Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-02-2011, 17:48   #16
Ribesium
 
Ribesium's Avatar
 
Reputacja: 1 Ribesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znany
Angielka na wszelki wypadek przyjrzała się Willemowi. Nie to, żeby nie ufała Cygance, ale podejrzewała, że jej wiedza z zakresu medycyny a także apteczka którą ze sobą wzięła bardziej się przydadzą i przyniosą więcej pożytku niż zwykłe owinięcie szmatami.

- Trzeba zdezynfekować – wyjaśniła krótko zdumionemu Niderlandczykowi, zaskoczonemu najwyraźniej faktem, że kobieta bezceremonialnie zaczyna zdejmować z niego koszulę. – Mam wodę utlenioną i czysty bandaż – dodała chcąc go upewnić, że mimo iż jest kobietą to wie co robi. Na szczęście odłamki nie uszkodziły zbytnio skóry – dobrze, że Willem był porządnie ubrany. Gdyby nie kilka warstw materiału obrażenia mogły być poważniejsze. Louise uśmiechnęła się na myśl, jak w tej chwili musiało wzrosnąć ego i poczucie wartości Ouwerkeerka wobec takiej atencji ze strony kobiet.

- Do wesela się zagoi – puściła do niego żartobliwie oko i schowała pozostałe przyrządy do torby. – Ale następnym razem radziłabym zachować większą czujność.

Rozejrzała się w końcu po pomieszczeniu. Ich nagłe wtargnięcie poruszyło tabun kurzu, który wirował teraz niczym w swoistym tańcu pośród przytłumionego światła padającego z lampy, którą zapalili. Mnogość pułapek nie była dla Louise zaskoczeniem. To z jakich materiałów zostały zrobione a także jakie obrażenia miały na celu zadać coraz bardziej utwierdzało ją w przekonaniu, że willa, nawet jeśli nie należała do jej Profesora, to przynajmniej gościła go jakiś czas i była świadkiem przełomowych być może wydarzeń. A może to tylko jej pobożne życzenia i determinacja w znalezieniu Doodleya sprawiły, że we wszystkich śladach i poszlakach widziała rękę Manghusa.

W pomieszczeniach na dole niewiele znaleźli. Mebli było niewiele, śladów żywej duszy również. Czy wszystko zostało wyniesione w popłochu? A może rezydencja od dawna była niezamieszkała i służyła tylko zbłąkanym wędrowcom za noclegownie…Jedyna nadzieja pozostała w pomieszczeniu na górze. Upewniwszy się, że nie czeka na nich tam kolejna pułapka, Angielka wzięła pod rękę Willema i pomogła mu wspiąć się po drewnianych schodach. Na progu zatrzymała się. A jednak. Ktoś tu pomieszkiwał. Niedbale zaścielone łóżko, notatnik, jakaś kartka papieru i parę innych drobiazgów świadczyły o tym, że ktoś tu był, a przynajmniej bywał.

Zanim zdążyła zareagować, Andrea szybkim ruchem podniosła leżący świstek i podała go Angielce do weryfikacji. Louise przytaknęła. Chociaż projekt ją zaskoczył, charakter pisma nie kłamał . Doodley tu był. A jeśli zostały tu jego rzeczy, to znaczy, ze nie może być daleko. Dom wyglądał na niesprzątany od 3 do 5 dni. W tym czasie, niezależnie od okoliczności, nie można odejść zbyt daleko. Taką miała przynajmniej interpretację a raczej może nadzieję…

Intensywny dzień chylił się wreszcie ku końcowi. Awaria statku powietrznego, ukrycie walizek, ucieczka przed psami, pole minowe, obrażenia jakie odniósł Willem i szereg pułapek w domu to dość dużo jak na jeden raz. Louise miała nadzieję, że chociaż noc okaże się spokojna i pozwoli choć odrobinę zregenerować nadwątlone siły. Wobec braku protestów ze strony pozostałych przysiadła na łóżku na którym wedle wszelkich przesłanek mógł nocować Doodley i owinąwszy się kocem starała się zapaść w objęcia Morfeusza…
 
Ribesium jest offline