Otrzymał sztylet o który prosił. Schował go za szeroki pas, jakim był przepasany i usadowił się na wozie. W międzyczasie stało się coś, co mogło spowodować pewne utrudnienia. Do miasteczka wjechał posłaniec na spienionym koniu, zatrzymał się nagle przed karczmą i zeskoczył w błoto. Jeźdźca natychmiast otoczyli ludzie, wypytując co się dzieje. W rozgardiaszu jaki zapanował dały się słyszeć tłumaczenia, że posłaniec przybywa z przytułku sióstr Shallyi, że stało się tam coś niedobrego i że siostry potrzebują pomocy. Więcej Saalab nie zdołał usłyszeć, gdyż posłaniec zniknął we wnętrzu budynku, a oni sami wyruszyli w drogę.
To co zobaczyli w lesie, przerosło chyba wszystkich. Ludzie ponabijani na pale... Ukrzyżowani mężczyźni z poobcinanymi genitaliami... Smród nadpalonych ciał... Saalabowi aż zakręciło się w głowie. Natychmiast pojawiły się wizje, wspomnienia tego co przeszedł nie tak dawno temu, leżąc na zakrwawionym ołtarzu Khorne’a. Zwymiotował wszystko co zjadł u Kaługina i rozszerzonymi z przerażenia oczami, oglądał jatkę. Niektórzy jeszcze żyli. Jęczeli, wyli z bólu i przeklinali kogoś o imieniu Strzyga. Saalab skojarzył to imię, wspominał o niej Kaługin. Była to jakaś kobieta, która poświęciła się służbie jednego z bogów Chaosu, wyuzdanemu Slaneeshowi.
- Niechaj Jedyny będzie dla was łaskawy - wyszeptał modlitwę. - I niech mnie ma w swojej opiece...
Przejechali przez skrwawiony las. Saalab przez cały czas modlił się żarliwie o litość dla siebie, o to aby i jego taki los nie spotkał. Starał się nie patrzyć na okrutnie umęczonych ludzi, ale i tak do jego świadomości docierały skrawki doznań wzrokowych i słuchowych. Czuł, że zaraz z przerażenia i obrzydzenia straci przytomność. Nie nastąpiło to jednak. Gdy wyjechali z lasu, jego umysł powoli zaczął wracać do normalności. Arab siedział skulony na wozie i tępo patrzył na swoje buty. Nie zauważył, że zajechali pod Narreturm. Dopiero szturchnięcie jednego z towarzyszy, wyrwało go z otępienia. Trzęsąc się cały wysiadł z wozu i dla pewności oparł się o jego burtę.
- Potrzebuję pomocy - słabym, lekko drżącym głosem zwrócił się do pytającego ich o coś strażnika. Nie za bardzo wiedział o czym uzbrojony mężczyzna mówi. - Poznajesz mnie? Jestem Saalab ibn Munsir, niedawno opuściłem to miejsce... Siostry muszą mi znów pomóc, proszę... |