Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-02-2011, 17:52   #11
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
- Jeśli podczas szaleńczego biegu mając wodę po kostki będziesz miał czas to proszę bardzo...

Dodałem z powątpiewaniem. Przede wszystkim musiałby się zatrzymać żeby oddać strzał.
 
Qumi jest offline  
Stary 09-02-2011, 13:33   #12
 
Nexus6's Avatar
 
Reputacja: 1 Nexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumny
- Na dziewięć piekieł Batoru, z jakiej to czeluści te opary biją? – przemówiłem łamiącym się głosem, bardziej do siebie niż do zebranych wokół towarzyszy niedoli. Mimowolnie począłem posuwać się do tyłu, natrafiając plecami na jakąś osobę. Doznałem dziwnego wrażenia że świat wokół mnie jakby się kurczył. Przetarłem w pośpiechu oczy, mając wrażenie jakby ta uparta mgła wdarła się pod same powieki, następnie zacząłem przeganiać ją dłońmi, w nadziei że to w czymś pomoże…

Poczułem się bezradny, jak małe dziecko, bowiem nie widziałem fizycznego zagrożenia, kogoś, komu można by poszerzyć uśmiech.
Dla odwagi zacząłem nucić pod nosem swoją ulubioną pieśń, cichutko, bardzo cicho… - Zbirów sto, dziewka jedna, z nikąd pomoc, cnota biedna…
Przeszedł mnie zimny dreszcz, kiedy zdałem sobie sprawę co się właśnie wydarzyło.

Niemożliwe abym był żywym uczestnikiem wydarzenia, któremu najstarsi bardowie nadają jeno miano legendy! Jeśli to prawda, to wpadłem w niezłe gówno. Bogowie otchłani, możecie zacierać ręce… Na Olidamara, jestem w Ravenloft!

Przeczesałem palcami włosy jak miałem w zwyczaju a następnie położyłem dłoń na rękojeści mego oręża. Chłód metalu, przebijający się przez skórzaną taśmę którą to rękojeść byłą owinięta, zawsze mnie uspokajał.
Mych uszu szybko dobiegł odgłos bębnów, w które najwyraźniej ktoś uderzał nie od dzisiaj, sądząc po doskonałej synchronizacji.

Gdy mgła opadła, księżycowa poświata oświetliła mą sylwetkę w całej jej klasie. Me długie i kruczoczarne włosy sięgające ramion a ramiona te opina teraz skórzany pancerz przeciętnej jakości, o popielatym odcieniu. Spod niego wystają rękawy koszuli najlepszego gatunku o barwie zamglonego zmierzchu, podchodzącego pod kolor rdzawy. Pierścień na mym palcu jak zwykle świeci przenikając ciemność. Czuje lekki ciężar swej lutni na mych plecach a u pasa mój równie nieodłączny towarzysz, stalowy sejmitar.

Elizabeth, któż to może być? Nim się spostrzegłem, do mych nozdrzy dotarł odór stęchlizny i zgnilizny wydobywający się z odległego bagna… Jednak na widok otaczającego mnie mroku, poczułem… podniecenie. Bardzo mnie to zdziwiło, bardziej podejrzewałem siebie o jakieś niekontrolowane zagrania a jednak otaczająca mnie ciemność napawał mnie teraz nową energią.

Na widok groteskowego marszu przeklętych, jak sobie ich mianowałem, rozejrzałem się szybko za jakąkolwiek kryjówką.

- Nie sposób niezgodzie się z wami, przyjaciele!

Rzekłem, wtrącając się do rozmowy kobiety z elfem. Przemówiłem, dopiero teraz zdając sobie sprawę z kim dane mi było tutaj trafić. Na pierwszy rzut oka wszyscy wyglądali niegroźnie, acz wiem z doświadczenia że pozory maja to do siebie że lubią kłamać. Nie mogłem się powstrzymać i trochę dłużej niż powinienem, przyglądałem się kuso odzianej pannie o ponętnych kształtach. Wśród zebranych był również mój towarzysz podróży, rycerzyk, którego poznałem w Dolinie. Tak czy siak, wiedziałem że mogę polegać tylko na sobie.

