| - Ty - Golem wskazał paluchem czterołapy kształt stojący w rogu arsenału. Nie wierzył własnym oczom gdy odkrył że krążownik Inkwizycji ma na pokładzie skromną bo skromną, ale zawsze, sekcję Legio Cybernetica i czym prędzej podyrdał do magazynu. Już wcześniej doszedł do ładu z własnymi myślami które kazały mu wybrać, ach, może Katafrakta, może Zdobywcę, może Krzyżowca a może po jednym robocie każdego typu? Dobrze więc się stało że się opamiętał i postawił na to co naprawdę się przyda - więc robota naprawczo-transportowego. O nazwie... - Będę ci mówił Muciek, zgadzasz się? - pytał retorycznie, przyglądając się numerowi seryjnemu maszyny możliwemu do wypowiedzenia tylko przez Adepta Mechanicus. Po długim treningu. Jął wygłaszać długą Litanię Obudzenia, kończąc ją słowami: - Powstań, Mućku, z niebytu przydatności Omnisjaszowi! - i sięgnął do panelu kontrolnego maszyny, z namaszczeniem wciskając wielki czerwony przycisk. Ta poderwała się na czterech hydraulicznych, masywnych nogach i zamarła ponownie, jedynie brzęczenie wewnętrznych mechanizmów rozpraszało ciszę. - Pójdź za mną - zaintonował w Lingua Mechanica i “Muciek” ruszył za swym nowym panem...
Hałas w magazynie przerobionym na kwaterę Kausa i Colette był wręcz ogłuszający. Golem aż się skrzywił na jakiś najnowszy przebój chyba z Fortis Binary, zdjął paradną szatę wraz z po stokroć przeklętym kapturem, podszedł do zestawu grającego i wyłączył go. Muciek wmaszerował za nim i zatrzymał się, mrugając światłami. Z jednej z mniejszych kanciap wynurzyła się głowa Colette, przyrodniej siostry Kausa. - Co jest? - warknęła a Debonair nie potrzebował wykresu ciepłoty jej ciała by odgadnąć że jest narąbana i napalona. - Wychodzę! - Nic z tego, ma soeur, mam dla ciebie robotę - odszczeknął Golem, z rozbawieniem obserwując wkurzoną czegoś siostrę. - Poznaj Mućka - powiedział wskazując Mućka pracowicie drepczącego w kąt warsztatu i rozglądającego się po wnętrzu. - Na Bogów Spaczenia, Golem, ty debilu! Jesteś za głupi żeby robota nazwać inaczej niż Muciek?! - wywrzeszczała hiverka. - Nooo... - Kaus wyszczerzył kwadratowe zęby i zapytał niewinnie: - Randka z tym miękkim fiutem, poruczniczyną? - Nie twój zasrany interes! - wrzasnęła próbując przemknąć koło niego. Golem trzasnął ją w tyłek. Nie dłonią biologiczną. Bioniczną. Colette warknęła i zawirowała, wibroostrze znikąd pojawiło się w jej dłoni i zatrzymało się o włos od krtani Golema. Rozmazywało się, więc Tech-Kapłan ani drgnął … no prawie. - Zabiję cię - szepnęła. - Nie dzisiaj - jowialnie odpowiedział i wskazał ruchem jedynego pozostałego oka w dół. Na wysokości brzucha hiverki wibroostrze w dłoni Kausa brzęczało złowieszczo. - Chyba że chcesz mieć trzecią rozkoszną dziurkę? - zapytał z uśmiechem. Hiverka przemyślała sprawę i wyłączyła broń. Kaus cofnął swoją, chwycił dziewczynę za szyję i przyciągnął ją do siebie, pocałował ją mocno, brutalnie, bez większych wzruszeń. Bzdurą było to co o nich mówiono - że Colette jest jego kobietą. To że parę razy po pijaku wylądowali w łóżku o niczym nie świadczył. Colette odepchnęła się wreszcie od niego. - Pomożesz mi w przygotowaniach, jutro lecę - powiedział z najlżejszą nutką uczuć. Źrenice hiverki zwęziły się. - Dżungla, długi marsz, dlatego biorę Mućka - wyjaśnił i odliczał: - Ciężki bolter, meltabomby, kraki, Broadswordy. Antytoksyny, Medpaki, Narthecium, maty termiczne, żarcie, święconka, woda. Elektronika, wykrywacz, narzędzia, części zapasowe, lekka drona zwiadowcza. Trzeba też wszystko zabezpieczyć, jego również - wskazał otwarty sarkofag z osobistym pancerzem. Góra ciężkiego, topornego pancerza szturmowego ze Świata-Kuźni Proximo, dorównującego niemal Taktycznemu Pancerzowi “Dreadnought” pomalowana była na żółto, dół natomiast w kolory Legio Invicta - karmazyn i brąz. W konstrukcji zbroi świadomie postawiono na odporność, siłę a nie na brak ograniczeń ruchu czy łatwość kamuflażu. To było narzędzie do zabijania, a zupełnie przy okazji również narzędzie do budzenia przerażenia wśród przeciwników. Colette wpatrzyła się w pancerz, dopiero po chwili odchrząknęła. - Pół nocy zejdzie - mruknęła. - To rusz dupcię - będzie szybciej - rzucił i podszedł do regału. Serwomechanizmy zawyły gdy wyciągał pierwszy zasobnik z amunicją do ciężkiego boltera...
Golem właśnie właził do kanciapy by złapać trochę dobrze zasłużonego snu gdy Colette rzuciła naraz: - Kaus... Znieruchomiał. Zwykle nazywała go Golemem … lub inaczej, najczęściej dużo gorzej. Jeśli zwracała się do niego po imieniu, chodziło o coś ważnego. - Ta? - Zostaw tą lodowatą sukę w spokoju - zasygnalizowała w języku walki gangu Ryczących Silników a Golem zmarszczył brwi - siostra znowu sforsowała zabezpieczenia jego systemów teletransmisji. Była w tym najlepsza, zresztą była najlepsza w całej Flocie. - Grzebałam w archiwach. Prędzej zaufałabym Wielkiej Pajęczycy z Dna niż tej dziwce. Pokiwał głową. - Pilnuj tutaj mojego dupska. L’asencję zostaw mi. Inkwizytora jeszcze nie mam na rozkładzie - zasygnalizował w mowie znaków i podszedł do Diagnozera. Odkrył gniazda wejściowe kończyn i poczekał aż metalowe węże odnajdą je, rozpoczynając test sprawności bioniki...
__________________ Why Do We Fall? So We Can Rise |