Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2011, 23:17   #93
Rychter
 
Rychter's Avatar
 
Reputacja: 1 Rychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodze
Dallan był zaskoczony zaciętością wytatuowanego draba. Większość pękała w prologu tortur. Wystarczyło tylko pokazać kilka piekielnych instrumentów, a delikwenci śpiewali wszystko. Z tym było inaczej, Dallanowi skończyły się już igły i blaszki, niechybnie zbliżał się czas zrywania paznokci, pierwszy raz ktoś wytrzymał tak długo. Bert zakończył już ucinanie palców drugiej dłoni. Ofiara szarpała się jak wesz na powrozie, ale silne krasnoludzkie ręce nie dałwały szans na wyrwanie się z matni.
Część załogi wolała trzymać się z daleka od miejsca tortur. Lyrijczyk wcale im się nie dziwił, jemu też nie sprawiało to przyjemności, robił dobrą minę do złej gry. Osiłek jednak nie dawał za wygraną, co innego jego kamrat, który nawet nie muśnięty narzędziami tortur zaczął spuszczać z tonu.
– Powiem, wszystko powiem!
Natychmiast został poczęstowany serią bluzgów ze strony okaleczonego towarzysza.
~ Twarda sztuka...~
Jeden z krasnoludów zamknął gębę twardziela potężnym ciosem. Dallan zbliżył się do drugiego jeńca.
- Dobrze więc ptaszku... Mądra decyzja. Gadaj no wszystko co wiesz, będziesz nam tu pięknie śpiewał, a nie podzielisz losu kompana. I nie przejmuj się jego gadaniem, głupi jest, miast powiedzieć i spokój mieć w zaparte idzie jak osioł jaki. Widzisz bratku jak na tym wyszedł? Ty nie chcesz tak skończyć.
Dallan był zajęty przesłuchaniem, ale z coraz większego gwaru wyłowił coś o potworach.
- No, żwawo. Widzisz ten gwar? Potwory do krwi ciągną. Gadaj bratku, bo czas nam płynąć z tego feralnego miejsca. Masz szansę ocalić życie. Będziesz chachmęcił, pierwszy w szponach potworów się znajdziesz. Przeznaczenie dało ci szansę, nie zmarnuj jej. Gadaj więc psie chędożony, bo użyję swoich narzędzi.
Dallan odgrażał się, jednak nie miał zamiaru pozwolić, by jeńca pochłonęło diabelstwo czające się w brudnych odmętach Pontaru. W załodze znajdowali się wyśmienici wojownicy, w tym wiedźmin, ale mimo wszystko lepiej unikać niepotrzebnej walki.

- Pospieszcie się chopy bo juchy tu pełno i jeszcze nam jaki stwór z rzeki wylezie!


Głos zabrał osobnik o dość groteskowej facjacie. Flaki i jucha na pokładzie nie mogły przeszkodzić w urządzeniu pikniku. Marynarz przeżuwał kiełbasę i zagryzał chlebem, zauważalny wysiłek z jakim poruszał szczęką, świadczył, że żywność nie jest już pierwszej świeżości.

Dallan odciągnął na bok Storma, tak by jeniec nie mógł nic usłyszeć.
- Panie Storm. Wiem, że niezbyt się dogadujemy, jednak teraz osobiste niesnaski głęboko czas schować. Przynajmniej na chwilę. Nie wiadomo ile to potrwa. Tamten marynarz dobrze mówi, może faktycznie co z wody wylezie? Podczas walki nawiązał pan kontakt z załogą. Moja propozycja jest prosta. Płyńmy, byleby tylko już tu nie stać, nie czekać bezczynnie.Jeśli tam coś się czai, to może zadowoli się ochłapami dryfującymi w wodzie. Może wyda pan jakieś rozkazy? Marynarze słuchają się pana. Tylko dyskretnie. Ja tymczasem będę powoli zadawał pytania, tak żeby pan się też załapał. Bo widzę, że przesłuchaniem się pan interesujesz. To jak będzie?
 
Rychter jest offline