Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-02-2011, 01:09   #11
 
Gniewny's Avatar
 
Reputacja: 1 Gniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodze
Myślisz... Wystrzeliłem z jednej lufy czy obu? Właściwie... Jestem zbyt pijany by to stwierdzić. Więc spytaj się. Masz dzisiaj złoto?
- Klif Eastrock

Dwa dni przed przybyciem do d’Arvill

Klif człapał powoli, bo zygzakiem. Wypił już śniadanie i właśnie kończył obiad, najlepsze ale ze starego, dobrego browaru Bugmana. Prawie miesiąc temu uznał, że czas odwiedzić swego dawnego kompana. Jak mu tam było... Yavandir? Yavek? Ten skurwiały elf, w każdym razie. Decyzja o odwiedzinach była nagła i kierowana impulsem. Impuls objawił się w osobach kilku gatunkistów, którzy jakoś nigdy nie potrafili się pogodzić, że krasnoludy też mogą pijać w „ich” knajpach. Przekonywali się o tym bardzo szybko, najczęściej boleśnie. Wzrost nigdy nie był dla Eastrocka problemem, nie miał na tym punkcie kompleksów. Leżących kopie się tak samo bez względu na to ile masz stóp.
Poza typowym gatunkizmem doszło też kilka oszczerczych listów gończych i nocy w miejskim loszku. Gatunkizm, kurwa. Miejscy strażnicy nigdy nie potrafili zrozumieć, że odbieranie innym ich złota jest zjawiskiem kulturowym u krasnoludów, to drobne nieporozumienie jakoś zawsze przekreślało jego dobre relacje z „władzą”.

Wędrowcy jakoś zawsze schodzili Klifowi z drogi, tchórze skapciali. W sumie dziwić się nie powinien. Obwieszony bronią, wyglądał jak chodzący stojak na narzędzia do zabijania. Na plecach długa strzelba, dwie lufy. I nie można było nie zauważyć, że zwykła broń to nie była. Do diaska, bardziej to przypominało małą armatę, niż strzelbę. Kilf miał do niej sentyment. Wybijała dziury w ludziach. Praktyka lubiana przez Eastrocka, ale niepożądana przez stróżów prawa. Przy pasie dwa pistolety, topór. Długa, poprzetykana pasmami siwizny czarna broda. A na głowie skórzany kapelusz.
Nie uczestniczył w porządnej bitce od dobrych dwóch dni, kiedy to struł się jakąś dziwną okowitą w przydrożnej karczmie. Musiała chyba być rozcieńczana wodą. Z tego co pamiętał jego znajomek żył sobie spokojnie w jakimś tam d’Arvill w Bretonii. To się skubaniec ucieszy. Będzie można powspominać dawne czasy. Rozróby w karczmach, wspólne noce w loszkach, różnych, częste. Wspólne ucieranie nosa pieprzonym gatunkistom. Ech, to były czasy.

Nie pamiętał czemu się właściwie ich drogi rozeszły. Elf chyba coś mówił o solowej karierze i stabilizacji. O ile pierwsze Klif mógł zrozumieć, to drugie słowo nie mieściło się w jego słowniku. Dla krasnoluda stabilizacją był kilof w łapie i kopanie do końca żywota. Nic ekscytującego.
Yavandir musi się w tym d’Arvill strasznie nudzić, cóż, będzie okazja by rozruszać tą jego chudą elfią dupę.

Dzień, niestety kurwa, obecny

Pomylił się. Na brodę swego ojca, co to za lat młodzieńczych lał go kilofem po dupie, pomylił się jak nigdy. Toż to liczył, że przyjeżdża do znajomka, co to go ugości na zamkowych komnatach, może jakąś małą fuszkę załatwi, a potem w miłej atomsferze, przy dobrym trunku się pogada o dawnych czasach. I co? Gówno. Wyglądało na to, że Yavandir ma tutaj większy burdel, niż Klif zostawił za sobą. A to już osiągnięcie.
Siedzieli sobie w spokoju w karczmie, skończyli już jedną flaszkę, rozgrzewali się właśnie piwem przed drugą, gdy nie wparował do środka jakiś palant, marudzący o trupie w sroczu. Inkwizytor jego mać, takich to powinno się na miejskim rynku za jaja wieszać, aż im to całe gówno ze łba normalnymi otworami ciała nie wyleci.

