Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2011, 23:47   #13
Takeda
 
Takeda's Avatar
 
Reputacja: 1 Takeda ma wyłączoną reputację


faktami i otaczającą was rzeczywistością nie ma co dyskutować, ani się spierać. Ohydna i lepka mgła, która wdarła się na podwórze karczmy “Rogata” przeniosła was do Ravenloftu. To ponoć świat przeklętych i potępionych. To ponoć świat, gdzie cierpi się za swoje zbrodnie i grzechy. To ponoć świat grozy i plugawej magii.
Z Ravenloftu ponoć nikt nigdy nie wrócił.
Jak wygląda prawda o tym miejscu będziecie mieli okazję się przekonać już nie długo.
W tej chwili jednak mieliście inne zmartwienie. Pochód dziwnych, zdeformowanych ludzi zmierzający w waszą stronę.
Nie znając ani miejsca, ani istot podążających ku wam postanowiliście zachować daleko posunięta ostrożność i zejść im z oczu. Wysepka na której byliście nie była duża, ale na szczęście ruiny domostwa które się tu znajdowały zapewniały liczne kryjówki. Zapuszczanie się dalej w las nie byłoby w tej chwili rozsądne. Sądząc po miejscu położenia księżyca, nie dawno minęła północ, cała więc noc jeszcze przed wami.
Ruszyliście w stronę ruin i pochowaliście się za resztami murów i dalej obserwowaliście dziwny pochód.
Kolumna wędrowców dalej brnęła przez bagno przechodząc koło waszej wysepki w odległości około piętnastu metrów. Blado szara mgła wiła się im na wysokości kolan. Monotonne bicie w bębny i dziwna pieśń przypominająca swoją strukturą litanię nadal brzmiały i niosły się echem poprzez las.
Kolumna kilkunastu mężczyzna szła dalej wolno. Słaby wiatr wiejący w waszą stronę niósł ze sobą zapach ich cuchnących ciał. Przyglądając się im nie mogliście oprzeć się wrażeniu, że są ich karykaturalne sylwetki i zniszczone stroje są kpina i parodią dobrego stylu i szlachetnego wyglądu.
Nagle prowadzący ich osobnik z dużym kapeluszem na głowie zatrzymał się i spojrzał w waszą stronę. Jego oczu lśniły w świetle księżyca upiornym żółtym blaskiem.
Machnął on ręką na swoich towarzyszy by szli dalej. Ich posępna pieśń i rytmiczne bicie w bębny nie ustały ani na chwilę. Pochód kroczył dalej, a jego lider stał przed wami i wpatrywał się w mrok. Po chwili uniósł głowę nieznacznie do góry i najwyraźniej zaczął węszyć. Na szczęście wiatr był dla was łaskawy...
...do tej pory, ale teraz jakby siły natury zrobiły wam podłego psikusa i wiatr gwałtownie zmienił swój kierunek. Widzieliście jak na zdeformowanej twarzy mężczyzny zagościł lubieżny uśmiech.
- Czuję was podłe parchy - ryknął głośno w waszą stronę - Nie ważcie się zbliżać do Elizabeth śmierdzące tchórze. Ona ma wybrać jednego z nas. Słyszycie? Jednego z nas. W jej sarayu nie ma miejsca dla śmierdzących parchów.. Słyszycie? Nie ważcie się do niej zbliżać!
Jego słowa jeszcze nie wybrzmiały, a on splunął w waszą stronę i zaczął iść za swoimi towarzyszami.



ostaliście sami, skryci pośród ruin, otoczeni przez potężny las i rozległe bagno. Przed wami jeszcze długa noc i ważny wybór co dalej postanowić. Z jednej strony warto byłoby opuścić to przeklęte i cuchnące miejsce i iść gdziekolwiek przed siebie, jednak nocna wędrówka po bagnie mogła skończyć się bardzo źle. Z drugiej jednak strony nocowanie na tym skrawku ziemi zapomnianym przez wszystkich bogów także wydaje się szaleństwem. Spojrzeliście po sobie. Wasze twarze niczym kamienne maski, doskonale skrywały emocje jakie kotłowały się w waszych sercach. Zdaliście sobie sprawę, że chcąc nie chcąc będzie musieli ze sobą współpracować. Przynajmniej dopóki nie poznacie reguł rządzących tą przeklętą krainą.
 
__________________
"Lepiej w ciszy lojalności dochować...
Nigdy nie wiesz, gdzie czai się sztruks" Sokół
Takeda jest offline