Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-02-2011, 16:38   #41
Konto usunięte
 
Amanea's Avatar
 
Reputacja: 1 Amanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znany
Alessa dawno nie miała okazji jeść tak pysznych rzeczy, a co dopiero mówić o wzięciu gorącej kąpieli... Na spokojnie, bez pośpiechu, celebrowała każdą chwilę składającą się na ten wieczór. Wsunięcie się do cudownie miękkiego łóżka już samo w sobie zdawało się być snem. Może i nie tak dawno wyruszyła wraz z karawaną w podróż, ale z trudem potrafiła sobie przypomnieć kiedy ostatnio miała okazję tak dobrze spać. Tutaj przynajmniej nie musiała się obawiać, że ktoś ją dopadnie. Nawet jeśli nie zgubiono jej tropu, gdy zaciągała się do ochrony, to z pewnością wszyscy byli przekonani, że dziewczyna zginęła z łap orków. Albo i jeszcze gorzej, wzięli ją do siebie. Wzdrygnęła się na samą myśl, ale szybko uspokoiła wyobraźnię i na powrót cieszyła się przyjemnościami wieczoru.

Rano, po śniadaniu - jakością potwierdzającym, że dania dnia poprzedniego nie były smaczne tylko z przypadku - dziewczyna mogła z całą pewnością stwierdzić, że jest gotowa na dalsze trudy podróży. Niestety mina jej zrzedła na samą myśl, że po przewodnika będą musieli wracać do Martwych Wrót. Naprawdę miała nadzieję, że przez dłuższy czas nie będzie zmuszona znaleźć się tam ponownie. Niestety, właśnie okazywało się, że nadzieja ta była płonna... Z westchnieniem rezygnacji, Alessa udała się z pozostałymi na spacer ku gorszemu światu.

Mężczyzna, którego przyszło im spotkać, wyróżniał się dość wyraźnie spośród całej reszty. Nie trzeba było być jakoś wybitnie spostrzegawczym, by do dostrzec. Zwłaszcza jeśli szło o spojrzenia rzucane zazdrośnie ku jego broni. Gdyby przyszło mu tu siedzieć jakiś czas, być może broń zmieniłaby już właściciela albo po prostu otoczenie przywykłoby do jej widoku. Tymczasem zachowanie ciżby wskazywało na to, że gość wcale nie jest tu bywalcem stałym. Najwyraźniej Markus podzielał jej spostrzeżenia, bo i tegoż człeka zagadał. Jurgen z kolei nie okazała się typem przyjemnym i Alessa uśmiechnęła się delikatnie, słysząc że Markus nie zaczął od zapraszania tamtego do wspólnej podróży.
- Ja chciałabym też wiedzieć, co stało się z towarzyszami Twymi poprzednio... Bo ponoć popadali jak muchy w podziemiach. Jak Tobie udało się ujść? Na cóż trafiliście, że przerosło Wasze siły? - dodała także swoje pytanie, łagodząc je uprzejmym uśmiechem.
 
