|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
02-02-2011, 22:43 | #101 |
Reputacja: 1 | Gdyby był na to czas Jerycho kiwnąłby z uznaniem głową widząc akcję Włocha któremu wpakował nos w czaszkę. Kiedyś widział numer w którym faceta tak załatwiono, że kości nosa wbiły się w mózg na miejscu go zabijając. Szkoda, że się nie udało. Planował strzelać do Fabia, ale ten koleś mu przeszkadzał. Wycelował z Syrenki, napiął wszystkie mięśnie by zredukować potworny odrzut i strzelił. Półplastyczny pocisk poszybował z potwornym hukiem jaki posiada ta armata nazywana delikatnie "pistoletem". Kula trafiła w oko, przy przejściu przez kość spłaszczyła się masakrując mózg. Nie przeszła prosto. Zostawiła w nim dziurę grubą jak męski kciuk, przeleciała przez potylicę wyłamując odłamki i wbiła się w ścianę. Ale Jerycho tego już nie obserwował. Zajęty był podłużnym warknięciem i tłumieniem bólu. Rana może niewielka, ale boli jak cholera! Tego dnia przeklną swój rozmiar. Włochaty nie ma 2 metrów i, choć szeroki, nie tak jak półPolak. Szarpnął w górę pogłebiając tylko złamanie ręki, facet zaczął coś tam jęczeć po swojemu. -Współpracuj a może skończy się na ręce- warknął -Pieprz się- jęknęła żywa tarcza, cóż... trzeba przyznać, że jest twardy. Większość by już się złamała. Uderzył kolbą pod żebra i złapał zdrową rękę zakładając dźwignię. Zmusił go nią do wstania na klęczki i przesunięcia się razem z nim. Jerycho może nie miał zbyt olimpijskiego tempa, ale zaraz będzie mógł zacząć strzelać do zdrajcy, a sam jest względnie bezpieczny. Cały czas też był przygotowany by utrzymać ciężar umierającego ciała gdyby jego kolega dostał kulkę. Ostatnio edytowane przez Arvelus : 02-02-2011 o 22:49. |
04-02-2011, 19:32 | #102 |
Reputacja: 1 | Huk, strzał, uderzenie, podłoga, ogłuszenie, krew... i dużo krwi. Oberwał w głowę, mimo to żył i mógł myśleć. Oczywiście ból mu przeszkadzał. I to cholernie. Leżał przed fotelem, kątem oka widział jak Fabio się za nim kryje. Coś w nim zawrzało. Furia. Sięgnął do kieszeni, wyjął pistolet, odbezpieczył i zerwał się na nogi. "Zabiję gnoja!!!" Dopadł do fotela i kilka razy pociągnął za spust. Raz za razem, w kierunku Fabia. Trzy bądź cztery kule pomknęły w jego stonę. Od huku zadzwięczało mu uszach, ból także nie został obojętny. Zakręciło mu się lekko w głowie. Przestał strzelać i spojrzał na Fabia, gotów powtórzyć. Nie zwracał uwagi na innych. "Zabić makaroniarza!!!"