- Yavek. O czym on pierdoli? Bo go zaraz mogę oświecić, z obu luf i niech mu światłość wiekuista lekką będzie. – mruknął i zanurzył usta, brodę i sękaty nochal w kuflu z piwem, pociągnął, mocno, dwa razy. Starczyło, osuszony do dna kufel wylądował na stole z głuchym stukiem.
- Wiesz, brachu, ja to mogę mieć tutaj areszt, choćby i z rok. Piwo, wódkę i wałówę mają. Tylko towarzycho trochę jakieś nie teges. Właśnie, towarzystwo... – przeciągnął się i wyciągnął na stół pistolet. Spojrzał wymownie na kolesia, co to raczył bez słowa się doń dosiąść.
- Will, tak? Godność, tak? Spierdalaj może i szukaj przyjaciół gdzie indziej? Bo mi twoje towarzystwo nie służy, piwo nawet smakować przestaje. Kiedy będziemy sobie chcieli pogadać o dupach i pierdołach, to... – już miał kontynuować swoją tyradę gdy poczuł dłoń Yavka na ramieniu.
- Daj spokój, szkoda gadać. – Yavandir uspokoił swego kompana. Klif westchnął tylko, elf ma chyba na niego zbyt dobry wpływ, ot poprzewracało mu się z tej dobroci w dupie. Kiedyś to w tym czasie już by szykował się do dobrej bitki, a tak? Powiedział co wiedział, dyskusję zakończył.

- No... Ale to byłoby dobre. - mruknął niepocieszony i pociągnął z kolejnej flaszki. Na razie nie miał co się przejmować inkwizytorskim prosiakiem, zacznie, gdy będzie się przypierdalał do mniejszości rasowych, dosłownie.
 

