Atmosfera w karczmie zagęszczała się z każdą minutą coraz bardziej.
Pierwsi wezwani na przesłuchanie, kupcy Videnveldowie, zniknęli na zapleczu, skąd wkrótce zaczęły dochodzić podniesione głosy. Zgromadzeni w sali goście nie byli jednak w stanie rozpoznać słów.
Nim zaczęli toczyć oni ożywioną dyskusję i przerzucać się wzajem oskarżeniami, od jednego ze stołów wstał mężczyzna, który przedstawił się jako Klaus i udał się do owego feralnego klozetu.
Dyskusje jednak trwały, a człowiek nie wracał. Osiłek przy drzwiach zaczął zdradzać lekką niecierpliwość. Zawołał w końcu Macieja, mruknął mu coś do ucha, po czym Maciej stanął przy drzwiach, a olbrzym ruszył do ustępu.
Potem wydarzenia potoczyły się błyskawicznie.
Gdy przechodził obok stołu, przy którym siedzieli Spammer, de Dulain, Metzner i Velasquez, ten ostatni obrócił się na ławie i podstawił mu nogę. Osiłek wyłożył się jak długi na pysk, ale zdołał obrócić się na plecy, nim dopadł do niego Velasquez z obnażonym sztyletem. Drab złapał ostrze gołą dłonią, stęknął z bólu, a drugą ręką huknął napastnika w bok głowy. Ten padł na podłogę obok niego, oszołomiony po potężnym ciosie, a wtedy dryblas chwycił go za gardło i ścisnął wielką łapą. Velasquezowi oczy wyszły z orbit, wywalił język na brodę i zacharczał. Kopał przez chwilę piętami, ale sługa inkwizytora ścisnął mocniej i przestał.
Nagle zawył z bólu, gdy dopadł do niego ten, który zniknął wcześniej w szalecie i wbił mu nóż w plecy. Olbrzym puścił duszonego, zdrową ręką chwycił dębową pałę wiszącą mu u pasa i rąbnął drugiego atakującego w kolano. Typ złożył się jak scyzoryk, tymczasem drab dobył własnego sztyletu i wraził mu go prosto w szyję, aż po rękojeść. Klaus złapał się za gardło w desperackiej próbie utrzymania się przy życiu, ale krew wypływałą mu ciurkiem spomiedzy zaciśniętych palców.
Potem osiłek ponownie uniósł pałkę i zdzielił po głowie Velasqueza. Tłukł go, póki czaszka nie przypominała potłuczonego jajka, ale ciosy były coraz wolniejsze. W końcu pałka wypadła mu z dłoni. Padł na podłogę bez ducha, prosto w kałużę krwi, która wyciekała z trzech ciał. Trzech trupów.
W absolutnej ciszy, jaka zapadła, z zaplecza rozległ się stukot kroków i fragment zdania.
- … i sprawdź, co się tam dzieje. [Gepard i Noraku są proszeni o nie postowanie i kontakt PW/gg]