Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-02-2011, 01:52   #98
Arsene
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Milicjanci przy akompaniamencie huków eksplozji oraz wrzasków czystki czynionej przez przybyszy znikąd biegli przed siebie, byle do okna. Po drugiej stronie kamienicy rzeczywiście było podwórko. Piotr szybko ocenił sytuację. Mogą wyskoczyć i pobiec przez bramę na ulicę. Dalej coś się wymyśli, na pewno. Przecież nie może być inaczej.

- Dobra, skaczemy. - Piotr powiedział i oparł nogę na parapecie okna.

Chwila zawahania przed skokiem była rzeczą naturalną. Dopiero kiedy kroki stały się wyraźne przemógł się i skoczył. Michał nie miał podobnych problemów. Obaj upadli bez większych obrażeń. Lot zakończył się bólem nóg i kilkoma zadrapaniami na rękach. Polacy mają latanie we krwi, to było pewne od czasu pierwszego lotu samolotu wojskowego.

W czasie, kiedy dwaj ocalali Warszawiacy wbiegali właśnie w bramę podwórka na które skoczyli, w oknie z którego uciekli pojawiła się jakaś postać. Sekundę później tuż obok głowy Piotrka śmignęła czerwona wiązka, która trafiła w ścianę obok. Przeszła na wylot, robiąc precyzyjną dziurę w tej i następnej ścianie. Człowiek, kamizelka kuloodporna ani nawet pancerz czołgu nie był w stanie wytrzymać takiego strzału.

Znalazłszy się na wąskiej, starej ulicy między obskurnymi i zaniedbanymi kamienicami Polacy nie mieli żadnego planu. Dwie kamienice dalej w budynek wbita była kapsuła, którą wróg spadał z nieba. Michał nie mógł oderwać od niej wzroku. Zdawało mu się, że coś się porusza. I tak też było. Niewielki obiekt, który początkowo uznał za kamerę obrócił się w ich stronę. Przymocowany był na boku jednej z klap. Piotr też to dostrzegł i wyraźnie szybciej zorientował się o co idzie gra. Pchnął kolegę na ziemię, wprost w wyrwę po eksplozji.

Błękitne wiązki przeleciały licznie i szybko nad głowami obydwóch. Słychać było, że trafienia niszczyły cel obracając go w pył.

- Szybko! - Piotr rzucił do jeszcze zszokowanego Michała.

Towarzysz właśnie uratował mu życie. Czołgali się chwilę przez wyrwę, aż wreszcie rzucili do bramy na przeciwko tej, z której wyszli na ulicę. Z niej właśnie ruszał pościg. Michał szybko załadował granat, wymierzył i wystrzelił. Granatnik bądź co bądź był niezwykle skuteczny. Obracając się już w biegu strzelec zobaczył wśród opadającego kurzu i szczątków ścian jednego z napastników przygniecionego kawałkiem ściany i drugiego, który z nadludzką szybkością i siłą wygrzebywał go.

Obaj teraz znaleźli się na kolejnym podwórku. Nie było jednak ono otoczone kamienicami. Po prawej i lewej były budynki, a między nimi tworzyła się jakby droga. Budynki na wysokości maksymalnie drugiego piętra były zniszczone, szyb nie było nigdzie. Na kocu drogi, którą raz po raz potykając się pędzili ostatni ludzie w tym przeklętym miejscu znajdował się mur, na około półmetrowym wzniesieniu. Najwyraźniej ktoś kradł stąd kiedyś piasek, a do niedawna była to dziecięca piaskownica.

Szybko udało się znaleźć wyrwę w murze. Była na wysokości ponad dwóch metrów, ale lepsze to niż nic. Michał podsadzony przez kolegę wyjrzał. Nie było nikogo, tylko zielona łąka otoczona domami i murem z czerwonej cegły. Najwyraźniej było to kiedyś podwórko przy jednej z bogatszych kamienic, przekształcone w obskurny park. Michał przeskoczył, pomagając przejść Piotrowi. Kiedy ten znalazł się po drugiej stronie wyjrzał przez dziurę. Schował się od razu kiedy zobaczył pościg. Pokazał towarzyszowi by był cicho i czekali tak obaj przez kilka minut. Wreszcie Michał sprawdził jak ma się sytuacja. Wrogów nie było, lecz na środku podwórka stało działko takie samo jak to, które ostrzelało ich z kapsuły. Obracało się powoli, jakby obserwując teren.

Żaden z uciekinierów nie wiedział jak to działa, lecz czuli, że kiedy to ich zobaczy, nie tylko ich ostrzela ale także wezwie resztę pościgu. Przylegając plecami do muru rozejrzeli się po okolicy. Byli w parku, przed nimi była ściana z gęstych iglaków porastających alejkę usianą gęsto lampami i ławkami. Nie było tu żywej duszy. Ponad tym widać było wysokie wierzby i inne stare rośliny. Mur za którym byli ciągnął się w obie strony przynajmniej dwieście metrów. Oddzielał ten zielony raj od martwego miasta, piekła.

Jednak pozorny azyl nie był tak bezpieczny na jaki wyglądał. Michał dostrzegł to pierwszy. Alejką szedł patrol, cztery istoty przypominające ludzi, uzbrojone tak jak morderca Arka. Rozglądali się, nie było zbyt wiele czasu. Obaj ocalali położyli się i czekali na rozwój wydarzeń. Patrol przeszedł szybko, lecz jak się okazało w parku było ich więcej. Przez dziesięć minut ocaleni cudem, dostrzegli cztery patrole piesze i jeden z dziwnym pojazdem, który miał coś co było działem i unosił się nad ziemią przynajmniej na wysokości jednego metra.
 
__________________
Także tego
Arsene jest offline