Amanea jest offline  
Stary 10-02-2011, 17:11   #42
 
Revan Jorgem's Avatar
 
Reputacja: 1 Revan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znany
Każde słowo przybysza dudniło w głowie Jurgena, prawie jak te szczury rano.
-Spróbowałby pan trochę ciszej- powiedział pocierając lewe oko- według tradycji musiałem napić się za towarzyszy, głupi byli ale jednak co tradycja, to tradycja.
-Co można spotkać pytacie... Przede wszystkim gobliny, przeklęte jaskiniowe gobliny z tymi swoimi zwierzątkami, zębacze się chyba zwą.
-Towarzyszy wam her krasnolud, tak. A na takich też uważajcie, z takim poszedłem do podziemi przez niego hordy zielonych nas opadły i zginął jako pierwszy, a to przez elfy, bo opowiadał cały czas jak to jego stryj na sznurku elfa prowadzał. Psia hałaśliwa jego mać!
-Nie traćcie jednak chęci do zejścia, ja tam byłem raz i zamierzam zejść po raz drugi. Kiedym błądził po korytarzach, sam, jedną pochhodnię miałem tylko i to już ledwo się paliła, natrafiłem na jakiegoś ciężko rannego uczonego, że z Altdorfu z uniwersytetu przyjechał mówił. Psy chędożone, Reiklandczycy, to przez nich musieliśmy dziesięć lat temu z Imperium uciekać! Jebani heretycy co mówią że wierzą w Sigmara a chłopom każdego miedziaka zabiorą żeby se kiesy napchać!- Jurgen aż wstał i przez ładnych parę chwił lżył na wszystko na czym Imperium stoi ale w końcu się uspokoił usiadł, złożył wielkie łapska w piramidkę i mówił dalej, teraz już spokojniejszym tonem.
-Pewnie nie chcecie tego słuchać, jeno o podziemiach. Z litości pomogłem dla człowieka, a że miał przy sobie mapę, to mi sie opłaciło. Sam mówił że wykradł to z jakiejś imperialnej biblioteki, co widocznie było prawdą, bo bez niej bym nie wylazł stamtąd.
-Co z uczonym zapytacie? Zmarło mu się przed niedaleko wyjścia samego i musiałem jego trupa zostawić ale mapę żem wziął. Staruch powiedział też że szukał smoczych klejnotów, o których czytał w Altdorfie- splunął siarczyście na wzmiankę o tym mieście- wiarołomny Franz jebany.
Dopiero teraz popatrzył na swoich rozmówców, wśród nich była śliczna kobieta, do której użmiechnął się serdecznie i pogodnie. Nawet jakiś niziołek z nimi przyszedł, jak od dawna Jurgen nie widział niziołka! Starał się wyglądać na jak najbardziej trzeźwego.
 
__________________
Gdy cię mają wieszać w ostatnim życzeniu poproś o szklankę wody, nigdy nie wiadomo co się stanie zanim ją przyniosą.

Ostatnio edytowane przez Revan Jorgem : 10-02-2011 o 17:16.
Revan Jorgem jest offline  
Stary 10-02-2011, 18:04   #43
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Zacharias najadł się i napił, był niezwykle zadowolony z faktu zapełnienia brzucha wyśmienitym jadłem, które do tego, podano w wielkiej obfitości. Nie krępując się co chwila dobierał sobie niewielkie porcje, tak że w końcu, nie był w stanie nic przełknąć. Ochlał się też piwska. W głowie mu szumiało od wypitego alkoholu. Poczuł przypływ energii, którą musiał spożytkować. Czuł się doskonale, jak za dawnych czasów, gdy ze swymi pobratymcami, po wypiciu kilku butelek przedniego jabłecznika, śpiewali i tańczyli wokół ogniska. Zerwał się od stołu i wyrzucił kapelusz w górę.
- Ho! Hej! - zakrzyknął i zaczął śpiewać, podskakując, kręcąc się w kółko i wymachując rękami. -
A droga wiedzie w przód i w przód
Skąd się zaczęła, tuż za progiem
I w dal przede mną mknie na wschód
A ja wciąż za nią, tak jak mogę
Skorymi stopy za nią w ślad
Aż w szerszą się rozpłynie drogę
Gdzie strumień licznych dróg już wpadł
A potem dokąd? Rzec nie mogę...


Po skończonym występie, ukłonił się dwornie, zamiatając podłogę kapeluszem i omal nie upadł. Dotoczył się do stołu, przy którym siedzieli pozostali i ciężko zwalił się na ławę.
- Idę spać - oznajmił po chwili i poczłapał do przygotowanego dla niego pokoju. Zasnął w wannie pełnej ciepłej wody. Obudził się dopiero, gdy woda przestygła i zrobiło mu się zimno. Wtedy przeniósł się do zaścielonego łóżka. Nie zwrócił uwagi, na to jakie jest przestronne i puszyste. Zasnął natychmiast. Obudził się pod wpływem łomotu, dobiegającego zza okna. Nim jednak zdążył sprawdzić co go spowodowało, hałas ucichł. Niziołek, w doskonałym humorze zszedł do głównej izby, aby tam zastać swoich towarzyszy, zajętych posilaniem się.

