Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2011, 23:29   #47
-2-
 
Reputacja: 1 -2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie
Ubłocony psionik z niemałym trudem podniósł się do pozycji stojącej, z godną uwagi obojętnością wracając do wczesnej pozy bez skazy na godności. Spojrzenie skierował na przybyłego na miejsce Inkwizytora i słuchając go zastanowił się, czy może mu zaufać. Warto byłoby się z kimś podzielić zdobytą wiedzą, a nie ufał kapłanowi maszyn. Najoczywistszym wyborem byłby Szary Rycerz, choć tego podejrzewał o poprowadzenie grupy na krucjatę przeciw ich wrogom tutaj obecnym...

Ich wrogom? Wrogom wszystkiego, przynajmniej wszystkiego co psionik znał. Nawet Ich.

Gdy Wilk odpowiedział Haxtesowi i ruszył w stronę w którą uciekał snajper, Lindeo pomyślał iż istotnie warto by było sprawdzić, czy nie przeżył. Nie poinformował jednak reszty, oddalił się nieco od ciała, nie zamykając nawet częściowo skrytych za szparami w ołowianej powłoce oczu.

Wyczuwał nieznaczne różnice w Osnowie obok... niknące ślady śmierci załogi lądowników. Wszystkich tu obecnych... niedaleko był też Szary Rycerz, najwidoczniej żył. Mordolph mógłby go namierzyć, ale w obawie przed nadmiernym kontaktem ich umysłów - ich dusz - wycofał się natychmiast zadowolony z samej wiedzy o przetrwaniu zakonnika. To nigdy nie było bezpieczne. Na pewno nie dla niego.
Revana nie wyczuwał. Przytłumiała jego zmysły, jego wzrok na Immaterium jedynie aura roztaczana najwyraźniej przez same bagna, ledwie wyczuwalna różnica... choć mogła to być jedynie wyobraźnia.

Ragnar wrócił. Lindeo uznał identyfikowanie po imionach a nie określnikach za zły znak. Wieści, które przyniósł Marine zaskoczyły go i zbiły z tropu, jak jak zwykle na okres uderzenia serca. Żyje? Jak to żyje?
Lindeo wznowił swój wysiłek, równocześnie jak z odległego pomieszczenia słuchając słów Kruka. Wyczuwał pływy Osnowy, ciemne pulsowanie w lodowatych odmętach, choć chłód przenikał tylko dusze... planeta była łagodniejsza, płytsza, jakby częściowo odarta z Immaterium... a tam nikogo nie było...
Niezupełnie. Znalazł nikły ślad, jak rozpięta przed nim, powiewająca na wietrze nić. Spróbował chwycić ją,, bez dotykania nawlec na nitkę siłą umysłu. Im bardziej próbował, tym silniej powiewał wiatr, tym bardziej odpływały fale duchowej energii, na której dryfowali. Bardzo subtelny i zmyślny wpływ.
Nic nie wyjaśniający. Sam fakt, że kiedy spróbował odnaleźć sierżanta Revana nie poczuł uderzenia jakby młotem pod napięciem w samo jądro jego jestestwa świadczyło o sprycie i finezji, swoistej pustce, ale nie zdradzało tożsamości ich wroga. Przynajmniej nie z dostępnych możliwości.

Nie wykluczało też obiektu jego domysłów...

Przestał próbować, wiedząc, że im bardziej się stara, tym mniejsze ma szanse... nie, tym wyraźniej dostrzega, iż leży to poza zasięgiem jego możliwości.

Kruk zwrócił się bezpośrednio do nich. Lindeo skinął głową z aprobatą. Zachowawczo działał, ale potrafił robić to samodzielnie. W tej chwili była to jedyna wartościowa jego zdaniem jednostka, poza techkapłanem, który naprawdę był zorganizowany. Szkoda tylko, że przeciwko ich wrogom wiele to nie da.
Oczywiście oznaczało to też ograniczenie jego wpływów. Nie zamierzał bezpośrednio przejmować przywództwa nad grupą. W żadnym wypadku.
Chyba, że sytuacja stanie się bardzo desperacka. Wtedy od jego słów może zależeć ich przetrwanie. Oby mieli dość rozsądku by pytania skąd wie, co wie odłożyć na później.

Zaufać Inkwizytorowi... sam nigdy by tego nie zrobił. Chociaż rozważał to.
Wtedy omawiany sam się odezwał, w ignorancji niemal dyskredytując Lindeo:
-Po pierwsze nie wyobrażam sobie jak heretyk mógłby dostać się na statek Vittorię bez zwrócenia na siebie uwagi Inkwizycji. Po drugie, gdyby zdradził to nie byłyby granaty dymne które wyrzucił. Po trzecie – powiedzmy sobie szczerze, jaka jest szansa że statek rozbiję się w pobliżu psionika na tyle silnego żeby przejąć kontrolę nad umysłem doświadczonego żołnierza?

Gdyby ktoś mógł zobaczyć minę psionika po usłyszeniu tego, zwłaszcza szczególnej części, mógłby się zdziwić i przestraszyć, abstrahując od faktu, że do tego i tak wystarczyłoby by zdjął maskę.
Cóż. Tak. W zasadzie ta niewiedza to był dosyć pozytywny czynnik. Nie zamierza wyprowadzać go z błędu...
Jesteś być może widzącym... Osnowę, inkwizytorze Haxtes? Wydajesz się okazywać ignorancją w tej dziedzinie... Lindeo nie omieszkał swobodnie przekazywać swych myśli wszystkim okolicznym żywym istotom o odbiciu dostrzegalnym w Immaterium. - wszystkim z ich grupy. Także odchodzącym Astartes.
Kwestia granatów dymnych wynika nie z bezpośredniej kontroli, a częściowej kontroli jego zmysłów. Na samym początku zbieg przestrzegł mnie przed ruchem, grożąc zastrzeleniem. Dla zdolnego telepaty to żadna trudność, zwykły wybieg. Co do kwestii bliskości wroga... dystans niewielkie ma znaczenie. Mówimy o Immaterium. Nie możesz mierzyć dystansu wpływu umysłu najbardziej precyzyjnymi przyrządami bractwa marsjańskiego, z całym szacunkiem dla obecnego tu kapłana. Zwłaszcza, jeżeli w grę wchodzi kwestia mrocznych potęg...

Odczekał chwilę, pozwalając tej sugestii zawisnąć w powietrzu. Ponieważ pojmował czas trochę inaczej niż inni, niebawem dokończył, używając własnego głosu, jeszcze bardziej zniekształconego przez niewygodną aparaturę oddechową trzymaną w ustach (i dzięki niech będą Opatrzności za maskę, kolejną ochronę która pozwoliła uniknąć zmasakrowania jego jamy gębowej):
- W ostatniej kwestii... z wielu sług Imperatora to Inkwizycja jest Jego Najczujniejszym Okiem. Nigdy nie lekceważ przemyślności wroga... Inkwizytorze... Nie widzę też bezpośredniego związku tej sugestii z osobą sierżanta. Chyba, że sugerujesz jakiś wpływ z mojej strony...?
 
-2- jest offline