Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-02-2011, 00:38   #10
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Yavandir
Obejrzał przysiadającego się typa z góry do dołu i przytaknął jego słowom:
- Ano siedzicie w gównie. My na ten przykład niewinni jesteśmy.
Na tym konwersacje skończył, osobnik pachniał mu donosicielem.
Kątem oka przyglądał się czarnowłosemu kusznikowi. Coś za często zerkał w kierunku ich stolika.

Lilawander, psia jego mać. Przyplątał się i dupę zawracał. Fakturę zamiarował zakładać, różnorakie interesy proponował. Chwilowo Yavandir nie rzekł ani tak ani nie. Tym bardziej, że po powitaniu z Klifem do rozmów o interesach nadawał się jak kot do pługa.
Zresztą i tak na razie to wszytko to słowa, a łowczy (a za takiego się uważał, bo Malkolm było nie było dziedzic był dla niego nikim, Berengara znał długo i szanował, a szczyla ledwo kilka lat) cenił nad wyraz czyny, a tych wiele od Lilawandera nie uświadczył. Po za tym uważał go za nadętego dupka. Może zbyt przesiąkł ludzka natura by docenić szczęście obcowania pobratymcem?
- Ten tam, ciągle na nas zerka. Nie znam go...- odparł Peterowi.
 
Mike jest offline