Ruszyłem w ślad za kobietą, uważnie stąpając przed siebie przez ścielącą się tuż nad samą ziemią mgłę.

Obejrzałem się za siebie aby raz jeszcze ujrzeć przeklętych, po czym kryjąc się w mrokach lasu na mych ustach mimowolnie zagościł groteskowy uśmiech – mieszanina lęku i ciekawości.
 
__________________
W myśleniu najbardziej przeszkadzały im głowy.

Ostatnio edytowane przez Nexus6 : 09-02-2011 o 13:38.
Nexus6 jest offline  
Stary 09-02-2011, 23:47   #13
 
Takeda's Avatar
 
Reputacja: 1 Takeda ma wyłączoną reputację


faktami i otaczającą was rzeczywistością nie ma co dyskutować, ani się spierać. Ohydna i lepka mgła, która wdarła się na podwórze karczmy “Rogata” przeniosła was do Ravenloftu. To ponoć świat przeklętych i potępionych. To ponoć świat, gdzie cierpi się za swoje zbrodnie i grzechy. To ponoć świat grozy i plugawej magii.
Z Ravenloftu ponoć nikt nigdy nie wrócił.
Jak wygląda prawda o tym miejscu będziecie mieli okazję się przekonać już nie długo.
W tej chwili jednak mieliście inne zmartwienie. Pochód dziwnych, zdeformowanych ludzi zmierzający w waszą stronę.
Nie znając ani miejsca, ani istot podążających ku wam postanowiliście zachować daleko posunięta ostrożność i zejść im z oczu. Wysepka na której byliście nie była duża, ale na szczęście ruiny domostwa które się tu znajdowały zapewniały liczne kryjówki. Zapuszczanie się dalej w las nie byłoby w tej chwili rozsądne. Sądząc po miejscu położenia księżyca, nie dawno minęła północ, cała więc noc jeszcze przed wami.
Ruszyliście w stronę ruin i pochowaliście się za resztami murów i dalej obserwowaliście dziwny pochód.
Kolumna wędrowców dalej brnęła przez bagno przechodząc koło waszej wysepki w odległości około piętnastu metrów. Blado szara mgła wiła się im na wysokości kolan. Monotonne bicie w bębny i dziwna pieśń przypominająca swoją strukturą litanię nadal brzmiały i niosły się echem poprzez las.
Kolumna kilkunastu mężczyzna szła dalej wolno. Słaby wiatr wiejący w waszą stronę niósł ze sobą zapach ich cuchnących ciał. Przyglądając się im nie mogliście oprzeć się wrażeniu, że są ich karykaturalne sylwetki i zniszczone stroje są kpina i parodią dobrego stylu i szlachetnego wyglądu.
Nagle prowadzący ich osobnik z dużym kapeluszem na głowie zatrzymał się i spojrzał w waszą stronę. Jego oczu lśniły w świetle księżyca upiornym żółtym blaskiem.
Machnął on ręką na swoich towarzyszy by szli dalej. Ich posępna pieśń i rytmiczne bicie w bębny nie ustały ani na chwilę. Pochód kroczył dalej, a jego lider stał przed wami i wpatrywał się w mrok. Po chwili uniósł głowę nieznacznie do góry i najwyraźniej zaczął węszyć. Na szczęście wiatr był dla was łaskawy...
...do tej pory, ale teraz jakby siły natury zrobiły wam podłego psikusa i wiatr gwałtownie zmienił swój kierunek. Widzieliście jak na zdeformowanej twarzy mężczyzny zagościł lubieżny uśmiech.
- Czuję was podłe parchy - ryknął głośno w waszą stronę - Nie ważcie się zbliżać do Elizabeth śmierdzące tchórze. Ona ma wybrać jednego z nas. Słyszycie? Jednego z nas. W jej sarayu nie ma miejsca dla śmierdzących parchów.. Słyszycie? Nie ważcie się do niej zbliżać!
Jego słowa jeszcze nie wybrzmiały, a on splunął w waszą stronę i zaczął iść za swoimi towarzyszami.