- Dober dan - powitał ich, dosiadając się do stołu i nalewając pełny kubek mleka. Wypił go niemal jednym haustem, zastanawiając się skąd tutaj świeże mleko, przecież nigdzie po drodze nie widział krowy. Rozmyślania te jednak zostały zakłócone przez zapach jajecznicy, która wznosiła się biało-żółtą górą z drewnianej faski, na środku stołu. Zacharias nałożył sobie solidną porcję i pałaszował ze smakiem. Od dawna tak dobrze nie jadł.

Humor nieco mu się zepsuł, gdy okazało się, że człowiek, którego szukają, obecnie przebywa w Martwych Wrotach. Przez chwilę zastanawiał się nawet, czy nie zostać w karczmie, gdy jego kompanii udadzą się do slumsów, ale w końcu postanowił iść z nimi. Co drużyna - to drużyna.

Osobnik nie zrobił na nim dobrego wrażenia. A jak mawiał Wujcio Foggin, „pierwsze wrażenie jest najważniejsze, miej je zawsze za przewodnika”. Mężczyzna ów ubrany w podniszczony mundur, doskonale wpasowywał się w krajobraz Martwych Wrót, a wrażenie owo pogłębiał jego stan. Zacharias niezbyt uważnie przysłuchiwał się temu co Jurgen mówi, bardziej zajęty oglądaniem brudnych kufli stojących na kontuarze i liczeniem much krążących wokół wiszącego pod sufitem, pokrytego grubą warstwą pajęczyn i brudu, kandelabru.
 
xeper jest offline  
Stary 14-02-2011, 18:10   #44
 
Blackvampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Blackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwu
Tego zdecydowanie było mu trzeba. Porządny posiłek, parę kufli przedniego piwa i możliwość wzięcia kąpieli. Co prawda należał do tej większości obywateli Imperium, którzy potrafili obyć się bez kąpieli przez jakiś czas, ale postanowił skorzystać skoro miał ku temu tak wspaniałą okazję. Po wyjściu z bali z wodą przyciął nieco swoją przydługą już nieco brodę, przywracając jej bardziej schludny wygląd. Zaraz po tym ułożył się do snu, jak się okazało, również i tutejsze łóżka należały do rzeczy wspaniałych, albo po prostu trudy podróży sprawiły, iż ich miękkość poczuł w dość spotęgowany sposób.

Rano obudził się sam z siebie. Przyzwyczajenie z minionych czasów, podczas pracy musiał być w miarę punktualny, a więc nauczył się budzić samoistnie o niemal określonej porze. Przeciągnął się mlaskając głośno, w ustach mu zaschło, katem oczu zaś dostrzegł zaślinioną poduszkę, na brodzie zaś czuł coś mokrego. Starł z brody resztki śliny, ubrał się i zszedł na dół. Jak się okazało na dole był jako pierwszy, co nie przeszkadzało mu zbytnio. Zamówił sobie spokojnie śniadanie. Równie wyborne jak zjedzona poprzedniego dnia kolacja. W międzyczasie w sali zaczęli się pojawiać kolejni jego towarzysze.

