Ostatnie dni w obozie szkoleniowym były naprawdę koszmarne. Jedynym, o czym myślał Gabriel Hörbinger, była ucieczka z tego miejsca. Okazja nadarzyła się sama, gdy wraz z pozostałą czwórką znajomych mu osób został wezwany przez jednego z inkwizytorów, który stwierdził, iż zostaną wysłani na jakąś misję, w dodatku wyposażeni w specjalny glejt. Lepiej być nie mogło. Gabriel słuchał przemowy w ciszy, po czym pośpiesznie, nie dając znać, że się cieszy, wyszedł na zewnątrz. Trzymając w rękach otrzymany płaszcz i kapelusz, skierował się w stronę dwóch, najwyraźniej czekających, mężczyzn. - Nazywam się Gabriel Hörbinger – powiedział niepewnie. – Wyruszamy już teraz? Nie wychodziłem stąd od… trzech tygodni i nie miałem okazji się przygotować, zatem… może najpierw pójdziemy na targ?
Obserwował dwóch inkwizytorów. Zapewne wszystko skończy się, tak czy inaczej, wielką rzezią. |