Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2011, 00:21   #12
Vivianne
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
- Co oni wyprawiają? – zastanowiła się na głos.

Momentalnie dostał odpowiedź. Pisk opon i ryk silnika poprzedzały to, co nieznajomi naprawdę mieli za chwilę zrobić.
„-Czyste szaleństwo” – przeleciało jej przez myśl.
Zerknęła na matkę, jej przerażona mina świadczyła o tym, że ma podobne odczucia. Samochód mężczyzn pędził w kierunku pokaźnej gromadki umarlaków niezbyt świadomych zagrożenia. Wyglądało to jak finałowa scena jakiegoś kiepskiego filmu akcji. Niestety nie siedziały w kinie, między tym, co się działo a nimi nie było cudownie bezpiecznej granicy srebrnego ekranu. Jedyną ochronę stanowiły szyby samochodu. Kiepsko.

- Zaraz się porzygam - szepnęła Ann. W jej szeroko otwartych oczach widać było przerażenie.

- Wytrzymaj – powiedziała cicho – wytrzymaj mamo i nie patrz na to.

Motocykliści byli już przy bramie, gdy Genevieve zamknęła szybę i przycisnęła pedał gazu. Faceci z pistoletami niespodziewanie szybko uporali się z wejściem. Nie wiedziała czy dobrze robi, musiała im jednak zaufać. Nie miała wyjścia. Jechała dość powoli starając się omijać ludzkie ciała, nie była to jednak do końca możliwe. Ann miała zamknięte oczy, jej córka udawała, że nie widzi, nie chciała widzieć.

- Gdzie jesteśmy? – na dźwięk dziecięcego głosu Juliette po plecach młodej kobiety przebiegły ciarki. Przed chwilą dziękowała Bogu w myślach za to, że jej dziecko śpi i nie musi oglądać tej rzezi.

"W pieprzonym piekle...
Tylko spokojnie, spokojnie, spokojnie...."


- Prawie na lotnisku – starała się by jej głos był naturalnie beztroski – poleż sobie jeszcze skarbie, za chwilę będziemy na miejscu.

- Jak się spało? –
Ann odwróciła się w kierunku wnuczki robiąc słodką minę. Musiał ją czymś zająć.

- Dobrze... jest coś do picia? – zapytała – o mam. Wypiła spory łyk wody, uśmiechnęła się uroczo, przeciągnęła wciąż żyjąc w błogiej nieświadomości. - Śniło mi się coś dziwnego. Wiesz babciu...

Nie słuchała o czym rozmawiają dwie najbliższe jej na świecie osoby. Przyspieszyła, od lotniska dzieliło ją zaledwie kilkadziesiąt metrów. Kilka przejechanych trupów i będą na miejscu. Nie zastanawiała się co dalej, wciąż naiwnie wierzyła, że zdołają dotrzeć do domu i wszystko będzie dobrze... że ten koszmar się skończy.

Nie przypuszczała, że tak naprawdę jeszcze się nie zaczął.
 
__________________
"You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one"
Vivianne jest offline