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 13-05-2011 o 20:58. |
09-02-2011, 03:16 | #103 |
Reputacja: 1 | Fabio przez chwilę siedział skulony za fotelem. Wiedział, że długo tutaj nie może zostać. Zwłaszcza, że jego ludzie byli nieustannie masakrowani. Cóż robić, szlachetna tradycja rodziny Fabia mówiła jasno, w takiej sytuacji trzeba zrobić jedno: uciekać. Włoch wziął głęboki oddech i zaczął biec w kierunku drzwi. Jednocześnie przy tym strzelał w kierunku w którym kiedyś byli przeciwnicy, teraz nawet tam nie patrzył. Liczyło się jedno, właściwie dwa, uciec i przeżyć... |
09-02-2011, 14:17 | #104 |
Reputacja: 1 | A to sukinsyn! Nie, żeby ona i Jack byli lepsi, w końcu zamierzali we dwoje wykiwać całą resztę. Nie nasyłali jednak na nich żadnej mafii! Przynajmniej na razie... Desert Eagle sam znalazł się w rękach dziewczyny. Niewiele myśląc, wystrzeliła i nie sprawdzając, co osiągnęła, skoczyła za fotel. Lepiej, by z niego zrobili sitko, a nie z niej. Co ten Jackie wyrabia, dlaczego się nie schowa?! - Chodź tutaj, kretynie! - warknęła, ale nie była pewna, czy usłyszał ją w tym chaosie. Oceniła sytuację zza swojego schronienia. Ktoś strzelał zza okna, ale nie było go widać, schował się, skurczybyk. Fabio też, za drugim fotelem, a tymczasem Ray i Jerycho robili miazgę z jego kolesi. Irma przyczaiła się, wyczekała... I tak! Przeklęty Włoch nie wytrzymał. Rzucił się do drzwi, podejmując najrozsądniejszą z dostępnych mu decyzji, to znaczy taktyczny odwrót. Wycelowała i strzeliła. - Jesteśmy kwita, misiaczku – mruknęła przez zaciśnięte zęby. --- [Rzut w Kostnicy: 1]
__________________ "Umysł ludzki bardziej jest wszechświatem niż sam wszechświat". [John Fowles, Mag] |
09-02-2011, 23:55 | #105 |
Reputacja: 1 | Ray zataczając się walił w fotel raz za razem, odrzut szarpał osłabiona ręką na boki. Kule rwały tapicerkę wyrzucając w powietrze kawałki gąbki. Fotel okazał się marną osłoną, kule pruły oparcie wokoło skulonego Fabia, śmigając tuż koło niego, dopiero któraś z kolei drapnęła go bark. To było impulsem do działania, wyskoczył zza fotela i ruszył do drzwi siejąc ołowiem. Jerycho przestał się szarpać z połamanym Włochem i chciał skorzystać z okazji. Niestety Osobnik zza okna myślał dokładnie tak samo. Pocisk wgryzł się w bark olbrzyma. Syrenka plunęła ogniem, 19 gram minęło o włos zdradzieckiego przyjaciela. Ten w biegu odpowiedział ogniem, pierwszy strzał uczynił żywą tarczę ciężarem, a drugi strzaskał prawe żebro. Jack wciąż stojąc jak nie przymierzając kutas wygarnął do Fabia, niestety chciał zbyt dobrze by dobrze się to skończyło. Pocisk z mlaśnięciem wbił się w pierś Włocha… Włocha któremu było już wszystko jedno. Pół polak nagle uznał pomysł kurczowego trzymania trupa za bardzo dobry, zwłaszcza wobec przyjacielskiego ognia. Fabio był dwa kroki od drzwi gdy huknął kolejny strzał. Potężna siła rzuciła go na podłogę. Czuł gorąco rozlewające się po lewym boku. Przejechał z metr po podłodze znacząc je krwią i zatrzymał się u czyichś stóp. Z trudem zogniskował wzrok i spojrzał w górę wzdłuż kantów garniturowych spodni, a chwile potem zmrużył oczy gdy deszcz gorących łusek sypnął mu się na głowę. Czwarty Włoch pociągnął serią z automatu po całym pokoju. Iskra zdążyła się schylić gdy podgłówek fotela sypnął gąbką, Jerycho tylko wzmocnił chwyta na szarpniętym trafieniami trupie, zaś Ray zatoczył się na fotel. A Jack, szczęściarz Jack, znowu miał fart. Kula która miała zrobić mu dodatkowy pępek trafiła w klamrę od pasa, zginając go w pół i wypychając powietrze z płuc. Charcząc