ostaliście sami, skryci pośród ruin, otoczeni przez potężny las i rozległe bagno. Przed wami jeszcze długa noc i ważny wybór co dalej postanowić. Z jednej strony warto byłoby opuścić to przeklęte i cuchnące miejsce i iść gdziekolwiek przed siebie, jednak nocna wędrówka po bagnie mogła skończyć się bardzo źle. Z drugiej jednak strony nocowanie na tym skrawku ziemi zapomnianym przez wszystkich bogów także wydaje się szaleństwem. Spojrzeliście po sobie. Wasze twarze niczym kamienne maski, doskonale skrywały emocje jakie kotłowały się w waszych sercach. Zdaliście sobie sprawę, że chcąc nie chcąc będzie musieli ze sobą współpracować. Przynajmniej dopóki nie poznacie reguł rządzących tą przeklętą krainą.
 
__________________
"Lepiej w ciszy lojalności dochować...
Nigdy nie wiesz, gdzie czai się sztruks" Sokół
Takeda jest offline  
Stary 11-02-2011, 12:50   #14
 
Nexus6's Avatar
 
Reputacja: 1 Nexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumnyNexus6 ma z czego być dumny
Zesztywniałem na krótką chwilę, na myśl że ten który nas zwęszył, mógłby ściągnąć na nas resztę biorących udział w tym dziwnym marszu istot.

Gadał jak szaleniec. Nie ma to dla mnie żadnego sensu.

Powoli rozglądam się po zebranych. Spoglądam na twarz kobiety, elfa i kogoś, kto przedstawił mi się jako niejaki Percy…

Nie tylko ja niemalże zabrudziłem bieliznę…

Rozglądam się po okolicznym terenie.
Las milczy, niezaangażowany w otaczający go mrok. Brak najmniejszych oznak życia, choćby głupiego cykania świerszczy…


- Nie wiem jak wam, ale mi nie śpieszno w drogę. Możemy przeczekać w tych pozostałościach noc. O ile noc to nie jedyna pora dnia w tym cudownym miejscu…

Siadam na parapecie pozostałym w miejscu dawnego okna, ciekaw reakcji pozostałych towarzyszy. Spoglądam w pustkę z beznamiętnym wyrazem twarzy.
 
__________________
W myśleniu najbardziej przeszkadzały im głowy.
Nexus6 jest offline  
Stary 12-02-2011, 23:30   #15
 
Revan Jorgem's Avatar
 
Reputacja: 1 Revan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znany
Cóż to za obleśny głupiec? Czy mógłby istnieć inny wybraniec niż ja? Ulubieniec najwyższej bogini, ucieleśnienia bezgranicznego piękna i mądrości?
Słowa te niepomiernie mnie zaskoczyły. Widać że moi towarzysze są spięci ale po mnie nie można tego poznać, wytrzymam potępiony wzrok, tego niedouczonego, obrzydliwego troglodyty. Niech nie czuje że w środku drżę ze strachu.
Aart, ten dość przydatny tchórz chce tu zostać, tak? Cóż... Nikt z nas nie zna terenu, więc w nocy za daleko nie zajdziemy.
-Zgadzam się, mój przyjacielu- specjalnie zaakcentowałem mocniej te słowo- Ja obejmę pierwszą wartę, jeśli pozwolicie. Ty- zwróciłem się do elfa- z racji tego że masz lepszy wzrok, będziesz po mnie- ukłoniłem się lekko, lecz wyraźnie dworsnie.
 
__________________
Gdy cię mają wieszać w ostatnim życzeniu poproś o szklankę wody, nigdy nie wiadomo co się stanie zanim ją przyniosą.
Revan Jorgem jest offline  
Stary 13-02-2011, 21:50   #16
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
- Panowie, a co wy tacy spięci? Typ mówił, żebyśmy się nie zbliżali, bo ktośtam ma prawo wybrać tylko jednego z nich, a to oznacza, że jeśli się zbliżymy to możemy popsuć im szyki. Nie wiem jak wy, ale skoro oni ciągnęli do bycia wybrańcem to raczej nie szli złożyć siebie w ofierze, a więc ja proponuję pójść za nimi. - powiedziałam pewnym głosem choć rzeczywiście śmierdziel sprawił, że odrobinę zmarwiłam się, ale czar Sanktuarium był przygotowany. Wolałam jednak, żeby moi nowi, weseli kompani narazie nie wypróbowywali swoich wątpliwych zdolności bojowych.
- Co wy na to?
 
Anonim jest offline  
Stary 14-02-2011, 01:09   #17
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Krzywię się gdy ten dziwny stwór mówi coś do nas.

Jeszcze mi brakowało, żeby bardziej zatruł tutejsze powietrze...

Nie specjalnie mnie interesowała owa Elizabeth, kimkolwiek była... w tej chwili najważniejsze było przetrwać. Ruiny w których stoimy wydają się dość solidne, choć nie jest to miejsce, w którym mógłbym poczuć się swobodnie.

-Mogę trzymać drugą wartę... my elfy nie śpimy, a jedynie wchodzimy w trans, rodzaj medytacji, a podczas niego jesteśmy mniej więcej świadomi otoczenia- bynajmniej nie chodziło mi o doinformowanie ich o elfich zdolnościach, chcę aby wiedzieli, że jeśli spróbują mnie okraść przez sen to gorzko tego pożałują.

Mój wzrok po chwili przeniósł się na kobietę.

-Ależ oczywiście... tuzin zdeformowanych potworów mówi nam, aby za nimi nie iść to my jak na złość pójdziemy...- kpiąc patrzę kobiecie prosto w oczy -Jeśli chcesz to idź, droga wolna, ja jednak zaryzykuję i posłucham ostrzeżenia.- macham do niej ręką na do widzenia uśmiechając się złośliwie.
 
Qumi jest offline  
Stary 14-02-2011, 08:40   #18
 
Takeda's Avatar
 
Reputacja: 1 Takeda ma wyłączoną reputację


ego co się wydarzyło, chyba nikt się nie spodziewał. Porwani przez mgłę i wrzuceni w obcy świat awanturnicy rozdzielili się. Jedne, a właściwie jedna z nich, miała naprawdę gorącą krew i jakby niektórzy powiedzieli mały rozum. Mimo ostrzeżeń jakie przywódca wędrującej grupy pątników skierował do nich, Laurena postanowiła sprawdzić zarówno dokąd idą, jaki i kim jest tajemnicza Elizabeth do której pragną dotrzeć.
Pozostali woleli nie ryzykować nocnej wędrówki przez zdradliwe bagnisko i rozbili obóz na wysepce na której stali.
Po której stronie była racja, czas pokaże już niedługo.
Złośliwi bogowie, którzy obserwowali poczynania awanturników śmiali się i kpili z ich zagubienia i nieporadności.

Laurena

woja decyzja była szybka i wbrew temu co się mogłoby niektórym wydawać, bardzo dobrze przemyślana. Nie zamierzałaś być niemą owcą prowadzoną na rzeź. Ty swoja drogę życiową wybrałaś już dawno temu i to, że teraz los skierował cię w to ponoć przeklęte miejsce niewiele zmieniał w twoim życiu. Mimo, że trafiłaś do świata wiecznej mgły, do tego więzienia dla potępionych nie zamierzałaś nagle zawracać z drogi obranej wiele lat temu. To by było zaprzeczanie samej sobie, wyrzeczenie się swej duszy. I tak naprawdę wielkie tchórzostwo.
I jakby ten świat nie był posępny i mroczny to nie odstraszy cię przed poszukiwaniem wiedza której tak bardzo pragniesz. Wiedzy, która na pewno jest na wyciągnięcie ręki właśnie w tym świecie.
Nie jesteś tchórzem, by mgła i jakieś maszkarony mogły cię zniechęcić.
Ty nie jesteś tchórzem, ale ci z którymi tu trafiłaś już tak. Żaden z nich nie zamierzał iść z tobą. Jak jeden mąż postanowili pozostać lesie.
Czy naprawdę nie zdają sobie sprawy, że podążanie za tymi stworami jest tak naprawdę waszą jedyną szansą wydostania się z tego bagniska?
Jak źle by nie wyglądali i jak bardzo by nie śmierdzieli to nie zmienia to faktu, że znają drogę i to na pewno bezpieczną drogę. Oni się na pewno nie zgubią we mgle.


o raz ostatni obejrzałaś się na swoich towarzyszy niedoli.
Oni naprawdę zamierzają nocować na tej wyspie. Zaczęli już zbierać chrust i wypakowywać niezbędne rzeczy z plecaków.
Oni są naprawdę żałośni.
To już nieważne... Niech robią co chcą. Ty już wiesz co masz robić.
Ostrożnie ruszyłaś za kolumną maszkaronów. Wiatr na razie ci sprzyjał, ale po tym co zaprezentował ich lider można było przypuszczać, że posiada jakąś umiejętność dającą mu ograniczoną władzę nad żywiołem powietrza. Już sam ten fakt był interesujący i aż prosił się o zbadanie. Skoro takie paskudy posiadły taką umiejętność to równie dobrze ty możesz się tego nauczyć.
Szłaś za grupą w na tyle bezpiecznej odległości, by dostrzeżenie cię było naprawdę trudne, a z drugiej strony żeby nie stracić pochodu z oczu. Idąc za kolumną zauważyłaś, że stwory te faktycznie doskonale znają drogę. Grunt pod twoimi stopami mimo tego, że brodziłaś po kolana w błocie był dość twardy i kamienisty. Prawdopodobnie kiedyś przebiegała tędy ubita droga i te stwory albo o tym nie zapomniały, albo potrafiły ja znaleźć.
Teraz niezależnie od tego dokąd dojdziesz już wiesz, że postąpiłaś słusznie. Tamte niedojdy nie mają szans wydostać się z bagna. Nie zamierzasz jednak ich żałować. Skoro są tak głupi to za głupotę muszą płacić.
Posępna pieśń nie ustaje i zaczynasz zdawać sobie sprawę, że kołyszasz się w jej monotonnym rytmie.

Elizabeth! O Eliiii-zaaabeeeth!
Elizabeth! Oooooo Eeeeeliii-zaaabeeeth!
Rooooozkoooszyy naszaaaa! Naaaasssyyyć naaaaaszeee zmysłyyy!

Elizabeth! O Eliiii-zaaabeeeth!
Elizabeth! Oooooo Eeeeeliii-zaaabeeeth!
Dopuść nas przed swe nieskalane oblicze!


siężyc już dawno przekroczył zenit, a wy ciągle maszerowaliście. Jednostajne bicie w bębny i pieśń ku czci Elizabeth odcisnęły już mocne piętno na twoim umyśle. Znałaś już każde słowo pieśni, a na domiar złego parokrotnie łapałaś się na tym że śpiewasz wraz z całą grupą. Gdy tylko zdawałaś sobie z tego sprawę, przystawałaś i próbowałaś się otrząsnąć. Po każdym takim zdarzeniu czułaś się tak, jakby ktoś grzebał w twoim mózgu. Wraz ze słowami pieśni ktoś wdzierał się do twojego umysłu, niczym złodziej wkradający się do czyjegoś domu i szukający kosztowności. Było to nie tylko bardzo nieprzyjemne, ale zdałaś sobie sprawę że bardzo groźne. Starałaś się kontrolować swojej myśli, ale pieśń niczym natrętny robak wpełzała pomiędzy twoje myśli i wiła się w zwojach mózgowych ocierając się o nie lubieżnie.
Zdałaś sobie również sprawę, że w czasie waszej wędrówki do pochodu dołączali się nowi przedstawiciele tej paskudnej rasy. W chwili gdy drzewa zaczęły się przerzedzać, a bagno zaczynało być wspomnieniem, kolumna liczyła kilkudziesięciu osobników.
Drzew ubywało z każdym kolejnym krokiem, a wasze stopy wędrowały już mocno ubitej kamiennej drodze. Jedyne co się nie zmieniło to mgła leniwie wijąca się wokół waszych kolan. Jasne stało się że dalej nie możesz podążać za posępnymi pątnikami. Dalszy marsz za nimi byłby zbyt niebezpieczny. Otwarty teren jaki zaczynał się zaraz za lasem pozbawiony był jakichkolwiek kryjówek, a przy doskonałym węchu tych istot było bardziej niż pewne, że wykryją cię.
Zatrzymałaś się przy ostatniej linii drzew i obserwowałaś okolicę i kroczący pochód. Przed tobą rozciągała się rozległa równina ciągnąca się przez dobre kilka kilometrów. Po lewej stronie wśród oparów mgły wiła się dość szeroka rzeka. W jej pobliżu poprzez mgłę przedzierało się jasne światło. Coś co kojarzył ci się z świetlikami, ale jeżeli to są świetliki to muszą być ogromne. Spojrzałaś na prawo, a tam w niewielkiej kotlince jakieś cztery, pięć kilometrów od ciebie tonęła w oparach mgły jakąś niewielka wioska. Natomiast przed tobą na okazałym wzgórzu się potężny zamek i to właśnie tam zmierzał pochód zawodzący swoją przeklętą pieśń.



Morgil Luveer, Aart Valestil, Stor von Durmn

asza prowizoryczna jedność została szybko wystawiona na próbę i z próby tej wyszła poważnie nadszarpnięta. Laurena wydawać by się mogło, że z racji płci najsłabsza z was zdecydowała się mimo wyraźnych ostrzeżeń podążać za dziwną procesją. Wam nie było w głowie ani narażać się na niebezpieczeństwo podróżowania za grupą maszkaronów, ani tym bardziej powstrzymywanie kobiety. Podjęła decyzję i każdy z was ją uszanował. Nie można się litować nad każdym i matkować wszystkim. Każdy ma swój rozum i sam podejmuje decyzje.
Wy woleliście miejsce już wam znane, a przez to bezpieczniejsze. Po co narażać się na wędrowanie po nocy w lesie i bagnie, które są wam kompletnie nieznane. To czyste szaleństwo.
Patrzyliście jak kobieta oddala się od was i zaczyna czaić się w mroku.
Gdy zniknęła zupełnie w oparach mgły i mroku, zajęliście się przygotowaniem obozu. Zebraliście wszystkie drewno jakie udało wam się znaleźć na wysepce. Nie było to może najlepszy opał, ale uda się na nim rozpalić niewielkie ognisko. Rozłożyliście sobie koce, a pod głowę położyliście plecaki. Jesteście przyzwyczajeni do nocowania pod gołym niebem, ale to miejsce napawa was dziwnym, zdecydowanie irracjonalnym lękiem. Trudno to do końca wyjaśnić, ale ta mgła... może to szaleństwo, ale wydaje się wam że was obserwuje. Nie ma co jednak popadać w paranoję, na razie nic się nie wydarzyło.
Zgodnie z tym co ustaliliście pierwszy wartę objął Stor, a wy ułożyliście się do snu.

Stor von Durmn

en las...
Ten przeklęty las nie wróży nic dobrego. Siedząc samotnie w nocy przy ognisku rozglądałeś się bacznie wokół. Nocowałeś już w nie jednym lesie i nie jedno w życiu widziałeś, ale ten las wydawał się całkowicie pozbawiony życia. Nie było słychać żadnych nocnych zwierząt, ani rechotu żab, które na tym terenie powinny być w dużej obfitości. Nawet wiatr był cichy i milczący. Coś tu było nie tak.
W ciszy słuchałeś oddechów swoich towarzyszy, którzy ułożyli się pod murem zniszczonego domostwa. Zastanawiałeś się jaka mogła się tutaj rozegrać tragedia i co ty lub ktokolwiek z was mieliście z nią wspólnego, że ta cholerna mgła was tutaj przeniosła. Ponoć w jej postępowaniu nie ma przypadkowości. Tak przynajmniej twierdzili ci którzy opowiadali ci o Ravnelofcie. Jeżeli to świat potępiony, to ty na pewno nie trafiłeś przez przypadek.
A co z twoimi towarzyszami?
Co zrobiła ta kobieta? Jakich zbrodni dopuścił się elf? Jakie grzechy ciążą na sumieniu twego przyjaciela?
Te pytanie nie były takie bezsensowne jakby się mogło w pierwszej chwili wydawać. Te pytania nie odmiennie wiązały się z innym jakże fundamentalnym pytaniem: czy można im ufać?
W tej chwili byliście na siebie niejako skazani, ale co będzie w momencie gdy każdy z was będzie miał inny pomysł na dalsze życie. Czy powinniście się trzymać razem i wspólnie szukać odpowiedzi na pytanie dlaczego tutaj trafiliście? Czy może każdy z was powinien sam znaleźć sposób, by przetrwać w tym wrogim świecie? W grupie zawsze łatwiej przetrwać, ale...
Twojej rozmyślania przerwał głośny krzyk:
- Aaaaaaaaa pooooomooooocyyy!!!!

Morgil Luveer, Aart Valestil, Stor von Durmn
- Aaaaaaaaa pooooomooooocyyy!!!!
Krzyk jaki rozdarł nocną ciszę poderwał was wszystkich na nogi. Instynktownie chwyciliście za broń i rozglądając się wokół szukaliście źródła hałasu.
Spojrzeliście po sobie, a potem znowu wróciliście do obserwowania terenu.
- Pooooomooocyyyy!
Teraz nie mieliście już żadnych wątpliwości, że to krzyk młodej kobiety. Zdołaliście nie tylko zlokalizować miejsce z którego nawoływała, było to jakieś pięćdziesiąt metrów od was, ale także zauważyliście blade niebieskie światło charakterystyczne dla czaru światło.
W jednej chwili przypomnieliście sobie wszystkie opowieści o pułapkach w których przynętą była nawołująca pomocy kobieta. Jej pojawienie się w środku nocy było zgoła podejrzane. Z drugiej jednak strony ona także mogła zostać porwana przez mgłę, ale nie miała tyle szczęścia i wpadła w głębokie bagno a nie na suchą wyspę.
Jaka by nie była jednak prawda trzeba było podjąć jakąś decyzję. I to szybką decyzję, bo sądząc po jej panicznym głosie nie zostało jej wiele czasu.
 
__________________
"Lepiej w ciszy lojalności dochować...
Nigdy nie wiesz, gdzie czai się sztruks" Sokół

Ostatnio edytowane przez Takeda : 14-02-2011 o 22:34.
Takeda jest offline  
Stary 14-02-2011, 12:40   #19
 
Revan Jorgem's Avatar
 
Reputacja: 1 Revan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znany
Spokój, niepokojący spokój. Jedynie to mi się na myśl nasuwa. Wciąż nie mogę się przyzwyczaić do tej ciszy, przynajmniej ptaki powinny kwilić, jak dla mnie to czułbym się lepiej jakbym jakieś ścierwojady zobaczył. Przynajmniej to by było świadectwo o jakimś życiu. Nic takiego jednak nie ma.
Przez większość czasu zająłem się robieniem obchodu dookoła obozowiska, aby siłą rzeczy nie zasnąć na warcie. Moi towarzysze odpoczywali, Aart chrapał i przewracał się niespokojnie ale trudno się dziwić, elf zaś ,,medytuje'', chociaż nie wiem czym się to od snu różni. Ciekawe co oni zrobili, że tutaj trafili? Przynajmniej JA nie powinienem tu być! wszystko co zrobiłem było na chwałę Pani Tajemnic! W jej oczach powinienem być czysty! Pomyślałem doszukując się jakichkolwiek uchybień w swoim postępowaniu. Może to dlatego że ostatnie dzieło nie wyszło tak jak to zaplanowałem? Usiadłem, napiąłem kuszę i umieściłem w jej łożu bełt, tak na wszelki wypadek. Ta grupa musi mieć przywódcę. Silnego i zdecydowanego, nie przyjmującego do wiadomości sprzeciwu! Taki właśnie jestem ja, Stor von Durmn! Dodatkowo juz miałem sposobność przewodzenia bandom podłych najemników.
Wstałem by ponownie przejść się wokół obozu i pomyślałem o tej szalonej kobiecie. To prawda że uroda nie idzie w parze z inteligencją ale kto by się spodziewał że ta będzie aż tak głupia żeby się oddzielić od reszty?
Nagle jakiś hałas dobiegł do moich uszu, ktoś wzywał pomocy, jakaś kobieta wzywała pomocy... Ktokolwiek to nie był i czy to prawda czy nie, trzeba było to sprawdzić, ktoś mógł zagrażać obozowi. Kopnąłem najbliższego będącego mnie elfa.
-Wstawaj, ktoś tu jest- wymierzyłem kuszę w tamtą stronę.
 
__________________
Gdy cię mają wieszać w ostatnim życzeniu poproś o szklankę wody, nigdy nie wiadomo co się stanie zanim ją przyniosą.
Revan Jorgem jest offline  
Stary 14-02-2011, 23:23   #20
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Elfy nie śpią, sen jest czymś obcym dla elfów, niezrozumiałym i nieprzyjemnym. Podczas snu nie masz nad niczym kontroli, wszystko jest chaotyczne, niezrozumiałe... dla elfa... przerażające. Elfy nie śpią, elfy wpadają w trans. Rodzaj medytacji podczas której analizują wydarzenia dzisiejszego dnia, ćwiczą i uczą się, wszystko w idealnym porządku, wszystko pod kontrolą.

Elfy nie śpią, więc gdy Stor chciał kopnąć mnie wyczułem to, ruch powietrza, jego słowa, krzyk kobiety. Zanim mnie kopnął chwyciłem jego nogę.

-Nie życzę sobie, abyś mnie tykał tymi brudnymi butami.- odrzekłem wpatrując się w jego oczy.

Głos kobiety oznaczał, że nie było zbyt wiele czasu i choć ciężko mi uwierzyć, że na bagnach kobieta podróżowałaby samotnie to nie miałem zamiaru tracić czasu i narażać jej życia. Kto wie... może to ta tajemnicza Elizabeth, jeśli to ona pewnie będzie miała parę odpowiedzi... albo to nasza bohaterka....

Nie czekając na Stora czy Aarta ruszyłem żwawo w stronę źródła głosu. Elfy słynne są ze swojej gracji i nie miałem zamiaru umniejszać tej reputacji. Poruszałem się płynnie, czasami skacząc między małymi wysepkami. Kiedy nieco oddaliłem się od moich towarzyszy przywołałem nauki mojego mistrza. Cienie na moim ciele stały się głębsze i większe. Cienkie paski ciemności zaczęły się odrywać od mojego ciała i podążać za mną.

Kiedy tylko stawałem w miejscu, paski cieni oplatające moje ciało również przestawały się ruszać, ale ruszyłem dalej w stronę kobiety one znowu zaczynały tańczyć wokół mojego ciała. Postawa Dziecka Cieni była jedną z podstawowych, pozwalała ukrywać się za płaszczem z pasm ciemności, dopóki moje ciało nadawało im pęd.
 
Qumi jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:15.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172