Ostatnio edytowane przez Gniewny : 15-02-2011 o 01:13.
Gniewny jest offline  
Stary 15-02-2011, 20:04   #12
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
- Mnie to osobiście wydaje się conajmniej dziwne, że tamten imć co to na dupsku chwili usiedzieć nie może dosiada się do elfa, który jak dla mnie jest tu najbardziej podejrzany... - Grim napił się łyk piwa i ciągnął dalej - ... już z samej racji tego, że cały tamten stół to... jak na mojego gusta cóś nadmiernie wyszukują wzroków tych, którzy na nich spoglądają. A jakże to kto nie miałby na te li grupkę spoglądać iźli to przeż, co głośno powiedzieć muszę, elfy, krasnale i ogółem podejrzane typki jak ten imć co ja już o nim wspomniałem, ale przypomnieć muszę, bo to on właśnie podejrzany jest najbardziej! - napił się łyk piwa ponownie, ale gadki nie przerywa niezależnie czy kto go słucha, czyli nie, bo przeżli nie o to chodzi w gadaniu, a o gadaniu tak po prostu co by to śledczy zareagował, czy to na właśnie jegomościa Grima Spammera czy to na nich. Czasu mu żal i lepiej, żeby ta sprawa szybko się zakończyła, bo i Niemyte Kmioty pewno już zwołują się i potem to będzieli po ptokach, takież to myśli chodziły mu po głowie, gdy ciągnął dalej - Dawajże barman więcej piwa, bo powoli zaczynam widzieć dno kufelka, a umysł mam na tyle jasny, że mówiąc tu podejrzenia, które nie sam jeden zapewne uformowałżem w umyśle to pewno i sam się wychylam, ale ja nie mam nicże na sumieniu w odróżnieniu od tych tutaj... elfów. Ale nie myślcie, że to jakieś uprzedzenia! To tylko czysta podejrzliwość! Kto was widział te ziemie co to niby Królestwami Elfów nazywają? A może tam krew ludzkich niemowląt do chleba dodają, a i ich złoto splamione jest krwią ludzkich niewolników? No i czy nie wydaję się wam nadwyraz dziwne, że krasnolud i elf piją razem i nibyże od niedawna się znają? Jak dla mnie to mocno podejrzane, a i zważywszy, że ktoś ukatrupił jakiewoś gagadka w czasie posiedzenia na tronie zadumy! Cóżesz to, gdzież do kurwy nędzy jest to piwo co żem zamówił?! - przerywam na moment patrząc w stronę barmana - I chuj mnie to obchodzi, że dopiero zaczynam widzieć dno, jeślim to zgłaszał to znaczy, że właśnie kurwa nowe zamówiłem. I jak co to ja li patrzę co tam nalewasz! - dokańcza tą marną resztkę piwa co to mu została i wraca do tematu, bo ta sprawa musi zostać szybko rozwiązana, a jego nadstawianie dupy inkwizycyji jest równie niebezpieczne co to sterczenia w tym szynku, czy jak tam tą norę zwą - Zatem, o czym to ja... a tak. Czuję się osobiście urażony, że tamten imć przysiadł się tak szybko do podejrzanych elfów. No chyba, że to też elf to pardon, ale lepiej niech pokaże co za jeden, bo i tu jeden z ludzi przy moim stole już trzasnął ręką o stół co w sumie równie było podejrzane, bo zrobił to, gdy inkwizycja się pojawiła, a stulił ryja jakby mu niespodziewane wejście inkwizycji język urwało. Cóżesz to, może kłamię? Wszyscy to tu widzieli! - spojrzał na imcia co to Samuelem niby zwą i przy okazji odbiera swój nowy browar, wącha go czy to aby nie z beczułki ze szczynami, ale jeśli to szczyny to pewno i wcześniej je pił i w sumie nie są takie złe, więc płaci, pije łyk i skoro już tak bardzo pogrążyłże to swoimi obserwacjami dzieli się on, co się Grimem zowie, dalej - Tak, tak, teraz to sobie protestuj, ale zacznij od tego czemuż tak zareagował? Boś może po prostu nerwowa osóbka, może weteran jakichże wojenek? Albo inszy ślachcic choć trochęli na psu brata mi wyglądasz, ale i ja pewno się zowie w oczach twoich i tych od elfiego stołu tak, ale zapamiętajcieże wszyscy, żem Grim Spammer, a nie ziaden uszaty psi syn. - przedstawienie się może dojdzie do uszu jego kuzyna, może tu gdzieś jest, odezwie się, a Grim go zobaczy i pozna. Gorzej, gdyby zaalarmował nawet bardziej Erbkrankheitciorów zasranych, ale raz się żyje, raz się umiera rachował sobie w łepetynie. I tak tylko cud mógł go ocalić już od momentu, gdy zobaczył Alexandra der Mörder Kränzchena w czasie niemocy wyjścia z tejże nory. W środku może go zabić inkwizycyja, morderca pana Wychodkowca, wszyscy ci co to on ich oskarżyłem właśnie... a na zewnątrz mogą go dopaść Niemyte Kmioty... to w sumie lepiejli by byli, gdyby skończyłże Grim Spammer na stole inkwizycyji. Makówka mu pracuje, nie ma co i jest zadowolony sam z siebie, a po usłyszeniu kawałka rozmowy brodatego kurdupla to Grim na sam koniec dodaje: - No, no, brodaty kurdupel ma racje choć z moich rachunków wynika, że wszyscyście mocno podejrzani przy tym stole! A ten łysy to i facjatę ma tak ohydną, że pewno ma jakieś koligacyje rodzinne ze zwierzoczłekami, bo inaczej, ja kurwa, tego opisować nie umiem.