padł na kolana. - Ruszaj dupsko! – wrzasnął na Fabia koleś z automatem siejąc ołowiem po pokoju. Fabio wyczołgał się osłaniany ogniem z automatu i ścigany artylerią Iskry i Jerycho, niestety oprócz dewastacji ścian żadna ze stron nic nie zwojowała. Lepiej za to spisał się Ray, waląc w okno, strzelec znikał. Ponad kanonadę zaczęła przebijać się syrena policyjna, zbliżająca się niepokojąco szybko. Włoch popchnął Fabia w bok kryjąc się waz z nim za futryną. - Spieprzamy? W pokoju i na zewnątrz zapadła chwila ciszy. Trzask spadającego obrazka zdał się brzmieć nad wyraz głośno. Zabity telewizor zaiskrzył lekko i zapachniało ozonem... |
11-02-2011, 11:07 | #106 |
Reputacja: 1 | Dla żołnierza to było już za wiele. Dwie kule sprawiły, że pierdolony makaroniarz za oknem albo dostał, albo się schował. Bynajmniej nie strzelał. Wcześniej Fabio uciekł zza fotela do drzwi. -Łapcie go, on ucieka! - krzyknął do reszty i sam spojrzał w tamtym kierunku. Fabio klęczał na korytarzu przed kolejnym Włochem, który ozdabiał ściany z pistoletu maszynowego. Chodziło o ścianę za plecami Raya. Mr. Love szybko się schylił i podbiegł do przeciwległej ściany, uważająć żeby się nie potknąć o któregoś trupa. Dotarł do ściany zbyt gwałtownie,zakręciło mu się w głowie, ból dał o sobie znać. Skrzywił się, czuł ciepło krwi cieknącej mu po policzku. Nie przejął się tym, miał większy problem, który stał w korytarzu zza rogiem. Wychylił się lekko i na ślepo oddał kilka strzałów. Huk kanonady rozrywał mu bębęnki. Ale to było nic w porównaniu z uderzeniem bomby lotniczej w skalne podłoże Afganistanu. Strzelił raz jeszcze, z podobnym skutkiem, nie trafił nikogo. Teraz nie myślał co bedzie potem, liczyło się teraz. Ale teraz szybko mogło zamienić się w potem zza kratkami, gdy radiowozy zaczęły się zbliżać do budynku.
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 13-05-2011 o 20:59. |
13-02-2011, 17:26 | #107 |
Reputacja: 1 | Jerycho wycelował w uciekającego w jego stronę Fabia. Nie mógł chybić... no... nie mógłby gdyby w tym momencie nie został trafiony. Jęknął cicho, a ból zamroczył go na kilka sekund. -Kurwa!- warknął gdy zobaczył jak Fabio znika na korytarzu. Chwycił martwe truchło oburącz i zrobił z nim półtora obrotu ostatecznie wyrzucając włochatego na korytarz. Jeśli czekają by strzelić do tych którzy wyjdą w pierwszej chwili strzelą. Dopiero potem pomyślą. A Jerycho nie czekał by dać im czas na myślenia. Ruszył od razu za trupem i wychylił się za drzwi tylko tyle by wycelować i strzelić. |
14-02-2011, 11:52 | #108 |
Reputacja: 1 | Nie bacząc na innych Ray ponownie zmienił cel. Jerycho był przy korytarzu, Ray, nie mógł strzelać. Podbiegł więc do okna z nadzieją, że wyeliminował już tego Włocha. Kucnął przy oknie. Głęboki oddech. "Żeby tylko we mnie nie celował" Nie celował, tylko krył sie pod parapetem. Ray wykorzystał sytuację i prawie z przyłożenia strzelił mu w dwa razy w głowę. Raz za razem. Odszedł od okna, minął Jacka, Iskierkę i podszedł do stołu. Był ranny, kręciło mu się we łbie. Padł na fotel i chwycił stojacą nadal na stole puszkę od piwa. Nie jego oczywiście, ale co tam. "Zdrowie jest przecież ważniejsze". Jeden głębsdzy łyk i puszka była pusta. To było to, co mu było trzeba. Nie zwążając na to, że jeden z tych makaroniarzy mógł jeszcze dychać, rzucił: -I co teraz? Popatrzył się narękę z puszką, jednym ruchem zgniótł ją i wsadził do kieszeni kurtki. "Myśl logicznie, trzeba stąd zwiewać, a ty zostawiłeś swoje odciski palców, a oni mają twoje linie papilarne w wojskowych aktach. Ukryć dowód".
