Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2011, 22:12   #21
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
- Jaki ojciec taki syn? - rzucił Rei zdziwiony nagłym wejściem zamaskowanego byka do pomieszczenia. Szybko zacisnął zęby aby ochłonąć i odparł - chociaż ty jednak wyglądasz na silniejszego a związany nawet zadrasnął Apolla... - Odparł padając na ziemię, w locie klasną rękami coś szepcząc* po czym ziewnął przeciągle kładąc dłonie na ziemi.
- Jak odejdziecie to powiecie że magowie tu siedzą, jak was pokonamy, domyślą się że magowie tu siedzą... - zadumał - ale przynajmniej nie będą wiedzieli jacy. - stwierdził, cały czas mając w duchu nadzieję że olbrzym będzie swojego rodzaju niezdarą która w środku nocy nie spostrzeże pełzającego po ziemi metalu który ma na celu związać mu stopy kajdanami przyczepionymi do podłogi. Rei starał się wykonać tą kreację tak szybko jak potrafi.
- Z drugiej strony, jeśli będziesz silny, możemy powiedzieć że nie będziemy brali nie naszego zadania, z logicznego punktu widzenia duch nie może być prześcieradłem, więc nie ma źródła do zniszczenia, a więc nie ma i zadania...z drugiej znów strony, możemy was stłuc i poprosić o podwyżkę...- przeciągał w miarę - aww, nie lubię się bić....Anette? - spytał spoglądając na nią, jakby cała sytuacja była dla niego obojętna.
W rzeczywistości był nieco przestraszony faktem że pierwszy raz bije się z kimś innym niż jego przybrana siostra z Blue Pegasusa.
Zamaskowanyh rzucił tylko przelotne spojrzenie na ziemie i pełznący po niej łańcuch.
- Czyli będziecie sprawiać problemy. To przykre, nie lubie bić kobiet ale jak mus to mus...
Mężczyzna wyskoczył do przodu podciągając kolana pod brodę. Gdy znajdował się nad łańcuchem obrócił się w powietrzu i z dużą siłą wyprostował jedną nogę, wyprowadzając silne kopnięcie skierowane w twarz Reiego. Osobnik w hełmi miał na szczęście dobry refleks i w porę uchylił się przed kopniakiem. Zamaskowany wylądował na deskach i szybko odbił się od nich lądując na łóżku, by być poza zasięgiem łańcucha.
- yh.. - wydusił z siebie gdy o mało nie oberwał - blisko było... - Rei wstał powoli i spojrzał na Anette - Nie mów, wiem że mogłem najpierw zgasić światło - poinformował ją, po czym spojrzał na przeciwnika. Przestrzeń w której się znajdowali była dla niego zbyt mała. Będzie miał problemy próbując szermierki, z racji iż zniszczenie budynku nie wchodzi w grę, zaraz po tym przeciwnika nie uwięzi jeżeli nie będzie mógł skupić się na magii. No i jeśli przyjdzie tutaj z wizytą burmistrz coś może mu się stać.
- Skoro uczył cię mag który stworzył świat, liczę że jesteś w stanie coś wymyślić - odparł do Anette. Bał się, nie chciał walczyć, i nigdy nie próbował tego w zamkniętych pomieszczeniach których nie wolno poszerzać. Ale jakoś dadzą radę.
- Jeśli nie będziesz mogła nic zrobić, schyl się. - klasnął w dłonie - Creation Magic: Chain scythe. - Łańcuch zaczął się przekształcać, tworząc na jednym swoim końcu pokaźne ostrze. W razie czego, może po prostu zrobić tu z nim piruet, jeśli nie przetnie stowarzyszenia na pół, to zawsze wbije się w kauczukowego giganta.