---------------------------------------------------

Grim Spammer miał lekką nadzieję, że zyska tym sympatię inkwizycji... nie... raczej, że zwróci uwagę na siebie inkwizycji, a potem na przesłuchaniu w jakimś miejscu bezpiecznym od Niemytych Kmiotów wykaraska się z tej całej sytuacji, w której się pogrążył. Zimna logika podpowiedziała mu, że im dłużej przebywa w szynku (czy co to tam jest za nora, bo jak inaczej można nazwać miejsce gdzie ścierwo rodem z chaosu przyjmują?) tym większa szansa, że dopadną go Erfheitkrankczycy. A to by było najgorsze co może go spotkać. Przy inkwizycji jest jeszcze szansa, ze spotka swojego kuzyna... jakoś... Grim pomyśli o tym później - narazie szybko wydostać się z szynku.
 
Anonim jest offline  
Stary 15-02-2011, 21:53   #13
 
Nahgraz's Avatar
 
Reputacja: 1 Nahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znany
Erwan siedział cicho na dupie słuchając i bacząc na to co się wyprawia wokół. Najbardziej uwagę jego przykuły wywody Grima na temat dziwnego zgromadzenia elfio-krasnoludo-ludzkiego, które to obradowało przy innym stole o podejrzanych sprawach, no bo jakże nie podejrzanych skoro taka kolorowa gromada w nich uczestniczy.

- Racja, dobrze gada. Coś podejrzane całe to towarzystwo, no bo jak to tak khazad z elfami przystaje? Coś jest na rzeczy. Do tego wszystkiego oni wszyscy jakoś dziwnie poubierani, żaden nie pasuje do drugiego, a mimo to razem niczym to w kolaboracji siedzą i obradują.

De Dulain łyknął piwa co by to wargi zwilżyć.

- Dodatkowo zauważyliście Panowie strzelbę togo brodatego? Toż to istna armata! Widywałem w kompanii najemnej nie jedną pukawkę ale nigdy czegoś takiego. Ciekaw jestem iluż to już ludzi wysłał na tamtą stronę przy jej pomocy. Wszyscy oni jacyś dziwni, ten łysy chyba najdziwniejszy, z oczu źle mu patrzy, a i na krnąbrnego strasznie mi wygląda.

Najemnik skończył piwo i wstał od stołu co by to podejść do szynku i zamówić kolejne. Gdy wstał można było się mu dobrze przyjrzeć ale widok jego nie był niczym szczególnym, ot zwykły najemnik. Blondyn o ździebko przydługich włosach upiętych częściowo z tyłu i częściowo opadających przodu. Szare oczy, kilka piegów, w zasadzie poza blizną na podbródku nic szczególnego, postury też był niespecjalnej, niby najemnik, a szczupły jakiś ten cały de Dulain. Ubrany nie na jakąś tam konkretną modę, raczej tak byle wygodnie, w tym swoim byle stylu miał też wysokie buty, ot takie byle wygodne i byle wytrzymałe. Spodnie i koszulę przytrzymywał mu skórzany pas z upiętym mieczem z jednej strony i kuszą z drugiej. Mimo tej całe byle jakości, jego odzienie było raczej dobrego materiału i wygodnego kroju. Właściwie jedyne co go wyróżniało na tle reszty, to pas jaki nosił przełożony w poprzek tułowia, a w pasie tym jakieś dziwne noże, chyba do rzucania.

Gdy Erwan wrócił z piwem do stolika, usiadł jakby bliżej skraju ławy, jakby stroniąc od Samuela, który to wydał mu się jakby podejrzany. Może to sprawka słów wypowiedzianych oskarżycielsko przez Grima, a może uraziły go słowa Samuela dotyczące wdzięków panien z Weissbruck.

- Wracając do poprzedniej sprawy Panowie, to pozwólcie, że zapytam o cały ten mord w D'Arvill. Co się tam dokładnie wydarzyło, jaka idzie za tym historia? Od niedawna bawię w tych okolicach i nie bardzo orientuję się w tej sprawie. Może zechce mnie kto oświecić?
 
Nahgraz jest offline  
Stary 15-02-2011, 22:07   #14
 
Elthian's Avatar
 
Reputacja: 1 Elthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodze
William ukrył swoje zadowolenie, wysłuchawszy słów krasnoluda. Wiedział już, z kim ma do czynienia, na szczęście nie trafiło mu się wielu myślących. Poznanie reszty zamieszanej w całą sprawę leżało u podstaw wykręcenia się z tej sytuacji. Kwestia tylko tego, by jego ciekawość nie stałą się powodem do podejrzeń u innych.