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 13-05-2011 o 20:59. |
15-02-2011, 18:10 | #109 |
Reputacja: 1 | "Wpadłem jak ostatni jeleń..." - przez umysł Cyrusa przelewały się różne myśli. - No proszę, mamy niespodziewanego gościa – usłyszał za sobą jakiegoś gościa. Z fotela wstał szwagier z mocno po obijaną twarzą. To co zrobił mu w łazience, niestety nie dotarło do jego biednej główki. - Chyba złapaliśmy włamywacza. - znowu odezwał się ten za nim. Cyrus zerknął na niego, trzy metry za nim z pistoletem gotowym do strzały stał jakiś facet. - Nawet nie drgnij synku – powiedział nieznajomy do Cyrusa. Szwagier zbliżył się i wznosząc rękę do ciosu warknął: - Stawiał opór przy aresztowaniu. Facet z tyłu celował prosto w niego, prosto przed nim stał szwagier gotowy do ciosu. W jego głowie w sekundy ułożył się podstępny plan, w drugiej sekundzie był gotowy do wykonania. Cyrus przygryzł wargi i rzucił się na szwagra, obracając się przodem do faceta z tyłu, szwagra obracał do niego tyłem. Nieznajomy facet, tak jak przypuszczał Parker, wystrzelił trafiając nie w niego, a w szwagra. Szwagier szybko upadł na kolana, z ust zaczęła ciec mu krwista piana. Nieznajomy stracił pewność siebie i zimną krew. Opuścił broń nie wiedząc co robić, nie wiedział też co przedsięweźmie były żołnierz. Ten niestety nie był tak słaby jak można było przypuszczać. W mgnieniu oka w jego ręce znalazł się pistolet wycelowany w żegnającego się z życiem mężczyznę. * blam * Sig Sauer P226 wypluł z siebie pocisk, który z impetem przebił narządy gościa które jeszcze chwilę trzymał go na muszce. Gość upadł na podłogę. A to wszystko trwało jedyne pół minuty. Podbiegł do ciężko rannego gościa na podłodze i odkopnął jego broń pod szafkę. Obszukał go, ale ten nie miał nic ciekawego. Tak samo postąpił ze stygnącym szwagrem. Gdyby gliny się tym zainteresował, miał gotową wymówkę. Akurat przyjechał w goście do rodziny, gdy usłyszał strzał. Wbiegł do domu i zobaczył gościa który strzelił szwagrowi w plecy. Nie czekając na nic więcej, sam wystrzelił w bandytę. Ale chciał tego uniknąć, więc postanowił nie martwić policji tym zamieszaniem. Musiał zabrać stąd siostrę. - Sara! Sara! Gdzie jesteś?!
__________________ Po prostu być, iść tam gdzie masz iść. Po prostu być, urzeczywistniać sny. Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć. Po prostu być, po prostu być. |
16-02-2011, 22:44 | #110 |
Reputacja: 1 | Fabio poczuł uderzenie i w jednej chwili znalazł się na podłodze. nie zatrzymał się, nadal poruszał się w stronę wyjścia. W pewnym momencie wpadł następny Włoch który zaczął pruć po ścianach z automatu. Fabio skrył się za ścianą korytarza. -Spieprzamy? -Nie, może się kurwa dogadamy, mam ciastka w kieszeni, zaproś ich na herbatkę.- Ta kwestia wypłynęła z ust Fabia w ciągu kilku sekund. Włoch pomógł mu wstać po czym Fabio opierając się na jego ramieniu, zaczął powoli schodzić po schodach. Po chwili usłyszeli syreny policyjne. Fabio powoli tracił zmysły, strata krwi, szok i mnóstwo innych rzeczy miały na to duży wpływ. Ostatkiem sił zdążył tylko powiedzieć: -Jak nie przeżyję to cię zabiję.- Powiedział Włoch po czym stracił przytomność. |