Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-02-2011, 14:31   #9
Erissa
 
Erissa's Avatar
 
Reputacja: 1 Erissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputację
Wprowadzona kobieta wyglądała okropnie; już na pierwszy rzut oka było widać, że to jedna ze szlachetnie urodzonych dziewuszek nienawykłych do pracy ani do tego typu poniewierania, sądząc po stanie w jakim była musiała siedzieć w lochu prze jakiś czas, a może po prostu była zbyt słaba, by znieść to wszystko? Elyn w tej chwili zastanawiało tylko jedno: dlaczego to właśnie bogaci, szlachetnie urodzeni ludzie są tak podatni na pokusę paktowania z siłami chaosu? To obietnica jeszcze większych wpływów, bogactwa, czy zwykłe znudzenie, pycha? Nigdy nie miała do czynienia z tego typu mocami, ale gdy patrzyła na to jak wielką i niszczącą moc mają wiedziała, że nie poddałaby im się w żadnym wypadku, tak jej się przynajmniej wydawało… Dziewczyna skrzyżowała ręce na piersi, po tym co zobaczyła jeszcze chwilę temu ogarnął ją jakiś dziwny spokój, patrzyła niemal obojętnie na piękność zastanawiając się co z niej wylezie, w jaki sposób jest naznaczona. Boris przystąpił do dzieła, przez myśl przebiegła jej tylko wątpliwość czy faktycznie jest aż tak zacięty, odważny czy po prostu ma w tej dziedzinie doświadczenie. Nagle „kultystka” zaczęła krzyczeć, prosić o litość, opowiadać co się stało, Elyn była wstrząśnięta podobnie jak pozostali, więc jednak okazała się niewinna, męczyli niewinną kobietę… Sigmarze, mogła tak cierpieć przez głupotę jakiegoś niewyżytego szlachcica, niech gniew Morra dosięgnie go gdziekolwiek teraz to ścierwo jest! Kiedy szlachcianka zaczęła płakać do oczu Elyn również napłynęły mimowolnie łzy, chyba jednak nie stała się przez to całe szkolenie tak sucha jak myślała… Głos mówiący o uniewinnieniu płynął niczym muzyka do uszu dziewczyny „Sprawiedliwość jest najważniejsza” pokiwała głową i wyszła razem z innymi z lochu. Mijała kamienne ściany, nigdy wcześniej nie patrzyła na nie w ten sposób, ale nagle zdała sobie sprawę, jak wielu wydarzeń były świadkami, jak wiele cierpień, krzyków i zawodzeń słyszały, ilu niewinnych ludzi opłakiwały będąc niemymi obserwatorami ich dramatu… Westchnęła cicho. Wspinali się schodami powoli, spokojnie, jakby obciążeni nowym doświadczeniem, Elyn zdała sobie sprawę, że zapamięta to do końca życia, a widok i krzyki będą wracały do niej w nocnych koszmarach. Wreszcie znaleźli się na górze, słońce oślepiło ich, dziewczyna zakryła oczy dłonią, dookoła rozległy się siarczyste przekleństwa wypowiadane przez jej towarzyszy, dla niej światło było jednak pocieszeniem, znakiem, że na tym świecie jest jeszcze jakieś inne życie poza okrutnymi Czarnymi Płaszczami, że gdzieś jest jej dom, osoby, które kocha i które na nią czekają.