- Nie śmiem ukryć, że zmartwiła mnie twoja reakcja – zwrócił się do krasnoluda, - ale nie mam zamiaru wprawiać cię w gniew. Widać umiesz sobie poradzić doskonale sam… ~ „choć tu raczej przyda się odrobina mózgu, a nie krzepa i umiejętność wdawania się w pyskówki” ~ rzekł sobie w myślach Will. – Oby twoje nastawienie nie wprawiło cię w większe kłopoty – odrzekł ironicznie wstając od stołu. – Mam nadzieję, że i żaden z was nie zostanie kłamliwie uznany winnym zbrodni – odparł reszcie zgromadzenia przy ławie, po czym odszedł bogatszy o istotne informacje.

Nie dało się też ukryć, że pijaczyna, ten, który tak wiele miał do powiedzenia nie mylił się zbytnio, choć gadał zbyt dużo.

- Aktualnie wszyscy jesteśmy tak samo podejrzani, bez względu na to, co sobie każdy z was ubzdura – skierował słowa, gdy przedmówca zakończył.
 
Elthian jest offline  
Stary 15-02-2011, 22:40   #15
 
Revan Jorgem's Avatar
 
Reputacja: 1 Revan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znany
W tej chwili padły oskarżenia głównie w stronę nieludzi ale także ten cham przy jego stole, Grimem się zwący. Z jego gęby padł potok słów ale wszystko wyglądało jakby to zrobił tylko na pokaz, a o tym potwierdzić mogło ostatnie zdanie przez niego wypowiedziane. Dobra, nerwom ponieść się dałem, a mój wygląd też pewnie sugeruję żem zdolny do czegoś takiego ale po kiego miałbym zabijać podczas srania? Dotąd walczyłem tylko w walnych bitkach, ot czasem zasadzki urządzaliśmy na rycerzyków jak tych wieśniaków szkolili my.
-Niech moje wybuchowe zachowanie was nie myli, ostatnio wiele powodów miałem żeby tak nerwowym tera być- odpowiedział swoim łamanym bretońskim. Z dziesięć lat już chyba był w tym kraju, a jeszcze do końca nie mógł się jego nauczyć
-Tego miesiąca nie dość że leżałem z kilka godzin ze strzałą w plecach, to jeszcze przy tym łbem o kamień wyrżnąłem i oko utracił. Jedynie dzięki dobroci her Doveesa żyję i dla niego pracuję. Samuel Metzner, architekt i inżynier, absolwent Imperialnej Akademii Artylerii w Nuln- ukłonił się, tak jak to kiedyś rodzice uczyli go się kłaniać przed książętami, baronami, hrabiami i innymi, których teraz za psów uważał.
-Co do szanownych elfów i her krasnoluda, tak pochopnych wniosków bym nie wysuwał. Po pierwsze, krasnoludy powszechnie szanowane są i mało który splamiłby imię swego klanu takim morderstwem. Po drugie, skoro elfy obce są, to nie można z góry oskarżać kogoś kto tu nie pasuje. Sam wiem jak ludzie potrafią okrutni być, odrzucać to co nowe i nieznane, właśnie taka ta rasa jest, nieznana.
-Zgadzam się z mym, tym no przedmówcą co do tego że wszyscy podejrzani są ale zobaczycie, że wyjdę od tej cholernej inkwizycji zdrów i cały! Tak mi Sigmar dopomóż!
 
__________________
Gdy cię mają wieszać w ostatnim życzeniu poproś o szklankę wody, nigdy nie wiadomo co się stanie zanim ją przyniosą.
Revan Jorgem jest offline  
Stary 16-02-2011, 12:17   #16
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Elf postanowił w końcu odpowiedzieć na zarzuty podpitego człeka...:

- My tu siedzimy razem, jak już ktoś zauważył. Niemożliwością jest abyśmy wszyscy razem w wychodku morderstwo byli popełnili, bo byśmy się tam zwyczajnie nie zmieścili... – elf spojrzał po klienteli w karczmie, nikomu dobrze z oczu nie patrzyło, może z pewnymi wyjątkami potwierdzającymi jeno regułę. - Jak tu siedzę, kamraci co najwyżej na chwilę do wychodka wychodzili i nie wracali z zakrwawionymi rękoma... Ponieważ jednak jesteśmy wspólnie przy stole, to dłuższa nieobecność któregoś byłaby łatwo przez resztę zauważona...

