Szahan Ghasim
Szahan po usłyszeniu gwałtownie startującego motoru wyjrzał na zewnątrz, ale do tego czasu Henry był już daleko. Trzeba go było zamknąć. Strasznie kiepsko grał zaskoczonego. Zbyt dziwnie się zachowywał. Wrócił do recepcjonisty i spytał CZy może mi pan użyczyć telefonu? Chciałbym zadzwonić do centrali naszego stowarzyszenia. Wie pan może skąd możnaby tu wziąć ekwipunek niezbędny do przejścia przez część dżungli? Może nie wszystko jeszcze stracone.. Zbliżył twarz do twarzy recepcjonisty, tym razem bez większych ceregieli Niech mi pan powie, czy pamięta pan z kim spotykał się pan Jiggins tutaj? Mamy uzasadnione podejrzenia, że to on stoi za kradzieżą. I co on panu mówił tam na zapleczu? Niech pan się nie boi, nasza organizacja może pana ochronić, ewentualnie załatwić panu i pańskiej rodzinie przeprowadzkę w bezpieczniejsze rejony. Pod koniec zblefował, aby nakłonić recepcjonistę do mówienia.[/scroll]
__________________ Nie chcę ukojenia, które mogłoby mi odebrać skruchę, nie pragnę uniesień, które wbiłyby mnie w pychę. Nie wszystko, co wzniosłe, jest święte, nie wszystko co słodkie - dobre, nie wszystko co upragnione - czyste, nie wszystko co drogie - miłe Bogu. |