Po śniadaniu cała grupa ruszyła w poszukiwaniu człowieka, o którym opowiadała im karczmarka. Znajdował się w jednej z karczm w Martwych Wrotach o dość wzniosłej jak na tamtą dziurę nazwie. Pewnie jej właściciel silił się w ten sposób na ironię. Wędrówka nie zajęła im wiele czasu i wkrótce byli na miejscu. Markus szybko zlokalizował poszukiwanego mężczyznę i czym prędzej rozpoczął z nim rozmowę. Przez całą konwersację Eckhardt przyglądał się mu uważnie. Nie sprawiał dobrego wrażenia, a reszta towarzyszy zdaję się uważała podobnie co sugerowały ich miny i spojrzenia. Jurgen miał niezłego kaca, o czym nie omieszkał wspomnieć. Zanim udzielił im konkretnych informacji zbiegł nieco z tematu przeklinając chyba wszystkie fundamenty Imperium. Z niektórymi słowami Eckhardt się zgadzał, ale większość była po prostu zwykłym marudzeniem i klęciem.

Wzrokowi górnika nie umknął uśmiech jakim Jurgen obdarzył ich towarzyszkę. Wypatrzyła sroka świecidełko. Miał nadzieję, że jeśli zabiorą go ze sobą do podziemi, to nie będzie próbował żadnych sztuczek w jej kierunku. Nie znał Alessy zbyt dobrze, ale wydawała się porządną niewiastą i był gotów bronić jej w razie czego. Bogowie spletli ich losy w określonym celu, inaczej ona również poległaby z rak orków albo i nawet gorzej.

-Mieliście więc wyjątkowo dużo szczęścia.- burknął poważnym tonem górnik. Zdecydowanie nie do końca wierzył w te opowieści, ale nie miał jak dowieść czy owe słowa są prawdą, czy też nie i stojący przed nimi mężczyzna jest zwykłym zabójcą.
-O naszego krasnoluda frasować się nie musicie. Cichy z niego kompan i niepotrzebnego hałasu czynić mu nie w smak.- po chwili namysłu dodał
-Liczyliśmy na nieco bardziej doświadczonego przewodnika, a tu mówicie żeście porządnie wyprawy rozpocząć nie zdołali, a już was zdybało goblińskie ścierwo. Uśmiechem bogów chyba samych mapę udało wam się zdobyć i jeno to was czyni przewodnikiem ździebko lepszym od pozostałych.-
Tu spojrzał na Markusa. Cały czas mówił ponurym tonem, ale Wissenlandczycy zawsze tak mówili.
-I jak Markusie? Jak widać samej mapy nam raczej nie sprzeda, zbyt cenny jest to dla niego nabytek, a widzę jak go korci by ruszyć znów w tunele. Co myślisz? Bierzemy go ze sobą czy szukamy dalej?-
Zapytał spoglądając przy okazji na resztę towarzyszy.
 
Blackvampire jest offline  
Stary 15-02-2011, 17:54   #45
Konto usunięte
 
Amanea's Avatar
 
Reputacja: 1 Amanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znany
Alessie również nie umknął uśmiech, posłany jej przez potencjalnego przewodnika. Jednak po ostatnich wydarzeniach daleko jej było do szukania sobie kolejnego amanta. Kąciki jej ust uniosły się jedynie delikatnie, bo ani było to miejsce, ani czas na flirty, mimo wszystko jednak jakieś minimum kultury obowiązywało. A i nie zamierzała wychodzić na zimną i niewrażliwą. Przywykła do tego, że jej uroda zwracała uwagę, ale daleko bardziej ceniła sobie pracowanie na szacunek zaradnością i wytrwałością, niż prezencją. Zresztą... Cóż to za prezencję można było przedstawiać w takim miejscu.

Wysłuchała odpowiedzi Jurgena, zastanawiając się ile w niej prawdy, ile zaś ozdobników. Dość łatwo przyszło mu schodzić z tematu, ale jeśli istotnie popił za bardzo zeszłego wieczoru, to można było mu wybaczyć. Choć Eckhardt zapytał o zdanie Markusa, to po jego spojrzeniu widziała, że i opinia reszty go interesuje.
- Moim zdaniem możemy brać, jeśli chętny. Nie sądzę, byśmy znaleźli kogoś bardziej czy mniej godnego zaufania... - powiedziała z nutką goryczy.

