Dla żołnierza to było już za wiele. Dwie kule sprawiły, że pierdolony makaroniarz za oknem albo dostał, albo się schował. Bynajmniej nie strzelał. Wcześniej Fabio uciekł zza fotela do drzwi. -Łapcie go, on ucieka! - krzyknął do reszty i sam spojrzał w tamtym kierunku. Fabio klęczał na korytarzu przed kolejnym Włochem, który ozdabiał ściany z pistoletu maszynowego. Chodziło o ścianę za plecami Raya. Mr. Love szybko się schylił i podbiegł do przeciwległej ściany, uważająć żeby się nie potknąć o któregoś trupa. Dotarł do ściany zbyt gwałtownie,zakręciło mu się w głowie, ból dał o sobie znać. Skrzywił się, czuł ciepło krwi cieknącej mu po policzku. Nie przejął się tym, miał większy problem, który stał w korytarzu zza rogiem. Wychylił się lekko i na ślepo oddał kilka strzałów. Huk kanonady rozrywał mu bębęnki. Ale to było nic w porównaniu z uderzeniem bomby lotniczej w skalne podłoże Afganistanu. Strzelił raz jeszcze, z podobnym skutkiem, nie trafił nikogo. Teraz nie myślał co bedzie potem, liczyło się teraz. Ale teraz szybko mogło zamienić się w potem zza kratkami, gdy radiowozy zaczęły się zbliżać do budynku.
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 13-05-2011 o 20:59.
|