Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2011, 08:31   #71
Gryf
 
Gryf's Avatar
 
Reputacja: 1 Gryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputację
Załatwili to, po co tu przyszli - to było najważniejsze. Silent najwyraźniej do tej pory niewiele miał okazji, by porozmawiać ze swoim "stwórcą". W którymś momencie rozmowa z Jakoobem przybrała kompletnie nieoczekiwany dla Cohena obrót. Nie przeszkadzał. Słuchał. Analizował. Wyciągał wnioski.

Gdy wyszli na zewnątrz, Alvaro wciąż był wzburzony tym co usłyszał.


- Rozumiem, że nie jesteś skory do zwierzeń Patricku, więc nie będę pytał co sądzisz na temat tych wszystkich Jacoobowych rewelacji. Co do moich zadań jakimi się zająłem to w kwestii tych wszystkich zaginięć i zabójstw na przestrzeni połowy wieku to sprawa nie dotyczy Astarotha. To była wiadomość do mnie. Osobą która za tym wszystkim stoi jest Jacoob. W taki sposób zdobywa swoje “nowe” twarze. Jak sam widziałeś inna miał teraz a inną wtedy na Red Hook. Cóż, za to chyba też będzie musiał zapłacić jak już znajdę sposób... Kolejna sprawa. Cytaty z pokoju Voora. Nic co miało tworzyć razem jakiś sens. Wygląda to po prostu tak jakby Voor bez ładu i składu cytował te słowa, które mu się przypomną. To nic również nie wnosi do sprawy. Przynajmniej w takiej formie w jakiej jest obecnie. Może uda mi się zobaczyć Voora to wtedy zmienię zdanie. Co do notatek Cesarza... - poczekał aż minie ich karetka na sygnale by był słyszany przez Patricka - to dla mnie jest wyższa szkoła jazdy. Taka bardzo zaawansowana kabała. Może jakbym znał wzory, które tam występują to bym umiał to wykorzystać w jakiś sposób. To wszystko co tam jest napisane kojarzy mi się z jakaś nieznaną mi formą rytuałów. Jednak to jest jedynie moje przypuszczenie. Według mnie notatki nie maja nic w związku ze sprawą. Natomiast kwestia tego co się wydarzyła w twoim mieszkaniu to już pokrótce wyjaśnił Jacoob. Przynajmniej teraz wiem co to za energia was wypełniła. Siedząc tak długo we trójkę zadziałaliście na siebie wyzwalajac ta moc, energię, a drogę do jej ujścia wskazałeś ty Patricku. Nieświadomie. Twój wrodzony pedantyzm zadziałał, co spowodowało takie a nie inne ułożenie notatek na stole. Te wszystkie cyfry dat, zdjecia tych martwych chłopaków stworzyły wzrór, rytuał a potem pstryk - strzelił z palca - pojawił się ten który strzeże ścieżek jak mniemam Asmodeusz i ta osoba która trzymała się najsłabiej poleciała do Miasta Miast. Acha udało mi się uratować twoje mieszkanie przed spaleniem. Sigil zapłonął ponownie. Jest jeszcze jedna kwestia jaką chciałem poruszyć. Niejaki Zdradzony. Osoba jaka objawiła mi się niedawno prosząc o spotkanie. Skorzystałem z zaproszenia. Nie miałem okazji zobaczyć twarzy, maskował również swój zapach. Według jej słów to były szczurek Jacooba, którego ten zdradził. Podejrzewam, że szuka zemsty na nim. Chciał byśmy nic nie mówili Jacoobowi o sprawie. Patrząc na te rewelacje Mistrza wampira to mógł to być każdy choćby i sam As a nawet praprapradziadek - uśmiechnął się smutno - Dał mi to - wręczył Cohenowi do przeczytania skrawek papieru z opisanym rytuałem
- To jeszcze nie koniec - odebrał i schował prezent od Zdradzonego - jadąc tutaj środkami miejskiej komunikacji ktoś na tyle zręczny wcisnął mi do kieszeni to - przed oczyma Patricka pojawiła się zamknięta w worek foliowy karta przedstawiajaca wymalowany krwią pentagram i szczura stojącego na tylnych łapkach. Szczur miał na sobie długi prochowiec i czapkę oraz rząd cyferek: 128.1245.23478.345.67.90234.
- To tyle z moich rewelacji. Ty też się nie nudziłeś?

W miarę jak Rafael mówił i oddalali się od pubu, Patrick zdawał się odzyskiwać czucie w mięśniach mimicznych twarzy. Przytakiwał, zaprzeczał, parę razy próbował otworzyć usta by coś powiedzieć, raz nawet, gdzieś na wysokości wiadomości o mieszkaniu udało mu się się wstrzelić “dzięki”. Gdy Alvaro skończył, patolog spojrzał na rysunkowego szczurka w płaszczu i niespodziewanie wybuchł śmiechem. Długą chwilę nie mógł się uspokoić.