Na dobrą sprawę, wzajemne zaufanie całej grupy też opierało się jedynie na przeżyciu ataku orków. Nie było natomiast tajemnicą, że w takich miejscach lepiej trzymać się razem i, póki co, w niczyim interesie nie leżało działanie na szkodę pozostałych. Wpadli w to razem, razem z tego wyjdą.
- Zresztą, im krócej tu jesteśmy, tym lepiej. - dodała nieco ciszej - Jak dla mnie, jeśli Jurgen wyrazi chęć, moglibyśmy wspólnie zejść w podziemia. A jako że i Tobie są one nadal obce, bo krótko tam byłeś, to i równy podział zysków z ewentualnych znalezisk nie powinien Ci wadzić. Wszak nie wniesiesz wiele więcej niż każdy z nas w tę wyprawę...
 
Amanea jest offline  
Stary 15-02-2011, 19:03   #46
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Brać, albo nie brać - oto jest pytanie. I dotyczyło nie tylko łapówek, ale i potencjalnego przewodnika, który jako ewentualny towarzysz wyprawy do ruin średnio przypadł Markusowi do gustu.
I nie chodziło wcale o spojrzenia, które tamten kierował w stronę Anessy. Babiarz, nie babiarz, to w podziemiach nie grało zbyt wielkiej roli. Gorszy nieco był stosunek do byłych towarzyszy. Jakimś dziwnym trafem oni byli niewiele warci, natomiast on... cud, miód i w ogóle. Nie mówiąc już o tym, że o zmarłych nie należy mówić źle.
Nadużywanie wysokoprocentowych trunków, wprost rzucające się w oczy, również nie przemawiało na korzyść Jurgena. nawet jeśli, tak jak mówił, czcił w ten sposób pamięć poległych towarzyszy.
To co, własnie wrócił? Czy może dopiero teraz zdołał sobie uświadomić, że do ruin poszło więcej osób, niż wróciło?
Gdyby nie ta mapa... Jeśli oczywiście nie była równie fałszywa, jak żal Jurgena za tymi, co zginęli.

- Alessa ma rację - powiedział w końcu Markus. - Nie ma co dłużej siedzieć w tej cudownej okolicy. Proponowałbym jak najszybciej zaopatrzyć się w sprzęt, kupić prowiant na jakieś dziesięć dni i ruszyć nawet dzisiaj. Na dole raczej nie będzie różnicy między nocą a dniem. Uważam - dodał, z bardzo umiarkowanym entuzjazmem - że w szóstkę możemy dać sobie radę łatwiej, niż w piątkę. Proponowałbym, by każdy zapłacił sam za wejście, a cały ekwipunek, razem z jedzeniem, kupujemy wspólnie i dzielimy się kosztami. Wszelkiego rodzaju zyski też podzielimy równo, bez względu na to, kto co znalazł. Co wy na to?
Pytaniem objął również ich potencjalnego przewodnika.
 
Kerm jest offline  
Stary 15-02-2011, 22:55   #47
 
Revan Jorgem's Avatar
 
Reputacja: 1 Revan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znany
-Kapral Jurgen Mechner zgłasza się do służby!- wykrzyknął, jednak zaraz złapał się za głowę.
-Lampę taką jak górnicy w kopalniach używają mam, z prowiantem sprawę załatwić trzeba.
-Ja mogę od razu iść jak załatwicie sprawy. I jako rzeczę ja, wina do ust przez co najmniej dziesięć dni nie wezmę, tak mi Sigmar dopomóż! Wystarczy woda z tych podziemnych źródeł, dobra jak mało co innego na tym świecie ale jak coś to z tąd też radzę coś do picia wziąźć. Ruszajmy po te smocze kamienie!
Wziął cały swój sprzęt i odepchnął jakiegoś chama, który przypadkiem znalazł się przy jego kuszy, kopiąc go przy okazji i od razu zrobił się trzeźwiejszy.
-Nie ma nic lepszego na kaca, jak skopanie jakiegoś kmiotka- powiedział i uśmiechnął się złośliwie.
 
