Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2011, 18:10   #20
Yzurmir
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Koźle głowy były naprawdę dość przerażające i odkładając je w jedno miejsce, Hugo Wesser miał nadzieję zmniejszyć trochę efekt, jaki wywierały na miejscowych. To chyba jednak w żaden sposób nie poprawiło ich morale – tak przynajmniej wydało się sigmarycie, gdy spoglądał na wymykającego się ukradkiem chłopa. W sumie to dziwne, bo przecież od samego początku można było spodziewać się różnych okropności. Zapewne „spodziewać się” to zasadniczo co innego niż „zobaczyć”. Hugona również niepokoiło to miejsce, ale odnalezienie zaginionej dziewczynki było dla niego zbyt ważne, by mógł sobie pozwolić na wątpliwości.

Podążając za kapłanem, myślał, co się tutaj wydarzyło. „To jakieś zwyczajne oprychy”, mówił wcześniej krasnolud. Być może… A jednak Hugo miał przeczucie, że jest w tym coś więcej. Przypominał sobie stare historie: zdarzenia, w których brał udział, i okropności, których był świadkiem. Tymczasem jego rozmyślania przerwało spostrzeżenie przez niego głębiej w lesie lekkiego błysku, który zobaczył dopiero teraz. Spojrzał na towarzyszy, starając się domyślić, czy któryś z nich wie, co to jest, wkrótce jednak przekonał się sam. Tuba na pergamin przypomniała mu jego starego przyjaciela i poczuł ukłucie żalu, lecz nie miał czasu rozpamiętywać minionych dziejów.

– Co to? – szepnął, jakby bał się podnieść głos. Spojrzał na zapisany tekst i zaczął głośno myśleć. – Jakieś wskazówki… Muszą być powiązane z atakiem, ale czemu je tu zostawili? I po co w ogóle pisali coś takiego? Było ich tak dużo, że musieli się w ten sposób komunikować? Można by się spodziewać, że cała grupa będzie wiedzieć, gdzie mają się zebrać, zabrać dziecko czy co tam mieli robić w tym miejscu…

Popatrzył na towarzyszy, sprawdzając, czy oni być może rozumieją z tego więcej niż on. Intrygował go też niezrozumiały dopisek. Na pewno nie wydawał się być w żaden sposób ezoteryczny – wręcz przeciwnie, był bardzo techniczny, jak szyfr. „Altdorf lewa, Bögenhafen prawa”, przeczytał ponownie. To kierunki…
– A to jeden-el… dwa-pe… trzy-pe…? Ja sądzę, że to kolejne wskazówki. Jeden w lewo, dwa w prawo i tak dalej. Co o tym sądzicie? –Zamilkł na chwilę. – Myślę, że powinniśmy pójść tam, gdzie wskazuje pergamin. Ale najpierw poinformujmy resztę. W razie czego będą wiedzieli, gdzie nas szukać.

Niezależnie od reakcji pozostałych, wrócił na drogę i skierował się ku Reichertowi, z którym podzielił się odkryciem i przytoczył treść pergaminu. Następnie udał się za kapłanem i tym drugim, przelotnie spoglądając na drwali niosących rannego wraz z tym niewychowanym fircykiem. Był ciekaw, o co chodzi, ale wolał nie marnować czasu. Zrównał się z pozostałą dwójką.
– Jestem Hugo Wesser, tak przy okazji. Uważajmy teraz, bo być może napastnicy kryją się tam, dokąd zmierzamy. – Po chwili zauważył coś między drzewami. – Oto kamień…! I zarośla… A to co…?

Dziwna, roślinna ściana piętrzyła się zaraz przed nim. Obmacał ją, potwierdzając swoje przypuszczenia – służyła tylko zamaskowaniu części drogi. Po drugiej stronie ścieżka prowadziła dalej przez zagajnik, Hugo zaczął więc rozgarniać gałęzie, próbując przedostać się na drugą stronę. Przekładając nogę przez powstały otwór, poczuł, że zahaczył o coś cienkiego. Świadomość, co się właśnie dzieje, przyszła w ułamku sekundy i na moment jakby zatrzymała czas. Nie zdążył nic jednak zrobić, gdy usłyszał brzdękniecie cięciwy i bełt z kuszy – przymocowanej na drzewie na wysokości jego głowy – wystrzelił prosto w niego.

Hugo wrzasnął i zatoczył się do tyłu, lecz pocisk już go minął i wbił się w młode drzewo. Ostrze musnęło jego głowę, rozcinając skórę. Przyłożył rękę do miejsca, gdzie został raniony, czując, jak ciepła krew przepływa mu między palcami. Gdy odstawił dłoń, jego ucho zawisło żałośnie, trzymając się ledwie cienkim skrawkiem ciała. Klęknął, krzycząc z bólu przytłumionym głosem.
 
Yzurmir jest offline