Obserwowała całe te wydarzenie, stojąc niewzruszona. Dopiero po użyciu magii słychać było głośne łyknięcie. Był to ostatni łyk jej herbatki. Odstawiła wtedy filiżankę i spojrzała złowrogo okiem na przeciwnika. Wyczuła obawę w głosie Rei’a. Mimo, iż nie było po niej widać, miała mocno wyostrzone zmysły rodzicielskie. Przebywała dużo czasu z Fluffym, a także z innymi dziećmi. Miała do nich dobre podejście. Nie umiała ocenić ile lat ma Rei, ale nie da go skrzywdzić.
- Spokojnie. Nie musisz się obawiać. - powiedziała do Rei’a, następnie zrobiła krok w stronę przeciwnika.
- Opuść to miejsce, a nie stanie się krzywda nikomu, ja natomiast rozgrzeszę Cię po okazaniu odpowiedniej skruchy.
Jej spódnica zafalowała, a ta odstawiła nogę w tył, zamachując się ręką po łuku, a następnie uderzając w drugą dłoń. Jej oko powędrowało na przeciwnika, czekając, na to, czy walka będzie tu konieczna.
Nie wiedząc czemu Rei poczuł się nieco spokojniej po słowach Anette, nawet mimo iż była to jego pierwsza walka na śmierć i życie.
- Zaraz! - przerwał zdziwiony - nie powinnaś go raczej prosić aby się poddał!? - spytał - jeśli odejdzie będziemy mieli poważne kłopoty, ich grupa będzie wiedziała ilu nas jest, znała magię niektórych z nas, do tego może następnym razem wpadnie ich kilku, i to nie po nas, a po całą wioskę! Nie mówiąc o tym że Apollo i Fluffy będą w kłopotach! - nie krzyczał na nią specjalnie głośno, raczej wyraźnie. Specjalnie mimo wszystko próbował go spętać, lepiej jest trzymać przeciwników w niewiedzy, zamiast wysyłać informacje gdy część drużyny jest już w jamie wroga. - wybacz ale muszę zaprotestować - powiedziawszy to puścił łańcuch który rozwiał się w powietrzu, i klasną ponownie w dłonie uderzając nimi w ziemię - Creation Magic: Iron Prison! - Chciał odciąć kratami część pomieszczenia z przeciwnikiem tak aby nie miał on dostępu do ani jednej drogi wyjściowej, gdyby spróbował go powstrzymać, nie chciał dopuścić aby stracili tajemnicę jaką są owiani z punktu widzenia wroga.
Mężczyzna pierw chciał unikać łańcucha, lecz ten zniknął gdy Rei postanowił zmienić taktykę. Jednak metalowe kraty które zaczęły się formować nie zdołały powstrzymać zamaskowanego. Uderzył kopniakiem w pręt który nie skończył się jeszcze tworzyć wyłamując go przy tym. Następnie wyskoczył dynamicznie pod sam sufit wykonując dynamiczny szpagat. Anette uniknęła kopnięcia wymierzonego w nią, ale Rei tyle szczęścia już nie miał. But otarł się o jego policzek zdzierając z niego trochę skóry. Zamaskowany zgrabnie wylądował i odskoczył szybko do tyłu.
- Przykro mi dziewczynki ale teraz już nie odejdę. Byłby to dyshonor dla mnie jako wykfalifikowanego zabójcy.
Nagle skok do przodu. Nim ten jeszcze wylądował, Anette była już w powietrzu. Uderzenie dziecka w jej obecności było wydaniem na siebie wyroku. Nagle pieczęć wyświetliła się w jej dłoniach. Miała jedną otwartą, drugą zamkniętą rękę przy biodrze. Nagle jedna została w miejscu, a druga podniosła się lekko. Między rękoma była świecąca zielona kula.
- Hurricane Make: Hurricane Eagle! - wydarła się. Kula zafalowała przybierając wygląd niezbyt dużego Orła, który świecił się i iskrzył. Był on całkowicie zielony. Wypuściła go (a raczej wyrzuciła) przed siebie. Ten zamachnął się mocno skrzydłami i leciał szybko w stronę przeciwnika.