– Poddaję się. Osoba, która ochrzciła cię Silentem nadała pojęciu "sarkazm" nowy wymiar.

- Jak się ukrywa swoją tożsamość to raczej unika się towarzystwa i rozmów - uśmiechnął się blado - Jednak jako byłą się osoba duchowna i śledczym to strasznie brakowało mi rozmów z bliźnimi - chrząknął

– Oj tak, powołania się nie wyprzesz. – Cohen przysiadł pod wiatą przystanku autobusowego łapiąc oddech. – Przepraszam Alvaro, nie nabijam się i to nie kwestia nudy: osobno większość z tematów o których wspomniałeś, jest dla mnie sprawą życia lub śmierci, ale naprawdę nie dam rady rozmawiać z tobą o wszystkim na raz. – pokręcił głową, jakby z niedowierzaniem, potem nieco spoważniał i przeskanował karteczkę wzrokiem wbijając sobie cyfry w pamięć, po czym oddał ją Alvaro – Dobra, meldunek przyjęty. Co do tego kartonika... Demony lubią rebusy, chociaż cyferki bardziej przypominają mi jakiś numer konta czy skrytki bankowej, może adres IP? Jeśli chcesz, mogę przepuścić numerek i logo z gryzoniem przez bazę i zbadać samą kartkę na kryminalistyce. Odciski, krew i co tam się da z tego jeszcze wyciągnąć.
Co do "Jakoobowych rewelacji", nie pamiętam nic ze swojej śpiączki, jeśli o to pytasz.

- Może to i lepiej... - delikatnie uchylił woreczek nie wyciągając zawartości. Wciągnął głęboko powietrze szukając jakichkolwiek zapachów wydobywających się ze środka..
- Możesz zabrać to do analizy - powiedział po chwili oddając Patrickowi na nowo zamknięty foliowy woreczek z zawartością - Zapamiętałem numer, poszperam w tej sprawie. Dzięki za wskazówki - ponownie włożył ręce do kieszeni - Słysząc te wszystkie rewelacje co do Metropolis - zmienił temat - to coraz bardziej martwię o Jessice. Chciałbym ją stamtąd wyciągnąć i to jak najprędzej. Naładowaną tą energią jest pewnie jak latarnia dla wszelkiego rodzaju potworków tam mieszkających.

- Gdybyś słuchał co ci opowiadałem w mieszkaniu, zamiast gapić się w dekolt Goodman, nie byłyby to dla ciebie takie rewelacje. – mruknął chowając woreczek do kieszeni i podniósł się z ławki. Westchnął. – Minęły dopiero dwie godziny, może Jess wróci sama. Jeśli nie, to będziemy kombinować, chociaż nie mam cienia pomysłu w jaki sposób. Powtórzenie numeru z wycinkami może przynieść więcej szkody, niż pożytku. Jedyne co udało mi się na razie osiągnąć domorosłą magią, to uszkodzona siatkówka i poparzona ręka. Jeśli masz jakiś pomysł, jestem otwarty na propozycje. Całe to Święte Gówno którym mnie napromieniowało, jest do twojej dyspozycji. Noc jeszcze młoda, ja na razie mam zamiar namierzyć te "Rozdroża" i zobaczyć, co wie ten cały Georgio.

- Cóż, Goodman to ładna kobieta a w jej oczach widać błysk siły jej charakteru. To cenny nabytek dla oddziału - uśmiechnął się - Co do rytuałów to ja tez wolałbym nie ryzykować. Obawiam się tylko jednej rzeczy, czy w jakiś sposób was nie wykorzystuje, albo żeby sprecyzować wykorzystywał kiedy byliście nieprzytomni. Za dużo gdybam co? Dobra. Pójdę z tobą do tego całego Georgio chyba ze nie chcesz opiekuna i masz dla mnie jakieś inne zadanie? Bo do samego baru to chyba nie wejdę skoro Jacoob powiedział nie pomaga wampirom. Jednak pełen tych wszystkich rewelacji wolałbym by każdy z Was miał ochronę,

- Nie chcę opiekuna i mam dla ciebie jakieś zadanie. - uśmiechnął się Cohen - postaraj się dowiedzieć czegoś z sensem o tym całym Asmodeuszu. Wiesz, konkrety: z kim jest powiązany i jak cholerę przyzwać. I sprawdź w końcu ten pentagram z kanałów, Pytania?

- Co do Asmodeusza to moim jedynym źródłem wiedzy o tamtej stronie jest Jacoob. Pominę kwestię zaufania do tego co mówi, ale jak sam słyszałeś prawdy muszę się dowiadywać sam. Przejrzę jeszcze raz to co wiem o tym Upadłym i postaram się przesiać mity i legendy choć uzyskać to co chcemy, będzie ciężko. Byłem dzisiaj rano w miejscu gdzie znaleziono ciało. Pentagram był symbolem Astarotha. To tak jakby się podpisał “tutaj byłem” bądź jakby ktoś się bawił w zabawę “jak narysuje to przywołam szatana”, nic ponad to. Nie jestem żadnym magiem ani egzorcystą. Moja wiedza jest czysto akademicka. Nie oczekuj niczego więcej.

