostin zdziwił się, jednak nie było tego po nim widać.
- Hmm, poleciłbym ci kilka lokali, jeśli chodzi o osoby które mogłyby ci zasponsorować pobyt w jednej z karczm, jednak domyślam się, że forma współpracy z nimi nie odpowiadałaby ci zbytnio. - dodał ze szczerym, szerokim uśmiechem.
- Sporo rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz - uśmiechnęła się. - Właściwie może być jakokolwiek karczma, zawsze znajdzie się jakiś "chętny", że tak to ujmę. O, chyba tam widzę jakiś szyld, wygląda przyzwoicie. "Złoty bażant".
- Karczma niezgorsza, mają dobrą rybę w sosie grzybowym. -
poinformował swoją rozmówczynię.
- Jeśli nie masz nic przeciwko udam się tam z tobą. Milej się jada w towarzystwie, nie sądzisz?
- Dobrze więc, zobaczmy co tam oferują
.
Oboje weszli do wnętrza. Kilka stołów, część z nich była zajęta. W powietrzu unosił się zapach pieczonego mięsiwa, dymu palonych ziel i perfum znajdujących się wewnątrz kobiet. Pomieszczenie urządzone było skromnie, a jednocześnie atmosfera w nim była dość sympatyczna. Na ścianach wisiało tylko kilka ozdób, w przeciwieństwie do większości karczm, gdzie właściciele wieszali jak najwięcej trofeów, różnego rodzaju dzieł sztuki i tym podobnych przedmiotów. Po przeciwległej do wejścia ścianie umieszczony był mały kominek, w którym ogień dopiero rozpoczynał swoje całowieczorne przedstawienie. Ogniki powoli przeskakiwały z drewna na drewno, liżąc je swoimi płomiennymi językami.


Za kontuarem stał wysoki, szczupły mężczyzna o pociągłej twarzy. Jego krótkie, kruczoczarne włosy kontrastowały z jasną, niemal białą cerą. Jego biała koszula świadczyła o staranności, z jaką prowadził swój lokal.
Ostin przeszedł pomiędzy stolikami do jednego z wolnych, znajdujących się niedaleko kominka.
- Co zamawiasz?
Leila rozglądała się uważnie po karczmie.
- Może na początek jakieś dobre wino, zdam się na gust karczmarza. - odparł z uśmiechem, przyglądając się dyskretnie Leili.
- Mhm - rozgląda się dalej. Po chwili skupiła wzrok na mężczyźnie siędzącym samotnie przy ladzie.
- Znajomy? - spytał Ostin nie patrząc nawet w kierunku owego mężczyzny.
- Co? Nie, nie, JESZCZE nie.
- Może wolisz, aby zostawić cię samą? -
spytał z uśmiechem na twarzy. Widać było, że cała sytuacja śmieszy go.
- Raczej ja musze opuścic Ciebie, na tą chwilę i tak nie mam czym zapłacić za wino. Tak więc porozmawiamy rano. Dobrej nocy.
Podniosła się i skierowała w stronę mężczyzny, zagdnęła go i przysiadła do niego.
Ostin uśmiechnął się tylko w odpowiedzi. Spróbował przyniesionego mu wina, stwierdzając, iż nie jest takie złe. Na zamówione danie, na które składała się rzeczona wcześniej ryba w sosie grzybowym czekał przyglądając się poszczególnym gościom. Ludzie i ich zachowania fascynowali go od zawsze. Lubił obserwować ich dziwne niekiedy zachowania, szczególnie wtedy gdy nie wiedzieli, że są przez kogoś obserwowani, co jednak w karczmie było rzeczą niemożliwą. Gdy na stole wylądował zamówiony posiłek, a miły zapach rozniósł się po i dotarł do nosa mężczyzny, brzuch Ostina przypomniał mu, że od rana nie był napełniony. Zaczął więc jeść, nie zwracając uwagi na nikogo konkretnego, mając jedna na uwadze wszystko, co działo się dookoła.

Po zjedzonym posiłku, którego wielkość i jakość mocno rozleniwiły Ostina, mężczyzna oparł się i z kielichem w ręku zaczął przysłuchiwać się bardowi, który zawitał do karczmy.