Zrobił drobną pauzę aby uświadomić ludziom, że jeśli nawet wszyscy nieludzie są podejrzani, to nie wszyscy naraz mogą być mordercami... A przynajmniej sam sobie tego nie wyobrażał.

- Na waszym miejscu ludzie , przejmowałbym się tymi którzy z żadnym kamratem nie siedzą. Samotni, pojedynczy, przez nikogo nie pilnowani – wzrokiem tym razem wyraźnie wiódł po indywiduach, na końcu zatrzymawszy się na tym który najwięcej o nieludziach gadał, a i wyglądało na to, że sam, samotnie i zgodnie z elfa opisem siedział.

- Ja tam mam sumienie czyste, lecz uważałbym na tych co to winnych za wygląd i rasę wskazują... samemu być może słuszne od siebie podejrzenia odwodząc...

Elf miał właściwie nic nie mówić... obecnie sam się w duchu zganił, choć z drugiej strony jego szlacheckie pochodzenie, przypieczętowane pierścieniem i wyraźnie lepszym strojem a także rodowym mieczem zwisającym z boku, nie pozwalało mu przemilczeć obraz. „ Ja Ci dam krew niewinnych dziatek na nas zrzucać” – pomyślał obruszony elf starymi jak świat podejrzeniami, z którymi jednak dopiero co się spotykał. Co innego być uprzedzonym o zachowaniu ludzi względem elfów, a co innego odczuć to na własnej skórze. Lilawander może i był młody i głupi jak na elfa, ale krew i zacięcie miał iście szlacheckie... nawet jeśli ludzie , szlachectwa owego nie uznawali, nie sposób było tak po prostu ze swej świadomości jego wymazać. Na ziemiach elfów takie podejrzenia skończyły by się pojedynkiem lub co najmniej sądem, tu raczej grozić nie zamierzał, aby sam nie skończyć jako ofiara ludzkiego samosądu...
Swoje niezadowolenie z całości sytuacji utopił w kolejnym łyku quasi wina które wcześniej zamówił. Nic nie szło tak jak zamierzał a podejrzenia o mord raczej nie mogły ułatwić mu otwarcia faktorii... gorsza sprawa była z karami jakimi im grożono, które to był pewny raz dwa elfom byłyby wymierzone... krasnalami właściwie się nie przejmował, a co do ludzi był pewny, że ręka rękę myje...
 