- Konkretnie napisał “Hostis honori invidia”... o ile pamiętam google: “nienawiść wroga jest zaszczytem”? - Alvaro skinął głową, a Cohen kontynuował - Pentagram był chyba po prostu podpisem... albo któraś z tych rzeczy była dopiskiem, dwójka która się tym zajmowała leży w szpitalu, a ja nie miałem czasu się temu przyjrzeć. Skoro to Astaroth.. to może być równie dobrze wiadomość dla nas, jak dla sprawcy. No nic, do roboty, nie mamy całej nocy.

- Nie wiem co było powodem tego ze leżą w szpitalu. Ja nic innego tam nie wyczułem poza smrodem śmierci kanałów, gówien, mięsa krwi. Dobra, nie będę się tobie szwendał pod nogami. Uważaj na siebie Patricku. Jakby co to dzwoń. Do zobaczenia

- Bywaj Alvaro. Jeszcze raz dzięki za uratowanie mi mieszkania.

***

Krótka wizyta na posterunku. Rzucił okiem na raport koronera na temat nowego ciała. Zgodnie z oczekiwaniami - brakujące części ciał Patricii Oldberg i Pauli Aldbergson. Pobieżnie przejrzał fotografie. Znajome cięcia wrześniowego Tarociarza... tylko sposób "prezentacji" jakby nie jego. Żadnego cudowania z mrożeniem, brud, bajzel. Spieszyło mu się? Jakakolwiek była przyczyna niechlujstwo sprawcy to zawsze dobra wiadomość dla kryminalistyki. Zlecił przygotowanie wszystkich czterech ciał na generalną sekcję zwłok jutro rano.

Następnie odpalił laptopa i wstukał w wyszukiwarkę cyferki od Alvaro. Sprawdził bazy danych pod kątem numerów kont, skrytek pocztowych, adresów IP, numerów seryjnych, kart kredytowych i każdej innej bazy długich rzędów cyferek, do której mieli dostęp.

Wskanował rysunek ze szczurem i przepuścił go przez porównywarkę obrazów.
W laboratorium starannie obejrzał otrzymany kartonik, a następnie zebrał i zabezpieczył wszystko, co dało się z niego wyciągnąć.

Na koniec sprawdził irytujący go detal: pobrał próbki genetyczne z ciał ofiar a następnie osobiście porównał z próbkami DNA prawnych opiekunów. Kazał też sobie zrobić kopie wszystkich raportów odnośnie historii adopcji ofiar, jakie wyprodukowali techniczni dla Jess i Claire.
Miał nadzieję ustalić kto, co i na którym etapie spiedolił i raz na zawsze zamknąć temat.

Cohen zbierał materiały i czyścił probówki, podczas gdy drukarka wypluwała z siebie kolejne strony wyników. Upewniwszy się, że ma wszystko, ze stosikiem a-czwórek w dłoni ruszył do uprzednio zamówionego radiowozu. Dyspozytornia chyba sprawdziła, dokąd jedzie, bo za kierownicą siedział aspirant Paulo Malacarro, zwany przez kolegów Latynoską Godzillą. Wielki, Łysy i zakochany w swoim Desert Eagle, której to armacie zdaje się nawet nadał imię. Cohen miał już z nim okazję pracować w sprawie Tarociarza, podczas wizyty u Nasha Tarotha w New City.

O knajpie "Na rozdrożach" Patrick wiedział dość, żeby skorzystać z kuloodpornego prezentu od kolegów, zabrać służbową broń i poinformować miejscowy patrol, by w razie czego byli gotowi udzielić mu wsparcia. Po minucie poszukiwań w bazie znalazł adres i kilkaset zgłoszeń: od zakłócania porządku, przez pobicia i spowodowanie stałego uszczerbku na zdrowiu, po parę gwałtów, kilka strzelanin i jedną sprawę o podpalenie z użyciem materiałów wybuchowych. Wydział Narkotykowy i Zorganizowana Przestępczość, mieli lokal na stałe gdzieś w czołówce czarnej listy.

Ot typowy, szanujący się bar dla motocyklistów.

Poprosił, też Malacarro by zaparkował przecznicę dalej i poczekał na niego. W najgorszym razie jakiś sygnał od niego. Cohen nie miał zamiaru ukrywać, że jest z policji, ale zajeżdżanie pod lokal radiowozem było zbędnym kuszeniem losu.
 
__________________
Show must go on!

Ostatnio edytowane przez Gryf : 09-02-2011 o 08:39.
Gryf jest offline