Muzyka wypełniła pomieszczenie, uciszając wszelkie rozmowy. Czyste dźwięki wydobyły się najpierw z instrumentu, dzierżonego przez młodego mężczyznę, po chwili dołączyły do nich słowa pieśni. Słowa mówiące o zapomnianych bohaterach. Ostin wsłuchiwał się w pieśń z zamkniętymi oczyma. Począł zastanawiać się, jaki los czeka jego oraz tych, którzy dołączyli do Zakonu. Czy zostaną okrzyknięci bohaterami, czy też świat nie usłyszy o nich nigdy. A jeśli zostaną owymi bohaterami, to czy bardowie będą układać o nich pieśni? Czy za kilkadziesiąt lat, ktoś, kto będzie siedział w tym samym miejscu, pijąc to samo wino i spożywając ten sam posiłek będzie słuchał pieśni barda o grupie Zakonu?
Ostin nigdy nie myślał o karierze bohatera czy znanego powszechnie człowieka. Jednak wszystko było dopiero przed nim.

Mimo iż muzyka przestała w końcu grać a słowa pieśni ucichły, Ostin trwał przez dłuższą chwilę w tej samej pozycji. W jego głowie wciąż kołatały się słowa barda wraz z obrazami z przeszłości. Kiedy w końcu mężczyzna otworzył oczy, zorientował się, że w karczmie został tylko on i trzech mężczyzn, którzy właśnie zbierali się do wyjścia. Ostin dopił swoje wino, po czym podszedł do karczmarza.
-Jak zawsze świetna ryba, Tom.- pochwalił znajomego karczmarza.
-Znajdzie się jakiś pokój?- spytał z uśmiechem.
-Dla naszego stałego klienta zawsze.- mężczyzna odparł, ukazując szereg białych, równych zębów.
-W takim razie skorzystam. Do tego dolicz kąpiel i wczesne śniadanie, zapłacę od razu.- zadysponował Ostin. Zapłacił za to, co zamówił, po czym ruszył do wynajętego właśnie pokoju.

Wnętrze było spowite delikatnym światłem wydobywającym się z małego kominka i kilku świec. Młoda służka dolewała do balii gorącej wody, która parowała, podnosząc temperaturę w pokoju. Łoże było już zaścielone.
Ostin uśmiechnął się do młodej kobiety, która zachichotała tylko. Mężczyzna rzucił swoje rzeczy na ziemię. Nie miał sił na nic więcej po za kąpielą i snem, szczególnie, że następnego dnia miał wyruszyć z grupą obcych mu ludzi. Odprawił uśmiechem i służkę, podążając za nią jedynie wzrokiem. Kiedy wyszła zamknął drzwi, rozebrał się i wsunął do balii z gorącą wodą. Zanurzył się w niej cały, pozwalając odpocząć zmęczonym mięśniom. Rozluźnił się, chłonąc ciepło. Kiedy woda zaczęła robić się coraz chłodniejsza wyszedł, wytarł się dokładnie i skierował się do łóżka. Nie zdążył jeszcze przyłożyć głowy do poduszki, a już odpłynął do krain koszmarów lub marzeń sennych.

Pukanie do drzwi wyrwało go z sennego świata. Budzono go zgodnie z jego dyspozycją. Nie chcąc się spóźnić ubrał się, zebrał swoje rzeczy i udał się na dół. Śniadanie czekał na niego na stole, przy którym spędził poprzedni wieczór. Pachnąca, świeża jajecznica zapełniła szybko żołądek mężczyzny. Porcja równie świeżego i smacznego mleka dopełniła posiłek. Ostin wstał, zostawił srebrną monetę obok talerza, po czym opuścił karczmę.

Świeże powietrze osnuło twarz młodego podróżnika. Słońce nieśmiało wyglądało zza chmur, ogrzewając zarówno kroczącego przez miasto Ostina jak i budynki czy trawę. Jak się okazało, na miejscu zbiórki mężczyzna zjawił się jako pierwszy. Nie musiał jednak czekać na pozostałych długo. Po chwili dostrzegł znajome postacie, nadciągające z różnych stron miasta.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline