A to sukinsyn!
Nie, żeby ona i Jack byli lepsi, w końcu zamierzali we dwoje wykiwać całą resztę. Nie nasyłali jednak na nich żadnej mafii! Przynajmniej na razie...
Desert Eagle sam znalazł się w rękach dziewczyny. Niewiele myśląc, wystrzeliła i nie sprawdzając, co osiągnęła, skoczyła za fotel. Lepiej, by z niego zrobili sitko, a nie z niej. Co ten Jackie wyrabia, dlaczego się nie schowa?!
-
Chodź tutaj, kretynie! - warknęła, ale nie była pewna, czy usłyszał ją w tym chaosie.
Oceniła sytuację zza swojego schronienia. Ktoś strzelał zza okna, ale nie było go widać, schował się, skurczybyk. Fabio też, za drugim fotelem, a tymczasem Ray i Jerycho robili miazgę z jego kolesi. Irma przyczaiła się, wyczekała... I tak! Przeklęty Włoch nie wytrzymał. Rzucił się do drzwi, podejmując najrozsądniejszą z dostępnych mu decyzji, to znaczy taktyczny odwrót. Wycelowała i strzeliła.
-
Jesteśmy kwita, misiaczku – mruknęła przez zaciśnięte zęby.
---
[Rzut w Kostnicy: 1]