__________________
Gdy cię mają wieszać w ostatnim życzeniu poproś o szklankę wody, nigdy nie wiadomo co się stanie zanim ją przyniosą.
Revan Jorgem jest offline  
Stary 17-02-2011, 20:05   #48
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Kompani wartko ustalili iż towarzystwo Jurgena może pomóc a z pewnością nie zaszkodzi. No i miał mapę. Coś za, co mógł w Martwych Wrotach stracić życie, gdyby tak ktoś się dowiedział. Towarzysze niedoli na szybko nakreślili listę rzeczy potrzebnych do zejścia do podziemi. Kiedy tylko lista była gotowa ruszyli by wprowadzić pierwszy krok planu w życie. Zaopatrzenie było bardzo ważną rzeczą. Oni na szczęście mieli złoto i wystarczyło im na wszystko, co było trzeba kupić. Każdy z towarów, które kupowali był droższy od tego samego towaru, podobnej jakości w zwykłym mieście. Tutaj jednak zarabiano na takich jak oni, więc zysk stanowił dla handlarzy całkowity sukces.
Wcześniej ustalili iż z podzielonej kwoty złota zakupią dla siebie racje podróżne oraz to, co każdy ewentualnie sobie dodatkowo zażyczy, zaś wspólnie złożą się na sprzęt potrzebny na dole.

-Ile?!- Eckhardt był zszokowany, gdy kupiec zażyczył sobie za siedem racji podróżnych aż osiemdziesiąt pięć pensów i to dla pojedynczej osoby. To znacznie przekraczało oczekiwania górnika. Pozostałych z resztą również. Spodziewali się jakiegoś upustu biorąc hurtowo większą ilość, jednak właściciel kramu nie był nowicjuszem w targowaniu się. Wiedzieli, że konkurencja nie pozwoli by ceny innych kupców zbytnio się różniły od siebie, dlatego nie łudzili się iż gdzieś indziej kupią taniej. Po sprzęt ruszyli do Karak Azgal, by zakupić go u krasnoludzkich, solidnych i słownych handlarzy. Wcześniej ustaliwszy kompani udali się do Składziku Grondelli. Krasnoludzka kobiecina miała wszystko, czego było im trzeba, jednak również jej ceny nie zachwycały.
Za same liny zapłacili dwie i pół złotej monety, lecz lina pierwszej klasy, solidna że można by na niej wiadro ze złotem spuszczać w szczelinę.

Łopaty kosztowały ich siedemdziesiąt srebrników, Jurgen oznajmił iż jedną lampę ma, jednak Markus wolał przezornie kupić drugą na wszelki wypadek, za co wraz z dodatkową oliwą zapłacili sześć złotych monet. No i bełty. To był koszt dziesięciu srebrnych. Alessa zażyczyła sobie bandaży i spirytusu i o dziwo otrzymała je gratis od krasnoludzkiej kobiety, co zdziwiło chyba wszystkich. Być może był to jakiś patent za sprowadzenie ów klientów ponownie do jej przybytku. Z kilofa zrezygnowali, gdyż Zweisteiner miał swój przy sobie ciągle.
Gdy zakupy były zrobione, mogli śmiało ruszyć do podziemi. Zgodnie z słowami Prawodawców grupka musiała udać się do sporego budynku, odgrodzonego od reszty dzielnicy kilku metrowym murem.