Eliasz jest offline  
Stary 16-02-2011, 13:23   #17
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Siedzieli przy osobnym stole, z dala od innych gości i stałych bywalców. Nawet elfie uszy nie zdołałyby usłyszeć tego, o czym rozmawiali, jeśli głosu nie podnosili. A nie mieli zamiaru, bowiem ich sprawy nikogo obchodzić nie powinny.
- Cichaj! - mruknął Peter pod adresem Lilawandera. Mówił ciszej niż zwykle by mieć pewność, że nikt inny prócz sąsiadów przy stole słów jego nie usłyszy. - Tamten dureń niby o kłopoty się prosi, a gruncie rzeczy szczeka tak, jakby pieskiem był inkwizytora. Ledwo Mistrz, imperialna jego mamusia, o nieludziach wspomniał, od razu zaczął mu wtórować. Albo kretyn, co ma takie antynieludzkie poglądy od urodzenia, albo też na inkwizytorskim żołdzie siedzi. Dzięki czemu ma za co pić, bo na takiego, co pracować lubi, nie wygląda. A i rzucać oskarżeń na prawo i lewo się nie boi, za które normalnie po pysku by dostał, albo i gorzej.
Wypił łyk płynu, który z pewnością nie był winem, a wodą czystą, przegotowaną. Za którą to fanaberię pewnie byłby pierwszy na liście podejrzanych się znalazł, gdyby nie to, że Maciej o niektórych ze swych gości, tudzież ich nawykach, wolał nie rozpowiadać.
- A ty też się o problemy nie napraszaj. O zakrwawionych rękach raczej nie rozpowiadaj, bo skąd niby wiesz, jak zginął ów człek? Widziałeś? Może w gównie utonął, albo jedzeniem się struł, a teraz kucharz na kogo innego swoją winę chce zwalić.
Tu Peter na jedzenie spojrzał, które od zamkowego znacznie odstawało jakością i smakiem, a potem mówił dalej, stale cicho:
- Jasną jest rzeczą, że złą robotę tamten papla robi i to specjalnie. Może po to, by od siebie podejrzenia odsunąć, ale równie dobrze przez duPontów może być przysłany, żeby zamieszanie wszcząć. Nikt nie zna tego nad wyraz wygadanego przybłędy. Może nie ten, co trzeba, przed czasem w objęcia Morra trafił. A da Panienka, to ktoś zaniedbanie szybko nadrobi i błąd poprawi.
- Albo
- tu uśmiechnął się lekko - na zamek trzeba by dać znać, że karczmie szpieg duPontów siedzi.
 
Kerm jest offline  
Stary 16-02-2011, 23:57   #18
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
Atmosfera w karczmie zagęszczała się z każdą minutą coraz bardziej.
Pierwsi wezwani na przesłuchanie, kupcy Videnveldowie, zniknęli na zapleczu, skąd wkrótce zaczęły dochodzić podniesione głosy. Zgromadzeni w sali goście nie byli jednak w stanie rozpoznać słów.

Nim zaczęli toczyć oni ożywioną dyskusję i przerzucać się wzajem oskarżeniami, od jednego ze stołów wstał mężczyzna, który przedstawił się jako Klaus i udał się do owego feralnego klozetu.
Dyskusje jednak trwały, a człowiek nie wracał. Osiłek przy drzwiach zaczął zdradzać lekką niecierpliwość. Zawołał w końcu Macieja, mruknął mu coś do ucha, po czym Maciej stanął przy drzwiach, a olbrzym ruszył do ustępu.
Potem wydarzenia potoczyły się błyskawicznie.
Gdy przechodził obok stołu, przy którym siedzieli Spammer, de Dulain, Metzner i Velasquez, ten ostatni obrócił się na ławie i podstawił mu nogę. Osiłek wyłożył się jak długi na pysk, ale zdołał obrócić się na plecy, nim dopadł do niego Velasquez z obnażonym sztyletem. Drab złapał ostrze gołą dłonią, stęknął z bólu, a drugą ręką huknął napastnika w bok głowy. Ten padł na podłogę obok niego, oszołomiony po potężnym ciosie, a wtedy dryblas chwycił go za gardło i ścisnął wielką łapą. Velasquezowi oczy wyszły z orbit, wywalił język na brodę i zacharczał. Kopał przez chwilę piętami, ale sługa inkwizytora ścisnął mocniej i przestał.
Nagle zawył z bólu, gdy dopadł do niego ten, który zniknął wcześniej w szalecie i wbił mu nóż w plecy. Olbrzym puścił duszonego, zdrową ręką chwycił dębową pałę wiszącą mu u pasa i rąbnął drugiego atakującego w kolano. Typ złożył się jak scyzoryk, tymczasem drab dobył własnego sztyletu i wraził mu go prosto w szyję, aż po rękojeść. Klaus złapał się za gardło w desperackiej próbie utrzymania się przy życiu, ale krew wypływałą mu ciurkiem spomiedzy zaciśniętych palców.
Potem osiłek ponownie uniósł pałkę i zdzielił po głowie Velasqueza. Tłukł go, póki czaszka nie przypominała potłuczonego jajka, ale ciosy były coraz wolniejsze. W końcu pałka wypadła mu z dłoni. Padł na podłogę bez ducha, prosto w kałużę krwi, która wyciekała z trzech ciał. Trzech trupów.

