Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2011, 19:41   #29
Hermit
 
Hermit's Avatar
 
Reputacja: 1 Hermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodze
Co jak co, ale gnębienie małego żyjątka zaraz po przyjeździe do jego "domu" było dla niego nie dość że nie moralne, co bardziej niegodziwe. Pierwszy dobył broni Sairus strzelając z kuszy. Na ten widok, oraz na postrzał Sevryk zwiesił bezradnie ręce, nagradzając wyborowego strzelca zdziwieniem. Poszedł strzał, wierze uciekło, ale gonić to już nie ma komu.
Szczyt skurwielstwa, jak magie kocham...
Bezceremonialnie odwrócił się od niego na pięcie, zabierając z wozu swoje rzeczy. Nigdy nie można być pewnym co w tym lesie może czekać na grupkę poszukiwaczy.

Ruszyli, Sybilla przewodziła całej grupie, prowadząc ich do celu. Podążając krok w krok za pozostałymi, nie dało się przeoczyć majestatu tego miejsca. Rzadka korona drzew, gruba ściółka, piękny widok. Już wiadomo było, dlaczego druidzi tak bardzo zaszywają się od cywilizacji. B to ona wyniszczała takie miejsca.

Po kilku pacierzach, czasie który w obliczu tego co ogarniał wzrokiem był niczym, dotarli do małej polanki, gdzie na środku znajdowała się stara, zrujnowana wieża. Sevryk przystanął za drzewem, przezornie lustrując całą okolice oraz to, co zostało z baszty. Była ona małych rozmiarów, lecz sam jej widok był pokaźny.

Pierwszy w jej stronę porwał się nie kto inny, jak Sairus. Wygłaszając heroiczny monolog, oraz zawadiacko poprawiając swój kapelusz, bezceremonialnie ruszył w stronę wieży dobywając miecza i kuszy. Nie mogąc uwierzyć w to co przed chwilą zobaczył, Sevryk zareagował plaśnięciem otwartą dłonią w własne, łyse czoło.
- Tacy umierają młodo i głupio, jak zresztą widać... - wycedził do pozostałych tak, by nawet idący na przeciw baszty Sairus mógł go usłyszeć.
- ...ale nawet ich śmierć może być przydatna - dodał pod nosem po krótkiej oraz wymownej przerwie.

Odczekawszy chwile, wyciągnął zza pazuchy małą, brązową książeczkę, która kształtem oraz wyglądem mogła przypominać dziennik albo też pamiętnik. Łapiąc pytający wzrok pozostałych, odparł:
-Miniaturyzacja, technika idzie do przodu
Wreszcie, znalazł odpowiednią stronę. Z sakiewki przy boku wyciągnął kilka komponentów, i począł odmawiać szybkie formułki w niezrozumiałym dla większości języku. Po chwili przed jego osobą powietrze zamajaczyło chwilowo, dając znać że czar zadziałał. Bez obronie się nie obejdzie.
Następnie przerzucił kilka tron dalej, i od nowa. Po chwili dla postronnych jego postać zamajaczyła na wietrze, a on sam zniknął.

Nie miał w planach niczego dodawać, wyjaśniać, prosić. Kiedy dochodziło do pracy, wiedział że działanie w grupie przynosi więcej efektu, lecz nie wtedy, kiedy w role wchodzi szpiegostwo. To była praca indywidualna, bynajmniej w tym wydaniu.

Wykorzystując Sairusa jako ewentualną przynętę, postąpił kilka kroków w jego stronę, zbaczając nieco z udeptanej ścieżki. Plan był prosty. Pojeść do wieży w miarę niezauważonym oraz bezszelestnie, wypatrując przy tym wszelkich niebezpieczeństw. Będąc tuż przy niej, magicznie przeskanować wnętrze, czy aby ktoś tam nie siedzi, albo też użyć starego, sprawdzonego sposobu, słuchu.
 
__________________
"Ten, któremu starczy odwagi i wytrwałości, by przez całe życie wpatrywać się w mrok, pierwszy dojrzy w nim przebłysk światła"
Chan
Hermit jest offline