Nawet najmniej czuły na uroki krasnoludzkiej architektury osobnik musiał być pod wielkim podziwem wnętrza zamczyska. Budowla przypominała tę z licznych bajek. Tutaj jednak nie było złego smoka i rycerza w lśniącej zbroi. Smok był ale dawno temu. Jurgen znał drogę. Wiedział już z niewielkiego doświadczenia, że dla chcących zejść do podziemi jest specjalnie wytyczony korytarz prowadzący do sztolni, zaś po reszcie budynku goście chodzić nie mogli.
Po chwili znaleźli się w sporej komnacie, której strzegło kilku khazadzkich wojowników, którzy pilnowali porządku w Karak Azgal. Jeden z nich pierwej poprosił o glejty upoważniające do przebywania w warowni, a następnie poprosił o uiszczenie dwóch złotych monet za wstęp do podziemi. Gdy każdy zapłacił brodacz wręczył grupce dokumenty.


-To oddajecie wychodząc z podziemi. Jeśli zgubicie musicie zapłacić złotą monetę. Jeśli uda wam się tam na dole znaleźć czyjś glejt to dostaniecie za niego dziesięć srebrników.- wyjaśnił przed wpuszczeniem ich na schody -Każde dobro wyniesione z ruin zostanie wycenione i od niego zapłacicie podatek. Każdy przedmiot będący częścią dziedzictwa naszej kultury zostaje skonfiskowany zgodnie z prawem nadanym mi przez władcę Skały Skalfa.- dodał -Możecie ruszać.- rzekł na koniec po czym wskazał dłonią schody prowadzące w dół. Okrągły otwór w posadzce miał średnicę kilkunastu metrów, zaś kamienne schody rozciągały się spiralą w dół, prowadząc w chłodną i spowitą mrokiem otchłań. Patrząc w dół, można było dostać zawrotów głowy, gdyż był to dobre pięćdziesiąt metrów. Dlatego zejście schodami było tym bardziej męczące.

Marsz trwał długo. W tym czasie pobożny Sigmaryta mógłby odmówić ze trzy lub i więcej modlitwy. Z każdym kolejnym, pokonanym stopniem chłod jaskiń dawał się grupce co raz bardziej we znaki. Szli jednak pełni nadziei, że to miejsce nie będzie dla nich tak pechowe, jak dla dziesiątek innych podróżników i poszukiwaczy skarbów o których słuch zaginął. W końcu dotarli do ogromnego korytarza, gdzie kończyły się schody. Pomiędzy wiekowymi, skalnymi kolumnami znajdowały się olbrzymie posągi przedstawiające krasnoludy przy różnych zajęciach. Te dzieła były równie wielkie, co słynne olbrzymy z północnych gór. Silny wiatr wzburzał włosy Alessy oraz brodę Thrunmira. Jak na razie korytarz nie miał żadnych odnóg, więc droga była w miarę prosta.

 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 18-02-2011, 08:49   #49
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Jak to ciekawie bywa...
Teoretycznie do lochów, po skarby, ryzykując głową, powinien ruszać ten, kto nie ma grosza przy duszy, a tu proszę... Okazało się, że trzeba mieć nieźle wypchaną sakiewkę by móc spróbować uczynić ją jeszcze bardziej pękatą. Tu złota moneta, tam złota moneta, tu stosik srebra... Wspólne zapasy gotówki topniały w oczach. Jeszcze dwie-trzy takie wyprawy i pójdą z torbami. Pozostanie im tylko znalezienie jakiegoś zajęcia. Albo dołączenie do jakiejś z grup zajmujących się uszczuplaniem cudzych sakiewek. W mniej lub bardziej uczciwy sposób.
W końcu jednak wydawanie pieniędzy skończyło się. Uzbrojeni w kolejne papierki mogli wreszcie ruszyć po upragnione bogactwa.

Spiralne schody prowadzące w dół stworzone były chyba przez jakichś sadystów, którzy nie uznawali czegoś takiego jak linia prosta. Owszem, były dość ciekawą konstrukcją, ale strasznie męczącą i gdy wreszcie stopnie się skończył Markus odetchnął z ulgą.
- Już sobie wyobrażam, jak ktoś, wykończony włóczeniem po podziemiach i licznymi przygodami, obładowany skarbami, będzie się tutaj dziarsko wspinał. Za tą cenę, jaką się płaci za wstęp, to powinni zainstalować wielki kołowrót i windę - zażartował.

Korytarz, wiodący w głąb starożytnych krasnoludzkich budowli, był równie imponujący, jak prowadzące w dół schody. Zgoła nie po krasnoludzku przestronny i, jak na standardowe wymiary krasnoluda, zarówno za wysoki, jak i z szeroki. I zdecydowanie nie nadgryziony zębem czasu. Chociaż zdecydowanie zbyt chłodny i wietrzny. Zapewne z powodu bliskości drugiego wyjścia.
- Dawni mistrzowie potrafili budować - stwierdził z uznaniem. - I rzeźbić - dodał.
Obrócił się w stronę Jurgena.
- Pokaż teraz tę mapę. Może spróbujemy, dopóki wokół cisza i spokój, ustalić, dokąd się wybierzemy.
 
Kerm jest offline  
Stary 18-02-2011, 10:30   #50
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
W końcu coś się działo! Niziołek z zapałem wziął udział w przygotowaniach do wyprawy w krasnoludzkie podziemia. Odwiedzili niezliczoną ilość kramów i stoisk, na których piętrzyły się stosy przydatnego towaru. Zakupy jednak znacząco uszczupliły ich sakiewki. Ceny w Martwych Wrotach były wyśrubowane do granic możliwości. Kilkukrotnie odchodzili od stoisk, gdy sklepikarze żądali niebotycznych pieniędzy za rzeczy całkiem zwyczajne. Tak było w przypadku jedzenia, które jako towar niezbędny kupić musieli. Na niewiele zdały się zdolności niziołka, który jak mógł starał się zbić ceny. Zacharias wzbijał się na wyżyny sztuki targowania, starając się obniżyć koszty zakupu o chociażby jednego pensa. Nagadał się przy tym co nie miara, ale efekty były mizerne. Humor poprawił mu się dopiero, gdy na jednym ze stoisk dojrzał pięknie wykonaną okarynę.



Pomalowany na biało instrument miał błękitne zdobienia i piękne, obłe kształty. Zacharias od razu zapałał chęcią posiadania tego przedmiotu, mimo iż nie umiał na nim grać. Uznał jednak, że w podziemiach będzie miał dużo czasu na ćwiczenia i stanie się mistrzem gry na okarynie. Jego daleki pociotek, Gerto Marrow umiał grać na okarynie i Zachariasowi zawsze bardzo się podobały dźwięki jakie ów niepozorny instrument z siebie wydaje. Drugim instrumentem na jakim pogrywał Gerto, była drumla, jednak Zachariasowi nigdzie nie udało się zakupić owego przedmiotu.

Przed samym zejściem do podziemnych korytarzy znów przyszło im płacić. Tym razem Zacharias onieśmielony ogromem wnętrz twierdzy i posępnymi minami pilnujących zejścia krasnoludów, nie targował się. Uiścił opłatę i natychmiast podbiegł do krawędzi wielkiej dziury, jaka ziała w posadzce.
- Ho, ho! - zakrzyknął, niebezpiecznie wychylając się poza krawędź i nasłuchując echa swojego okrzyku. - Toż to co najmniej ćwierć furlonga będzie.

Zejście na dół, po okrążających studnię schodach było monotonne. Nic się nie działo. Szli i szli i szli, aż zeszli na dół i stanęli u progu wielkiego korytarza, którego ściany podpierały posągi krasnoludów. Podekscytowany Zacharias biegał od jednego do drugiego posągu przyglądając się im. Oddalił się przy tym nieco od grupy, która wciąż stała u wylotu korytarza.
- Hej! Co tam stoicie? - krzyknął. - Chodźmy już dalej!
 
xeper jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:47.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172