Rei sprawnym krokiem ruszył się w bok, nie przejmując zbytnio draśnięciem.
Po wypowiedzi przeciwnika podniósł głowę w jego kierunku
- uh... - patrzył z głupią miną, jakby ktoś w pełni poważnie powiedział mu historię o różowym słoniu wodnym z skrzydłami który urodził się z ryżowego kokosa na pustyni - Honor...zabójcy? To nie jest po prostu zabij i zniknij? - ostrożnie odsunął się od Anette gdy ta zaczęła wykonywać zaklęcie, nie wiedział do czego jest zdolna, więc właśnie dostał okazję aby się przekonać.
Przeciwnik wyglądał na dosyć ostrożnego. Jeśli kolejny raz podskoczy wystarczy obrócić się za niego. Broń można stworzyć w trakcie, wystarczy samo ostrze w fazie kreacji aby wbić się komuś w szyję. Nie aby przepadał za ideą aby go zabić, no ale przecież nie poprosi go aby rozstrzygnąć sprawę w papier kamień i nożyce.
To co jest szybkie dla jednego może być ślimakiem w oczach drugiego. Zielony orzeł zaś do demonów prędkości nie należał i powoli zbliżał się do zamaskowanego. Ten tylko prychnął i odskoczył bok, a wytworzony przez Anette zwierz uderzył o ścianę i wybuchł zielonym światłem. Spowodowało to wytworzenie dużej dziury w drewnie i teraz gdyby wstawić tam szybe pokój zyskał by nowe okienko. Zamaskowany nie tracił czasu i ruszył przed siebie złapał za suknie dziewczyny i rzucił nią mocno w Reiego. Chłopak w hełmie zdołał jedynie zasłonić się rękoma gdy dziewczyna uderzyła o niego. Oboje z młodych magów upadli na ziemię od siły rzutu zamaskowanego.
- Ty dałeś sie im złapać synu? - spytał mężczyzna bez koszuli zawiedzionym głosem.
- Nie im. Tamten był silniejszy, pewnie to ich szef. - odpowiedział związany blondyn.
Dziewczyna uderzona o Rei’a, podparła się rękoma i odeskoczyła do tyłu, starając się nie ciążyć zbyt długo na gildiowiczu. Gdy biegła, zaczęła biec w lewą stronę, okrążając przeciwnika. Uderzyła rękoma tworząc magiczny krąg. Zrobiła kulę, która zafalowała w jej dłoniach.
- Hurricane Make: Hurricane Eagle.
Wypuściła w kierunku przeciwnika kolejnego orła. Nie przeciągając jednak dłużej, biegła dalej. Obiegła go z lewej i wypuściła kolejnego orła. Czekała na to, czy przeciwnik będzie na tyle sprytny by to zparować.
Szlag! Teraz będzie trzeba to naprawiać.
Taka myśl znalazła się w głowie Rei gdy wstał z ziemi, jednak widząc reakcję Anette na atak golasa zaczął biec prawą stroną. Klasną szybko w dłonie, krzycząc - Crafting Magic: Iron Knife - Miał zamiar rzucić nożami w podobny sposób co Anette wysyłała swoje orły, tylko po to aby klasnąć ponownie - Crafting Magic: Iron Sword! - na ich szczęście pomieszczenie było na tyle niewielkie, że broń miotająca Rei nie jest zagrożona zniknięciem.
