Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-02-2011, 19:52   #20
Aronix
 
Aronix's Avatar
 
Reputacja: 1 Aronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputację
Krasnolud wpatrywał się chwilę, w tę parę czerwonych oczu. Nie wyrażały one żadnych pozytywnych uczuć, co więcej nawet młokos zorientowałby się, że czekają go kłopoty.
-Znowu jakaś przeszkoda na drodze?!- krzyknął wyraźnie zirytowany Irg, chwytając za młot. Miał już dość tej przeciągającej się w nieskończoność podróży w nieznane. Chciał już ruszyć na wroga i zmiażdżyć go swym młotem, jednak jego instynkt wojownika nakazał mu nie tyle czekać, co cofnąć się. Irg usłuchał i nie spuszczając wzroku z pary oczu zaczął się powoli cofać, pozwalając przeciwnikowi wyjść z mroku. Gdy wyszedł przed wejście, stwora dało się już zobaczyć. Irg przekonał się, że jego instynkt go nie mylił.
Stał właśnie naprzeciw człowiekopodobnego stworzenia, całego porośniętego futrem, raczej ciemnej barwy. Miał przygarbioną postawę, i nie wyglądał na jakieś silne stworzenie, stojąc na dwóch łapach był wysokości krasnoluda, jednak pierwsze wrażenie było mylne. Przed Irgiem stał najprawdziwszy Ghul. Z jego paszczy sączyła się powoli ślina, a kły wyglądały na bardzo ostre. Irg znał historie o Ghulach.
Podobno nie wyglądają okazale ale są piekielnie zwinne i silne. Potrafią powalić jednym uderzeniem, a drugim zabić. Te cechy budziły w krasnoludzie szczególne obawy, ponieważ on, zwłaszcza gdy dzierżył w ręku potężny młot, nie był zbyt zwinny. Jego szanse niebezpiecznie zmalały, jednak mimo to nie ruszał się z miejsca, wiedział, że ucieczka nic nie da, bo przed Ghulem uciec się nie da, przynajmniej gdy Ghul jest w pełni sił. W głowie Irga zrodził się już plan. Musiał jak najbardziej osłabić przeciwnika, aby miał szanse uciec. Pozostało tylko znaleźć sposób żeby przeciwnika zranić tak, aby samemu nie odnieść poważnych ran. Snucie planów przerwał krasnoludowi sam Ghul ponieważ, z postawy wyprostowanej zszedł do postawy gdzie utrzymywał się na czterech łapach, po chwili ruszył z impetem na krasnoluda.
-No tak, moje zafajdane szczęście.- mruknął tylko Irg i natychmiast uniósł młot.

Kilka metrów przed Irgiem Ghul skoczył, chcąc spaść wprost na przeciwnika. Krasnolud odpowiedzi uniósł młot i pchnął nim w stronę, z której nadlatywał Ghul. Stwór otrzymał uderzenie w sama pierś. Spadł tuż przed krasnoludem, jednak natychmiast poderwał się, aby uniknąć spadającego na niego młotu.
Ghul widząc, że ma do czynienia ze zwinniejszym, niż przypuszczał, przeciwnikiem, postanowił zmienić taktykę. Zaczął biegać dookoła krasnoluda, oczywiście w bezpiecznej odległości. Irg starał się podążać wzrokiem za przeciwnikiem ale już pochwali zakręcił o mu się w głowie i stracił orientację. W tym momencie Ghul przypuścił atak i powalił krasnoluda na ziemię.
Już miał zadać ostateczny cios, gdy ze zrujnowanej wieży odłamał się, dość duży kawałek muru, który uderzył Ghula w głowę. Stwór zawył i zwolnił uchwyt, którym trzymał Irga. Krasnolud wiedział, że druga okazja się nie zdarzy. Wyrwał się, porwał młot i biegiem, nie oglądając się za siebie, pomknął w stronę jaskini, zostawiając za sobą na wpół ogłuszonego ale wciąż groźnego przeciwnika.
Zasapany zatrzymał się dopiero w połowie drogi, obejrzał się za siebie i poczekał kilka minut. Wokół panowała cisza, Ghul najprawdopodobniej go już nie gonił. Irg zziajany, usiadł opierając się o jeden z kamieni wystających z ziemi. Musiał zebrać myśli. Póki co nie miał co marzyć o odczarowaniu krasnoluda…przynajmniej do czasu kiedy ten Ghul będzie zamieszkiwał starą wieżę. Tak naprawdę miał już wszystkiego dość. Nie miał już ochoty błąkać się po jaskiniach, lasach i innych oderwanych od świata i cywilizacji miejscach. Chciał wreszcie trafić do jakiegoś miasta, do karczmy gdzie mógł by się schlać i zapomnieć o swoich haniebnych ucieczkach z pola walki, oraz o całej tej beznadziejnej przygodzie.
Z tego całego rozmyślania poczuł się strasznie senny. Zszedł więc ze ścieżki i ułożył się w wygodnym miejscu pod jakimś starym drzewem. Uznał, że gdy się obudzi podejmie decyzję co robić dalej.
 
Aronix jest offline