Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-02-2011, 14:15   #7
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Siegfried jak zawsze budził się skoro świt i oddawał się modłom. Tak było i tym razem. Gdy już skończył modlić się do Sigmara począł rozmyślać nad zadaniem, które mu przydzielono. Walczył już nie raz ze sługami mroku, lecz zawsze sam. Nigdy nie musiał „niańczyć” jakiś żółtodziobów, szczęściem jednak Sigmar obdarował go współtowarzyszem. Miał nadzieję że będzie chciał on się wykazać przed przełożonymi i to on obejmie pieczę nad resztą grupy. Sługa Sigmara zaczął się ubierać. Robił to powoli i starannie, bowiem nie czuł pośpiechu. Najwyżej poczekają na niego.

***

I tak z koszar, w których go umieścili wyszedł wysoki na ponad 6 stóp dobrze zbudowany mężczyzna, który skierował się ku świątyni i dziedzińcowi. Poza zwykłym, dość poniszczonym odzieniem narzucony miał na siebie czarny płaszcz. Widać gołym okiem było że nowiutki. Na potężne barki opadały mu siwe, długie włosy których pojedyncze kosmyki przysłaniały jego twarz. Fanatyk odgarnął je ruchem dłoni, tak by nie zasłaniały mu widoku. Szedł powoli, bardzo powoli lecz dumnie. Niebieskie oczy patrzyły na innych ze spokojem, chłodem i obojętnością lecz z wielką dociekliwością, jakby szukał czegoś w omijających go przechodniach. Lewa część twarzy była strasznie poharatana, a przez oko przechodziła długa i bardzo widoczna blizna. Mężczyzna miał również mniejsze, lecz nie rzucały się one aż tak w oczy. Dłonie chroniły skórzane rękawiczki, których palce zostały obcięte. Przy pasie swobodnie bujał się posrebrzany łańcuszek na którym zwisał wiosek w kształcie komety z dwoma ogonami. Również na szyi miał miedziany, nie przedstawiający wartości materialnej, medalion z wygrawerowanym młotem. W jednej z dłoni mężczyzna trzymał kiścień, którego trzy stalowe kule najeżone kolcami niebezpiecznie bujały się stukając o siebie delikatnie. Na plecach zarzucony miał luźno plecak, w którym trzymał najpotrzebniejsze rzeczy.

***
Widząc że na dziedzińcu ktoś już czeka, podszedł powoli i przywitał się:

-Jestem Siegfried, a Ciebie jak zwą ? – jego głos był ponury.Mężczyzna wyciągnął rękę na przywitanie

Siegfried był ciekaw kim okażą się śmiałkowie, którzy zechcą stawić czoła ciemności. Znał chaos, i wiedział że łatwo ulec jego podszeptom. Ogień, stal i wiara była najlepszym orężem. Gdyż nie ma czegoś takiego, jak niewinność; są tylko poziomy winy. Fanatyk obejrzał dokładnie mężczyznę, z którym się przywitał. Nie miał nic przeciwko towarzystwu o ile nie będą przeszkodą w jego misji.
Czarne płaszcze, chciało mu się śmiać. Bowiem jak dla niego, zbyt teatralnie to wyglądało. Tym bardziej, że Chaos nie ma w zwyczaju się ujawniać kiedy nie jest mu to na rękę. A grupa śmiałków pod patronatem Sigmara na pewno nie będzie się rzucać w oczy.
Mimo taki zabawnych myśli Siegfried nie dał po sobie poznać by cokolwiek go bawiło.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline