Brunon usiadł przy stole i oparł głowę na rękach. W co on się wpakował? Zanim tu przyjechał wyobrażał sobie łatwe życie i zbieranie profitów z lokalu. A co zastał? Zadłużoną na kilkaset karli karczmę i grupę nieodpowiedzialnych wspólników. Na Sigmara! Jak wykaraskać się z tej sytuacji, skąd wziąć taką masę pieniędzy?
Otworzył swój podróżny kufer, który nadal stał w karczemnej izbie i przeglądnął jego zawartość. Poza ubraniem i przyborami toaletowymi nie miał prawie nic, nie licząc tych lichych dwudziestu czterech karli, jakie udało mu się wynieść z pożaru swojej pracowni. Stanowiło to zaledwie ułamek sumy jakiej żądał reketer, ale był to dobry początek. Gdyby inni mieli jakieś pieniądze i zgodzili się je zainwestować, wówczas być może udałoby się zgromadzić żądaną sumę. Zastanowił się też nad tym, w jaki sposób Otto zadłużył się. Hazardzista i dziwkarz, brzmiały mu w głowie słowa mężczyzny.
- Co wiadomo o śmierci Ottona? - zapytał strażniczkę. - Gdzie go znaleziono? Jak zginął? Czy są jacyś podejrzani? |