***
Czas płynął szybko, lecz monotonnie, Elyn zaczęła tęsknić za zwykłymi rzeczami, które towarzyszyły jej niegdyś w Grun Geörolitz każdego dnia; za spacerami po lesie, ciasnym gabinetem ojca czy pracą, zwykłą pracą cyrulika. Gdy została wezwana do gabinetu jednego z zakonników zwlekła się tylko bez humoru z łóżka i bez słowa ruszyła w tamtą stronę. Od rana miała podły nastrój, lecz sama nie wiedziała dlaczego, męczyło ją dziwne przeczucie, które ciążyło niczym głaz gdzieś na sercu. Intuicja nigdy wcześniej jej nie zawiodła czyżby coś się szykowało? Weszła do pomieszczenia i stanęła z tyłu grupy, oparła się o zimną ścianę, której przeszywający chłód nieco pomógł skupić się na rzeczywistości i zebrać myśli. Słuchała od niechcenia tego, co mówił do nich mężczyzna: ”Tak, tak…koniec pierwszej części…oczywiście, glejty, jakże ważny element tej głupiej propagandy….jasne, kolejni kultyści, jakże by mogło być inaczej?” pełna ironii przedrzeźniała go w myślach, denerwowało ją wszystko i wszyscy nagle jednak jej oczy otworzyły się szerzej, poczuła jak nogi zaczynają jej mięknąć a ona sama osuwa się po ścianie „Na nazwisko im Weber i mieszkają nieopodal Avenburga, w małej wiosce”, robiło jej się na przemian zimno i gorąco, policzki płonęły, a po plecach przebiegały dreszcze
- Ale… - urwała, nie mogła niczego więcej powiedzieć, to musiał być zły sen
Przez jej głowę zaczęły gorączkowo przebiegać myśli „Sigmarze, Sigmarze, dlaczego? Czy mało wycierpieli? Czym ci zawiniliśmy?! CZYM?!” miała ochotę zacząć krzyczeć, że to nie jest prawda, że to tylko głupie plotki i… i… Stos… to słowo dźwięczało jej w uszach, odzywało się echem tak silnym, że musiała schować twarz w dłoniach by je od siebie odgonić, choć spróbować
- Tato… - szepnęła tylko
Rozglądnęła się dookoła nieobecnym wzrokiem, widziała, że wszyscy zaczynali już opuszczać salę, wybiegła szybko za nimi, musiała być chwilę sama, by zebrać myśli.

Zakładała płaszcz, poprawiła go dokładnie, z kamienną miną, wyglądała tak spokojnie, że nikt nawet nie podejrzewał co dzieje się w jej głowie, a działo się dużo; myśli biegły niezatrzymanie, a pomysły, plany przeplatały się, łączyły w jedną całość niczym elementy wielkiej układanki. Związała mocno włosy tak, by nie wystawały spod kapelusza, uwolniła jedynie kilka kosmyków, które dodawały jej nieodpartego uroku i nieco zawadiackiego wyglądu, wiedziała, że nie może pozwolić sobie na rozpoznanie w rodzinnych stronach, poprawiła rondo, aby choć trochę zasłaniało jej twarz, postawiła kołnierz koszuli i spojrzała na siebie badawczo, musiała zebrać jak najwięcej informacji, ale to już na miejscu, musiała jakoś wyjaśnić tę sprawę, nawet jeśli miała pozostać sama i walczyć przeciwko wszystkim Czarnym Płaszczom, przeciwko swoim przyjaciołom, nie miała innego wyjścia
- „Postępuj tak, byś niczego nie żałowała Elyn”, tak właśnie zrobię – wspomniała słowa ojca – Udowodnię im, że nie macie nic wspólnego z chaosem albo sama spłonę na tym stosie, nie pozwolę zrobić wam krzywdy – powiedziała do swojego odbicia
Szkolenie miało jeden dobry aspekt, zbudowało w niej charakter, wzmocniło, wiedziała teraz, że nie cofnie się przed niczym.

Szła przez dziedziniec szybkim, pewnym krokiem, jej twarz nie wyrażała nic, nie była już tą samą osobą, miała robotę do wypełnienia i do czasu aż tego nie zrobi nie było miejsca na słabość, nie było miejsca na nic poza walką o prawdę, wiedziała, że ma przychylność swojej bogini, ona zawsze wspiera sprawiedliwość.
- Witam panowie – zwróciła się do nowych towarzyszy z tajemniczym uśmiechem odsuwając lekko kapelusz na tył głowy – Jestem Elyn, miło mi was poznać – podała im dłoń przeszywając każdego spojrzeniem, czy mogła im zaufać?
 

Ostatnio edytowane przez Erissa : 12-02-2011 o 15:38.
Erissa jest offline