W absolutnej ciszy, jaka zapadła, z zaplecza rozległ się stukot kroków i fragment zdania.
- … i sprawdź, co się tam dzieje.



[Gepard i Noraku są proszeni o nie postowanie i kontakt PW/gg]
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"
Cohen jest offline  
Stary 17-02-2011, 08:35   #19
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Elf przez pierwszą cześć groteski siedział w zadumie nie potrafiąc objąć całości wydarzeń które spływały po wszystkich z szybkością wodospadu. W drugiej części groteski, gdy miał już zareagować przytrzymała go dłoń siedzącego obok człowieka - a właściwie maga, jak już był się dowiedział od Yavandira. Dopiero gdy strumień krwi rozlał się obficie po podłodze a głos inkwizytora zdradził zainteresowanie tegoż sprawami w sali, elf zrozumiał, że dobrze uczynił pozostając na miejscu. W tym bajzlu ciężko byłoby się połapać kto kogo zabił, a co dopiero czy elf próbowałby przeszkodzić czy pomóc...
Z jednej strony problem klozecianego zabójcy można byłoby uznać za rozwiązany... z drugiej, nie wiedział czy to wystarczy inkwizytorowi, potencjalni zabójcy pomocnika inkwizytora, czy też jego kontaktu leżeli martwi, nie wiadomo było tylko czy mieli na koncie jedno czy też dwa morderstwa...

- Ludzie...
- skwitował z wyrazem ponownej dezaprobaty i zmrużonymi oczyma , na jego usta znów cisnęło mu się słowo “barbarzyńcy” wolał jednak nie dolewać oliwy do ognia. Przez myśl przeszło mu stare elfie powiedzenie “ A nie mówiłem? “ - jednak wiedział, że nie ma co obecnie prowokować reszty barbarzyńców gotowych rzucić się i na niego. W jednym mag miał niewątpliwą rację w tym momencie najlepiej było już po prostu siedzieć cicho...
 
Eliasz jest offline  
Stary 17-02-2011, 13:11   #20
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Dla nikogo nie było tajemnicą, że ani inkwizytor, ani jego świta, nie cieszą się zbyt wielka popularnością wśród zgromadzonych w gospodzie gości. Ale żeby aż tak ową niechęć demonstrować?
W zasadzie atak nastąpił na tyle szybko, że jakakolwiek próba interwenji byłaby z góry skazana na niepowodzenie. Co gorsza - jakakolwiek próba interwencji mogłaby zostać uznana za usiłowanie udzielenia wsparcia nieodpowiedniej stronie. Przy czym, co było oczywiste, pojęcie 'nieodpowiednia' zmieniało się, w zależności od punktu widzenia. Zawsze znalazłby się ktoś, komu nie podobałoby się wsparcie ochroniarza inkwizytora, podobnie jak komuś (inkwizytorowi w szczególności) zdecydowanie nie odpowiadałoby udzielenie pomocy atakującym.
- Na psa urok - mruknął Peter, co spotkało się z cichym chichotem rozbawionego nie wiadomo czym Głosu.
- Na szczęście rozdzielanie walczących w gospodzie nie należy do spokojnych gości - powiedział - tylko do wykidajły. Ciekawe, gdzie się podział maciejowy osiłek.
Pokręcił głową z niesmakiem.
- Tak oto udaremniona została, szczęśliwie, próba zabójstwa naszego drogiego inkwizytora - stwierdził nieco głośniej. Tym razem Głos zarechotał. - Szkoda tylko, że napastnicy nie żyją, bowiem można by dowiedzieć się od nich, kto ich nasłał i dlaczego. Cóż za strata...
Przeniósł wzrok z truposzy na Lilawandera.
- A ty, z łaski swojej, nie uogólniaj - Peter znowu ściszył głos niemal do szeptu - no i na ludzi nic nie mów. To niezdrowe. Poza tym co poniektórzy od razu dowód twojej winy w podkreślaniu różnic rasowych zobaczą.
 
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:08.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172