Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2011, 13:33   #12
Nexus6
 
Nexus6's Avatar
 
Reputacja: 1 Nexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumny
- Na dziewięć piekieł Batoru, z jakiej to czeluści te opary biją? – przemówiłem łamiącym się głosem, bardziej do siebie niż do zebranych wokół towarzyszy niedoli. Mimowolnie począłem posuwać się do tyłu, natrafiając plecami na jakąś osobę. Doznałem dziwnego wrażenia że świat wokół mnie jakby się kurczył. Przetarłem w pośpiechu oczy, mając wrażenie jakby ta uparta mgła wdarła się pod same powieki, następnie zacząłem przeganiać ją dłońmi, w nadziei że to w czymś pomoże…

Poczułem się bezradny, jak małe dziecko, bowiem nie widziałem fizycznego zagrożenia, kogoś, komu można by poszerzyć uśmiech.
Dla odwagi zacząłem nucić pod nosem swoją ulubioną pieśń, cichutko, bardzo cicho… - Zbirów sto, dziewka jedna, z nikąd pomoc, cnota biedna…
Przeszedł mnie zimny dreszcz, kiedy zdałem sobie sprawę co się właśnie wydarzyło.

Niemożliwe abym był żywym uczestnikiem wydarzenia, któremu najstarsi bardowie nadają jeno miano legendy! Jeśli to prawda, to wpadłem w niezłe gówno. Bogowie otchłani, możecie zacierać ręce… Na Olidamara, jestem w Ravenloft!

Przeczesałem palcami włosy jak miałem w zwyczaju a następnie położyłem dłoń na rękojeści mego oręża. Chłód metalu, przebijający się przez skórzaną taśmę którą to rękojeść byłą owinięta, zawsze mnie uspokajał.
Mych uszu szybko dobiegł odgłos bębnów, w które najwyraźniej ktoś uderzał nie od dzisiaj, sądząc po doskonałej synchronizacji.

Gdy mgła opadła, księżycowa poświata oświetliła mą sylwetkę w całej jej klasie. Me długie i kruczoczarne włosy sięgające ramion a ramiona te opina teraz skórzany pancerz przeciętnej jakości, o popielatym odcieniu. Spod niego wystają rękawy koszuli najlepszego gatunku o barwie zamglonego zmierzchu, podchodzącego pod kolor rdzawy. Pierścień na mym palcu jak zwykle świeci przenikając ciemność. Czuje lekki ciężar swej lutni na mych plecach a u pasa mój równie nieodłączny towarzysz, stalowy sejmitar.

Elizabeth, któż to może być? Nim się spostrzegłem, do mych nozdrzy dotarł odór stęchlizny i zgnilizny wydobywający się z odległego bagna… Jednak na widok otaczającego mnie mroku, poczułem… podniecenie. Bardzo mnie to zdziwiło, bardziej podejrzewałem siebie o jakieś niekontrolowane zagrania a jednak otaczająca mnie ciemność napawał mnie teraz nową energią.

Na widok groteskowego marszu przeklętych, jak sobie ich mianowałem, rozejrzałem się szybko za jakąkolwiek kryjówką.

- Nie sposób niezgodzie się z wami, przyjaciele!

Rzekłem, wtrącając się do rozmowy kobiety z elfem. Przemówiłem, dopiero teraz zdając sobie sprawę z kim dane mi było tutaj trafić. Na pierwszy rzut oka wszyscy wyglądali niegroźnie, acz wiem z doświadczenia że pozory maja to do siebie że lubią kłamać. Nie mogłem się powstrzymać i trochę dłużej niż powinienem, przyglądałem się kuso odzianej pannie o ponętnych kształtach. Wśród zebranych był również mój towarzysz podróży, rycerzyk, którego poznałem w Dolinie. Tak czy siak, wiedziałem że mogę polegać tylko na sobie.

Ruszyłem w ślad za kobietą, uważnie stąpając przed siebie przez ścielącą się tuż nad samą ziemią mgłę.

Obejrzałem się za siebie aby raz jeszcze ujrzeć przeklętych, po czym kryjąc się w mrokach lasu na mych ustach mimowolnie zagościł groteskowy uśmiech – mieszanina lęku i ciekawości.
 
__________________
W myśleniu najbardziej przeszkadzały im głowy.

Ostatnio edytowane przez Nexus6 : 09-02-2011 o 13:38.
Nexus6 jest offline