Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2011, 23:00   #52
Arsene
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Adam Lambert i Lee McMillan


Kiedy tylko Lambert odpalił racę, czerwone i silne światło padło na ściany i wszystkich dookoła. Otworzyliście drzwi i ubezpieczając się wpadliście do pomieszczenia. Było duże, tak jak mówił agent, lecz nikogo tu nie było. Rozglądaliście się przez kilka sekund, aż wreszcie Lee dał Adamowi znak, by ten poświecił mu, gdyż coś zobaczył. Obiektem tym, było nic innego jak włącznik światła. Sekundę po pociągnięciu wajchy w dół lampy zamigotały kilkukrotnie i oświetliły całe pomieszczenie jasnym, ostrym światłem. Raziło was po oczach, gdyż w korytarzach technicznych było dosyć ciemno. Wreszcie przywykliście do jasności i mogliście rozejrzeć się.

Wszędzie pełno było rur niknących w ścianach, nad drzwiami czy też w podłodze. Ta pokryta była kratą, pod którą także ciągnęły się stalowe rury. Żadna nie była oznakowana, na ścianach nie było instrukcji czy rozkładów pomieszczenia. Było za to coś, co wzbudziło wasze obrzydzenie. Już to widzieliście, mieliście do czynienia z czymś podobnym. Ciała okrutnie okaleczone, nawleczone na drut kolczasty i przyszpilone nim do ściany. Od tego pierwszego różniły się ogromną ilością krwi i twarzami zastygłymi z wyrazem konwulsji oraz mieszaniny bólu i przerażenia.

Agent kiedy tylko to zobaczył pobladł niczym trup. Mało co nie zemdlał, wy byliście bardziej zszokowani i obrzydzeni niż zdziwieni. Adam ochłonął jako pierwszy i zaczął rozglądać się. Na kratach leżały łuski, koło ciał leżały pistolety maszynowe, widać było ślady walki. Ciał łącznie było sześć, z czego jedno było rozczłonkowane i jakby rozsmarowane po prawej części pomieszczenia.

Jeżeli popatrzyło się na salę z miejsca, którym alianci weszli widać było kolejne drzwi przed nimi oraz jedne po lewej stronie. Ściana po prawej była wysmarowana krwią. Drzwi po lewej były wyważone, te na wprost zamknięte. Za tymi siłą wyjętymi z zawiasów widać było korytarz, który szybko skręcał gdzieś w nieznane. Kiedy chcieliście już opuścić to pomieszczenie, usłyszeliście za plecami krzyk agenta.

Stał za nim SSmann, którego już wcześniej widzieliście. Na pewno go widzieliście. Był to oficer, który jedną ręką trzymał alianta w połowie, drugą zaś za gardło. Po pierwszej sekundzie już wiedzieliście skąd znacie tego typa. Z jego ciała momentalnie zaczęły wypełzać niczym kobry wiązki drutów kolczastych. Przechodziły przez klatkę piersiową, nogi, ręce i czaszkę. To przeczyło wszystkiemu co wiedzieliście o człowieku, jego możliwościach i biologii. Nie miało oparcia w logice. Agent wrzasnął.

Drut, który przechodził przez lewą rękę SSmanna wbił się w gardło alianta. Ten wrzasnął dziwnym głosem, jakby krztusił się krwią. Po brzuchu spływała mu krew z ran, które powodował drut z prawej ręki nazistowskiego ... czegoś, bo człowiekiem ciężko było to nazwać. Łzy paniki i bezradności spłynęły po policzkach alianta.

Czasu na reakcję nie było wiele, ten facet zaraz może się wykrwawić od coraz to nowych ran. Strzelając mogliście go trafić, gdyż głowa oficera pojawiała się raz z jednej, raz z drugiej strony agenta. Stojąc za ofiarą oprawca był podwójnie niebezpieczny, bo też nieosiągalny w niegroźny dla agenta sposób.

Edward Kingston i Adam Dębski


Ruszyliście szybko wzdłuż ściany, za radą młodego Niemca, który pokazał więcej człowieczeństwa niż niejeden Amerykanin czy Brytyjczyk wobec jeńca. Nikt nie niepokoił was podczas wędrówki. Nie wiedzieliście ile czasu dokładnie szliście jaskinią. Wreszcie jednak znaleźliście pod ścianą skrzynię z otwartym wiekiem. Były w niej owinięte dla zabezpieczenia w jakieś szmaty pistolety maszynowe MP40. Znalezienie magazynków nie stanowiło większego problemu.

Kiedy już byliście pełni nadszedł czas pomyśleć o jakiejś ewakuacji. Ruszyliście więc dalej jaskinią. Dookoła było ciemno, w oddali tylko jakieś reflektory na wysokich stojakach dawały trochę światła. Unikaliście go, nie chcieliście być zauważeni przez wroga. Dwa razy musieliście czekać ze względu na patrol wroga. Wreszcie w oddali zobaczyliście czerwoną lampę nad stalowymi drzwiami.

Nikt nie pilnował przejścia, lecz obok drzwi znajdowała się szyba. Dość duża, wzmacniana. Po drugiej stronie był magazyn, z którego wydawano sprzęt górniczy. Kilofy, łopaty, siekiery, liny, latarki - do wyboru do koloru. Otworzyliście drzwi bez problemu. Po drugiej stronie znajdował się długi, jasny i dobrze oświetlony korytarz, po prawej zaraz przy was były drzwi do magazynu.

- Szybko! - rzucił Dębski, który zobaczył że ktoś idzie w waszą stronę.

Rzuciliście się pędem przed siebie, szybko znikając za rogiem. Weszliście w pierwsze drzwi jakie znaleźliście. Były to biura, pełne niemieckojęzycznych dokumentów, biurek i maszyn do pisania. Na jednym z biurek stał czajnik, najwyraźniej świeżo zdjęty z pobliskiej polowej kuchenki gazowej. Usłyszeliście dźwięk spłukiwanej wody i z toalety po drugiej stronie pomieszczenia wyszedł jakiś facet.

Jegomość średniego wzrostu, siwy, z prześwitującą łysiną. Jego sylwetka była dość pokaźna, wydatny brzuch świadczył o ewidentnym braku ruchu. Nie miał on na sobie żadnych niemieckich emblematów, krwi ani innych śladów swej "niemieckości". Kiedy zobaczył was od razu poznał, że nie jesteście tutejsi. Najwyraźniej szybciej od was wyszedł ze stanu porażenia i powiedział

- O kurwa! Alianci! Szybko, schowajcie się gdzieś bo szkopy pewnie zaraz zrobią obchód. - wskazał wam na toaletę z której wyszedł i zrobiliście jak kazał.

Chwilę później słyszeliście jak rozmawia z kimś o wyraźnie niemieckim akcencie.

- Tak, wszystko w porządku, Herr Felschmann, wracam do pracy.

- Bardzo dobrze - powiedział ktoś i kilka osób wyszło.

- Dobra, możecie wyjść - powiedział naukowiec do was i po chwili, kiedy już wyszliście dodał - Co wy tu właściwie robicie ? Przejęliście bazę i nie wybiliście szkopów czy też zabłądziliście z wycieczką?
 
__________________
Także tego
Arsene jest offline