Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-02-2011, 18:10   #44
Blackvampire
 
Blackvampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Blackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwu
Tego zdecydowanie było mu trzeba. Porządny posiłek, parę kufli przedniego piwa i możliwość wzięcia kąpieli. Co prawda należał do tej większości obywateli Imperium, którzy potrafili obyć się bez kąpieli przez jakiś czas, ale postanowił skorzystać skoro miał ku temu tak wspaniałą okazję. Po wyjściu z bali z wodą przyciął nieco swoją przydługą już nieco brodę, przywracając jej bardziej schludny wygląd. Zaraz po tym ułożył się do snu, jak się okazało, również i tutejsze łóżka należały do rzeczy wspaniałych, albo po prostu trudy podróży sprawiły, iż ich miękkość poczuł w dość spotęgowany sposób.

Rano obudził się sam z siebie. Przyzwyczajenie z minionych czasów, podczas pracy musiał być w miarę punktualny, a więc nauczył się budzić samoistnie o niemal określonej porze. Przeciągnął się mlaskając głośno, w ustach mu zaschło, katem oczu zaś dostrzegł zaślinioną poduszkę, na brodzie zaś czuł coś mokrego. Starł z brody resztki śliny, ubrał się i zszedł na dół. Jak się okazało na dole był jako pierwszy, co nie przeszkadzało mu zbytnio. Zamówił sobie spokojnie śniadanie. Równie wyborne jak zjedzona poprzedniego dnia kolacja. W międzyczasie w sali zaczęli się pojawiać kolejni jego towarzysze.

Po śniadaniu cała grupa ruszyła w poszukiwaniu człowieka, o którym opowiadała im karczmarka. Znajdował się w jednej z karczm w Martwych Wrotach o dość wzniosłej jak na tamtą dziurę nazwie. Pewnie jej właściciel silił się w ten sposób na ironię. Wędrówka nie zajęła im wiele czasu i wkrótce byli na miejscu. Markus szybko zlokalizował poszukiwanego mężczyznę i czym prędzej rozpoczął z nim rozmowę. Przez całą konwersację Eckhardt przyglądał się mu uważnie. Nie sprawiał dobrego wrażenia, a reszta towarzyszy zdaję się uważała podobnie co sugerowały ich miny i spojrzenia. Jurgen miał niezłego kaca, o czym nie omieszkał wspomnieć. Zanim udzielił im konkretnych informacji zbiegł nieco z tematu przeklinając chyba wszystkie fundamenty Imperium. Z niektórymi słowami Eckhardt się zgadzał, ale większość była po prostu zwykłym marudzeniem i klęciem.

Wzrokowi górnika nie umknął uśmiech jakim Jurgen obdarzył ich towarzyszkę. Wypatrzyła sroka świecidełko. Miał nadzieję, że jeśli zabiorą go ze sobą do podziemi, to nie będzie próbował żadnych sztuczek w jej kierunku. Nie znał Alessy zbyt dobrze, ale wydawała się porządną niewiastą i był gotów bronić jej w razie czego. Bogowie spletli ich losy w określonym celu, inaczej ona również poległaby z rak orków albo i nawet gorzej.

-Mieliście więc wyjątkowo dużo szczęścia.- burknął poważnym tonem górnik. Zdecydowanie nie do końca wierzył w te opowieści, ale nie miał jak dowieść czy owe słowa są prawdą, czy też nie i stojący przed nimi mężczyzna jest zwykłym zabójcą.
-O naszego krasnoluda frasować się nie musicie. Cichy z niego kompan i niepotrzebnego hałasu czynić mu nie w smak.- po chwili namysłu dodał
-Liczyliśmy na nieco bardziej doświadczonego przewodnika, a tu mówicie żeście porządnie wyprawy rozpocząć nie zdołali, a już was zdybało goblińskie ścierwo. Uśmiechem bogów chyba samych mapę udało wam się zdobyć i jeno to was czyni przewodnikiem ździebko lepszym od pozostałych.-
Tu spojrzał na Markusa. Cały czas mówił ponurym tonem, ale Wissenlandczycy zawsze tak mówili.
-I jak Markusie? Jak widać samej mapy nam raczej nie sprzeda, zbyt cenny jest to dla niego nabytek, a widzę jak go korci by ruszyć znów w tunele. Co myślisz? Bierzemy go ze sobą czy szukamy dalej?-
Zapytał spoglądając przy okazji na resztę towarzyszy.
 
Blackvampire jest offline