Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2011, 21:43   #31
Romulus
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
Kaus z rozbawieniem ale i niedowierzaniem przyjął słowa nadobnej Inkwizytor. Bez dowódcy?? “Głos większości”??!! To nie mieściło się w głowie, nawet tak wielkiej jak jego! Rychło jednak niepewność ustąpiła miejsca przewrotności starego gangera. Spodobało mu się to! Ach, ileż możliwości, odcieni, obietnic kryły w sobie te słowa!

Z zapałem dobrał się do map satelitarnych, choć raz wypuszczając cycuszki panny Octavii z okowów swej wyobraźni. Zachodził w głowę co też sprawiło że tak odległą lokację wybrano na miejsce zrzutu i założenie nowej bazy. Dla przyspieszenia ponownie podpiął moduł logiczny i przeszukał mapy pod kątem stabilności gruntu, położenia na wyżynie, możliwości łatwego zorganizowania obrony, odkrycia terenu, czegokolwiek innego co instynkt by mu podpowiedział. Zaraz odkrył powód - co prawda nie było wiadomo czy starej bazy broniły baterie przeciwlotnicze krótkiego zasięgu (co też mogło mieć wpływ), ale grzebanie w promieniu pięćdziesięciu klików od niej wykazało że jest to najlepsze potencjalne miejsce. Przerzedzone jeśli chodziło o lasy i w sporej odległości od terenów bagiennych. Szacunek Kausa dla Inkwizytor (lub jego taktyka) wzrósł.

W skrytości ducha jakaś część jego mózgu jęła się domysłów który z wybrańców Cecylii, pardon, Octavii, to taki kozak że temperatura niektórych części ciała pani Inkwizytor poszybowała pod niebiosa... jak mu jego sztuczne oczko podpowiadało. Oj, mało nóżkami nie przebierała. Co dodatkowo powiększało przyjemność Kausa z podglądactwa...
- Zaprosić cię na kolację połączoną ze śniadaniem - mruknął pod nosem słysząc tyradę Lady. Lubił takie gorące kocice skryte pod lodowatym pancerzem obojętności. Lód jest kruchy i nader efektownie pęka... A co mi tam, nie ma co czekać...
- Lady Inkwizytor Octavio Rivlain - zaintonował ponuro, z trudem kryjąc uciechę - w twych słowach wiele jest prawdy - faktycznie słudzy Boga-Maszyny - tu dłonie złożył w błogosławiony symbol zębatki - oddelegowali mnie do pomocy świętej Inkwizycji. By zacieśnić naszą współpracę po zakończeniu tej misji zaproszę cię na wspólny posiłek, ten konkretnie który zwiecie kolacją. W czasie gdy omawiać będziemy metody kooperacji nasze ciała przyjmą stosowną dozę protein, węglowodanów i tłuszczów.
Lady naprawdę długą chwilę wpatrywała się w Mistyka Maszyn zanim odpowiedziała opanowanym głosem:
- Powrót z tej misji będzie dobrą próbą twego charakteru, Techkapłanie i jeśli powrócisz pozwolę się zaprosić i sprawdzę jak mocno mogę … możemy zacisnąć więzi...
Czy tylko Debonair dostrzegł najlżejszy błysk w jej oku? Ukłonił się uprzejmie.
- Będzie to dla mnie zaszczyt, Lady Inkwizytor Octavio Rivlain - zadudnił. Obrócił się i popatrzył na psionika, od którego płynęła już taka fala zmiennych uczuć że czuł się niby otoczony przez baby. Przez chwilę zastanawiał się czy obandażowany inwalida przetrwa podróż przez dżunglę i doszedł do jedynie słusznego wniosku że …
- Dwadzieścia jeden procent plus minus piętnaście - podpowiedział pomocnie moduł logiczny. - Że przeżyje. Znaczy się, nie przeżyje.
Pokiwał głową. W razie czego zawsze będzie można go skonsumować. Kaus, dziecko hivu, wychował się na biomasie rosnącej na, hmmm, różnego rodzaju pożywkach. A że miał już okazję żreć schab z orka, to i udko z psionika przeżyje...
- Kiedy ruszamy? - zapytał Inkwizytor widząc że niektórzy zaczęli wiercić się w krzesełkach. Odpowiedź nie zdziwiła go zbytnio ani nie zmartwiła, ale wiedział że nie pośpi dziś długo.
- Adeptus Astartes - zaintonował następnie grobowym głosem - zostałem przeszkolony na świętym Świecie-Kuźni Marsie w zakresie obsługi Narthecium i Reduktora. Jeśli posiadacie w swych ciałach Geneziarno i życzeniem waszym jest by po waszej niechybnej śmierci - śmierci w chwalebnym boju, rzecz jasna - wróciło do waszych zakonów, rzeknijcie to teraz bym przygotował na czas te urządzenia...
Całe szczęście że Kausa twarz przesłaniał kaptur, bowiem widok min Marines był iście bezcenny. Cieszył się, bardzo się cieszył że w trakcie misji mieć będzie niedaleko Kosmicznych Wykidajłów. Raz że byli wyżsi od niego i znani jako zajadli i groźni wojownicy - co automatycznie przyciągało wrogi ogień do nich, a odsuwało od niego. Po drugie zaś - wybierani do zakonów byli w bardzo młodym wieku. Ćwiczeni od Kajtka w posługiwaniu się bronią, młodość spędzali w iście klasztornym rygorze, wciąż i wciąż podporządkowani jednemu nadrzędnemu celowi - wojnie w imię błogosławionego Imperatora. To zaś sprawiało że ta akurat trójka to była najpewniej prawdziwa…
- ...banda prawiczków... - rechotał Mistyk Maszyny Kaus “Golem” Debonair, zmierzając do swojej kwatery...
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise
Romulus jest offline