Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2011, 23:00   #209
emilski
 
emilski's Avatar
 
Reputacja: 1 emilski jest na bardzo dobrej drodzeemilski jest na bardzo dobrej drodzeemilski jest na bardzo dobrej drodzeemilski jest na bardzo dobrej drodzeemilski jest na bardzo dobrej drodzeemilski jest na bardzo dobrej drodzeemilski jest na bardzo dobrej drodzeemilski jest na bardzo dobrej drodzeemilski jest na bardzo dobrej drodzeemilski jest na bardzo dobrej drodzeemilski jest na bardzo dobrej drodze
No i dobrze... dobrze...

Odpoczynek jest ważny...

Tak samo jedzenie.

Dyskusje dyskusjami, plany planami, a żarcie żarciem i bez tego i tak nic nie wychodzi, albo człowiek jest tak zdeterminowany, że jedzie bez trzymanki. Na szczęście były hot dogi.

Hot dogi i Rock. Z chęcią by go zatrudnił u siebie, na Węgrzech. Mimo że obiecał, że już długo trwał w postanowieniu zmiany się na lepsze – los do tej pory nie postawił go przed tak ciężką próbą. Nawet ciągłe zwolnienia z roboty i tułanie się po świecie w poszukiwanie coraz to nowej, tak mu nie dało w kość, jak teraz postawienie go w takiej sytuacji, kiedy trzeba walczyć o swoje życie, los brać we własne ręce i jedyne prawo jest we mnie. Tylko z drugiej strony, co to za kuszenie. Nic, co teraz zrobią nie można uznać za nielegalne – nic też nie jest legalne. Nie ma się do czego odnieść. Błądzisz Ipor, tęsknisz za organizacją.

I tyle.

Ale za miękki jest ten Rock. Miał swoją wizję, ale teraz chce uszczęśliwić wszystkich po trochu. Kilka węgierskich lekcji oduczyło by go tych kompromisów. Otarł by się kilka razy o nóż trzymany we wrogich rękach, a zapomniałby o kompromisach.

Nie znał Ymira za dobrze. Mimo że był tutaj tyle, co większość z nich, nie wgłębiał się w jego zakamarki, nie szlajał się po korytarzach. Taki miał sposób: im mniej się interesuje otoczeniem, tym łatwiej znieść aktualną pozycję, jaką zajmuje.

Teraz trochę żałował. Nie zdobędzie respektu bez tej podstawowej wiedzy. Trzeba zdać się na czyny.

Dhiraj i Kamini – świetnie. Ta kobieta pozszywała Juhasza i ocaliła mu życie, ale ten czyn przejdzie gdzieś zupełnie niezauważony – jest lekarzem, robi to na co dzień. Zwykłe, szare zajęcie. „Dzisiaj znowu uratowałam życie”. Norma. „Ja też wyrzuciłem rano śmieci”.

Ale jeśli zrobi to Ipor...

Po czynach go poznacie.

A jeśli wszyscy mają tutaj zdechnąć, to Węgier chciałby wrócić choć na chwilę do swoich momentów świetności.

Przez chwilę bawił się anakondą, którą dostał od Billa. Zmieniał magazynek. Zabezpieczał, odbezpieczał... Kurwa, nie mogą przecież zginąć. Nie przyleciał tu dla siebie. Przez chwilę przed oczami stanął mu syn. Synek... „Kurwa, Ipor, przestań snuć amory na temat samego siebie”.

Podszedł do Kamini i Dhiraja. Przygotowywali się do drogi. Pójdą razem. Przez poziom B. Mogli wybrać jeszcze drogę przez D, ale tam znowu będą windy. Każda chwila oczekiwania na windę, to będzie koszmar w przyszłym życiu Juhasza.

Pojdą do pomieszczeń medycznych. Kamini mówi, że tam może tkwić rozwiązanie zagadki, a przynajmniej jej części. Zresztą może nawet Seamus też je znalazł – ciepła temperatura. Nie wiadomo. Ale koszty podjęcia próby chyba niezbyt wysokie. Kto wie, czy w medycznych nie znajdziemy właśnie czegoś, co nam to potwierdzi. I proszę, broń masowa – ich rusza, a nas nie. Pięknie.

***

-Czekaj Chuck. Są tu jakieś narzędzia. Zaraz uzbroimy tę wentylację.

Mała robótka przed wyruszeniem nie zaszkodzi.
 
__________________
You don't have to be weird, to be weird.
emilski jest offline