Nie bacząc na innych Ray ponownie zmienił cel. Jerycho był przy korytarzu, Ray, nie mógł strzelać. Podbiegł więc do okna z nadzieją, że wyeliminował już tego Włocha. Kucnął przy oknie. Głęboki oddech. "Żeby tylko we mnie nie celował" Nie celował, tylko krył sie pod parapetem. Ray wykorzystał sytuację i prawie z przyłożenia strzelił mu w dwa razy w głowę. Raz za razem. Odszedł od okna, minął Jacka, Iskierkę i podszedł do stołu. Był ranny, kręciło mu się we łbie. Padł na fotel i chwycił stojacą nadal na stole puszkę od piwa. Nie jego oczywiście, ale co tam. "Zdrowie jest przecież ważniejsze". Jeden głębsdzy łyk i puszka była pusta. To było to, co mu było trzeba. Nie zwążając na to, że jeden z tych makaroniarzy mógł jeszcze dychać, rzucił: -I co teraz?
Popatrzył się narękę z puszką, jednym ruchem zgniótł ją i wsadził do kieszeni kurtki. "Myśl logicznie, trzeba stąd zwiewać, a ty zostawiłeś swoje odciski palców, a oni mają twoje linie papilarne w wojskowych aktach. Ukryć dowód".
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 13-05-2011 o 20:59.
|