Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-02-2011, 13:30   #96
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Rav odetchnął głęboko.
Odwrócił się do Haralda, ale ten tylko machnął na niego ręką.
- Leć już, leć - powiedział.
- Dziękuję - odparł Rav, chwytając zawiniątko z kolczugą i poprawiając łuk. Do tego nabytku nie zdążył się jeszcze przyzwyczaić.

Gdy wybiegł na dwór Aglahad był już w połowie drogi do lasu. A dokładniej miejsca, gdzie dróżka prowadząca do Południowego Traktu zagłębiała się w las.
Najlogiczniejszym wyjściem byłoby zdobycie jakiegoś wierzchowca i jazda w ślad za Amy i Aglahadem... Co cztery nogi to nie dwie i na końskim grzbiecie Rav wnet dogoniłby i jego, i ją...
Jedyny koń, znajdujący się w pobliżu, stara Betsy, zaprzężona była do furmanki, regularnie kursującej między Domem a Haven. Pościg furmanką po leśnych dróżkach odpadał, poza tym Rav z doświadczenia wiedział, że nawet cwał w wykonaniu Betsy był... dość powolny.

Brudno-białe stworzenie, kręcące się niedaleko kuźni, natchnęło Rava kolejnym pomysłem.
- Owca! - zawołał. - Chodź... poszukamy Amy - dodał ciszej, gdy pies znalazł się przy jego nodze.
Uważający się za psa pasterskiego kundel był mieszanką tylu ras, że w zasadzie stanowił niespotykaną gdzie indziej indywidualność. Mało szlachetną nazwę znosił ze stoickim spokojem, podobnie jak niedźwiedzie pieszczoty w wykonaniu młodszych dzieci, które traktowały go niczym żywą zabawkę.
Owca psem myśliwskim nie był, ale ostatnio tyle razy przebywał z Amy i Ravem, na których dość często spadał obowiązek zajmowania się owcami, że powinien móc, w razie czego odszukać Amy. Powinien...

Pies ruszył biegiem we wskazanym kierunku, od razu zostawiając z tyłu Rava, który nie przewidział takiej oczywistej oczywistości. Próba przywołania Owcy spełzła na niczym. Nie pozostawało nic innego jak biec za nim co sił i liczyć na to, że kundel nagle zmądrzeje i zwolni.
Nie wypowiedziane na głos życzenie Rava spełniło się nagle, gdy Owca zatrzymał się gwałtownie i zaczął obwąchiwać coś znajdującego się na ziemi.
Ku zdziwieniu Rava nie był to kret czy mysz, tylko zgnieciony kawałek papieru.
- Trzeba odszukać Amy, a nie zbierać jakieś śmieci - oznajmił Rav surowo. - Idziemy.
Owca był uparty niczym baran. Chwycił Rava za cholewkę buta i zaczął warczeć.
Widząc Aglahada znikającego w lesie Rav ustąpił i podniósł papier.
"Amarys,
List..."
Nie doczytał do końca.
Zaklął, co Owca skwitował zgorszonym spojrzeniem, a potem wcisnął list do kieszeni i ruszył biegiem za Aglahadem. Pies tym razem biegł kilka kroków przed nim. Co chwila odwracał łeb, jakby chciał sprawdzić, czy Rav biegnie za nim.
Rav nie potrafił sobie przypomnieć, kiesy widział ostatni raz Degary'ego. Byli razem u Colwyna, a potem? Mogiła... To by znaczyło, że mag może mieć dobre kilka godzin przewagi i bieganie jest pozbawione sensu...
Wredny cwaniak... Zamiast, jak każdy rozsądny człowiek, uciec w nocy, ten sobie poszedł w środku dnia. Innymi słowy powinni odkryć jego zniknięcie dopiero wieczorem, gdy już by było zbyt późno na jakieś natychmiastowe działania. Przebiegły drań, kurza jego twarz.
Po pokonaniu kolejnego zakrętu zobaczył przed sobą plecy Aglahada. Nim ten zdążył zniknąć za drzewami Rav wskazał go Owcy.
- Dalej piesku! Owieczka! Przyprowadź owieczkę do stada!
Owca aż za dobrze znał zasady tej zabawy. Trzeba było dogonić wskazany obiekt i zawrócić. Albo zatrzymać. Choćby przewrócić. Ważne, by 'stado' mogło dogonić uciekiniera. Nawet jeśli 'stado' składało się tylko z jednej, wydającej polecenia osoby.
Owca skwitował polecenie krótkim szczeknięciem i przyspieszył. W końcu był psem pasterskim. Rozproszone stado trzeba było zebrać w całość i to jak najszybciej.
 
Kerm jest offline