Mężczyzna szybko odskoczył w bok by uniknąć pierwszego z orłów, ten jednak zahaczył go skrzydłem tworząc lekki rozcięcie na jego ręce. Niestety dla zamaskowanego, drugi z ptaków uderzył w środek jego pleców. Buchnęło zielone światło a na skórze mężczyzny utworzyły się liczne rany, jak gdyby ktoś mocno poharatał mu plecy nożem. Osobnik odwrócił się w stronę Anett i w tym momencie nóż ciśnięty przez Rei wbił się głęboko w jego ramię. Mężczyzna syknął z bólu i wyrwał nóż z rany. Odrzucił go w stronę młodego maga w hełmie na głowie, a sam skoczył z pazurami na dziewczynę. Ostrze odrzucone przez zabójcę drasnęło policzek zaskoczonego Reiego, sprawiając, że kilka kropel krwi pociekło po skórze młodzika. Anette natomiast próbując uniknąć ataku, została lekko draśnięta w ramię przez metalowe pazury. Zamaskowany próbował wykonać kolejny atak jednak młoda czarodziejka odskoczyła do tyłu na bezpieczną odległość. Zamaskowany wyprostował się wyraźnie zirytowany.
Rei nie starł nawet krwi z zacięcia, po prostu ruszył przed siebie klaszcząc w dłonie między mieczem - Customize, secound blade - szepnął do siebie w szarży. Rękojeść nieco się wydłużyła i po chwili w tym samym czasie w którym Rei poruszał się w przód, z tyłu miecza wyrastało drugie, identyczne ostrze, tworząc wrażenie iż broń powstała z zespawania dwóch broni. Rei przechylał miecz za plecy, aby przeciwnik nie za bardzo się zorientował jak dokładnie wygląda broń z którą się zmierzy.
Jaki był jego plan? Wykorzystać że dopiero co byli w ruchu, przeskoczyć w przeciwnym kierunku niż obrany przez przeciwnika do obrócenia się, oraz wykonanie obrotu z przysiadem w celu wykonania cięcia drugą końcówką miecza, a następnie ponownego obrotu dla wykorzystania podstawowej...Nieco zaawansowana szarża.
Błysk magii. W rękach Anette pojawiła się kolejna kula. Tym razem ręką zafalowała po figurze całego swojego ciała. Kula rozciągnęła się jak z plasteliny. Po chwili zaczęła jednak przybierać kształt. Wyglądała ona w tym momencie następująco. (Broń). Cała uformowana z zielonej energii.
Mężczyzna skupił swoją uwagę na Rei gdyż spostrzegł że Anette na razie nie stanowi zagrożenia. Chłopak w hełmie skoczył w drugą stronę niżeli obracał się zamaskowany. Zabójca jednak miał nieliche doświadczenie w walkach i od razu wyskoczył podciągając kolana pod brodę czym uniknął ataku drugą stroną miecza młodego maga. Szybko obrócił się w powietrzu i podeszwą sparował kolejny cios Reiego odtrącając jego broń z toru swej drugiej nogi. Silny kopniak ugodził maga z tatuażem urbobosa w sam środek hełmu, aż zawibrowało mu w uszach. Jednak zamaskowany kontynuował atak, wylądował na ziemi, gdy Rei był otumaniony po kopniaku i uraczył go silnym ciosem w brzuch z pięści. “Ohełmionemu” aż zachciało się zwymiotować od tego ciosu, ale zabójca nie dał mu na to czasu bowiem drugą ręka (na której przyczepione miał swe pazury) wykonał szybki ruch i broń mocno wbiły się w ramię maga rozcinając jego skórę głęboko do krwi.
Zamaskowany odskoczył delikatnie w tył i zwrócił twarz w stronę Anette która właśnie uformowała broń.
- Dość tej rozgrzewki, czas na prawdziwa walkę. - rzekł brązowowłosy i wystawił pazury w stronę dziewczyny. - Long Claw! - powiedział głośno.
Jego broń wydłużyła się szybko co zaskoczyło dziewczynę. Trzy pazury wbiły się głeboko w jej bok, po czym wyskoczyły z rany wracając do swej pierwotnej długości. Krew pociekła obficie spod rozerwanej sukienki młodej czarownicy. Rana była głęboka ale nie na tyle by uszkodzić organy wewnętrzne.
- To że nie znam się na magii, nie znaczy, że nie używam magicznego oręża. - stwierdził dumnym głosem zamaskowany.
 
Fiath jest offline