Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2011, 06:44   #76
Dominik "DOM" Jarrett
 
Dominik "DOM" Jarrett's Avatar
 
Reputacja: 1 Dominik "DOM" Jarrett nie jest za bardzo znanyDominik "DOM" Jarrett nie jest za bardzo znanyDominik "DOM" Jarrett nie jest za bardzo znanyDominik "DOM" Jarrett nie jest za bardzo znanyDominik "DOM" Jarrett nie jest za bardzo znany
- Stąd nie ma ucieczki. Nie ma – Voora załamał ręce

Puściłem go bo zdawało się że udało nam się nawiązać nić porozumienia.
-Ale udało wam się uciec. Udało słyszysz.- próbowałem poskładać się wszystko w jedną całość- Jess!- złapałem ją za rękę- Rozumiesz. To wszystko to jest przeszłość, to przeszłość zanim Adam i Vorra wydostali się z tego miejsca. Znim Zostałeś księdzem- spojrzałem na Vorre- a Adam nijakim Cesarzem. Te malunki na ścianach w tej piwninicy. Znaleźliśmy w Tamtym świecie notatnik z nimi i przekazaliśmy tobie kopie. Ale to przyszłość. Więc jest szansa by uciec. Już raz wam się to udało, - Mówiłem z entuzjazmem w głosie. Delikatnie przyciągnąłem Jess do siebie kładąc jej rękę na ramieniu.

Jess posmutniała,
- Wróćmy do piwnicy, tu nie jesteśmy bezpieczni. Tam możemy spokojnie porozmawiać. -powiedziała
Kiedy Voor ruszył przodem, przytrzymała mnie za rękę.
- Oni nie wiedzą jak wrócić, pamiętasz co opowiadał ksiądz, poprostu zasnęłi i znowu byli w laboratorium, ale mam pewien pomysł. Ta piwnica, te malunki na ścianach, nie zrobili ich bez potrzeby. Może czegoś brakuje.

Ruszyliśmy za księdzem.

Pokiwałem głową zgadzając się z Jess i poszedłem z nimi. Moja pamięć szwankowała, często nie wiedziałem czy wrażenie wspomnienia to prawda czy wymysł wyobraźni. Zresztą czo było iluzją a co rzeczywistością?
Postanowiłem narazie nie odzywać się. Vorra zdawał sie obawiać mnie. Musiałem też wypytać go o wieże z ludzkich ciał i kim są jednostki X.
Usiadłem i słuchałem wpatrując się dyskretnie w Kingston

Kiedy wróciliśmy do piwnicy Jess podeszła do malunków na ścianie.
- Te malunki ... znam je. Widziałam je już u pana i w dzienniku Adama. Wie pan co oznaczają, wy je namalowaliście? – odwróciła się w stonę Voora.

- Nie. Nie my... My je troszkę pouzupełnialiśmy - mruknął nadal nieufnie. Ale chyba już nie podejmie się próby ucieczki. Nie dlatego, że nam zaufał a dlatego, że wie, iż nie ma szans na powodzenie w tej formie.

- Pouzupełnialiście, dlaczego? Czy w ten sposób zjawiliście się tutaj? To może być klucz. Adam w naszym świecie w ten sposób otworzył przejście, rysując znaki – Jess przemilczała co stało sie później.
Przyglądała sie znaką, próbując sobie przypomnieć jakie widziała na ścianie u księdza i w notatkach Cesarza. Niestety. Te były inne. Podobne. Lecz inne. Zresztą mijała dziesiątki podobnych wędrując pośród ruin. Na jej pytania ksiądz Voora nie odpowiedział. Siadł na szmacie, służącej mu zapewne za posłanie, podciągnął kolana pod głowę, objął ja dłońmi i zamilkł, jak dziecko autystyczne unikające kontaktu. Nie było wątpliwości, że nie mamy do czynienia z rozmownym księdzem. Voora bardziej przypominał człowieka, którego spotkała Jess w klasztorze. Zarówno wygląd jak i zachowanie pasowały bardziej do niego.

W tym samym czasie mój wzrok spoczął na płytkim wgłębieniu w ziemi. Zaciekawiony podszedłem bliżej i zobaczyłem coś w rodzaju dołu na odpadki. Były w nim różne szczątki - pozostałości po obozowisku. Między innymi szczątki jakiś zwierząt. Ale - ze zgrozą – zauważyłem też ludzkie kości i czaszki. Przypomniałem sobie słowa księdza z innego świata “robiliśmy rzeczy, z których nie byliśmy dumni, straszne rzeczy, by przeżyć” - czy jakoś tak. Teraz już jasne było, o jakich rzeczach myślał duchowny. W świecie, gdzie najwyraźniej człowiek był najłatwiejszą do upolowania zdobyczą, stanowił doskonałe uzupełnienie zapasów żywności. Gdy dotarło do mnie jaki związek ze słowami Vorry ma ów miejsce na odpady zrozumiałem że Jess pewnie jest głodna. Zresztą jak i ksiądz.
Podszedłem do Vorry i usiadłem na przeciwko niego.
-Pozwolę ci odejść jeśli odpowiesz na moje pięć pytań. - położyłem ręce na kolanach wpatrując się w niego .

- Pięć pytań - zaśmiał się Vorra. - Zadawaj ich ile chcesz jeśli po tym się wyniesiesz. Pytaj - dodał zrezygnowany.

-Powiedz mi jak długo tutaj jesteście. Ty i Adam. - podniosłem nieduży kawałek drutu leżący opodal mnie

- Ciężko powiedzieć. Straciliśmy rachubę czasu. Kilka miesięcy? Raczej na pewno. Tutaj słońce zawsze jest w tym samym miejscu. Dzień nigdy się nie zaczyna i nie kończy. Nigdy.

- Czemu tak ważne jest to miejsce dla was ? - zacząłem bezwiednie rysować coś na ziemi.

- Piwnica? To dobra kryjówka. Z dala od głównych szlaków. Z dala od problemów. Nie ma tutaj tych wielkich wilków. Nie wiem czemu.

- Powiedz mi czym jest wieża z ludzkich ciał i kim jest ten kto w niej rządzi. - odwróciłem wzrok na chwilę w stronę Jess

- Nie wiem nic na temat wieży z ciał. Widziałem wiele koszmarnych miejsc. Widziałem też wieżę daleko stąd. Ale nie podchodziłem bliżej. Ani ja, ani Adam. Jedno co wiemy, to ze ze szczytu wieży łatwiej wypatrzyć kogoś kryjącego się na dole. Nie wiem kto rządzi wieżą. I nie mam zamiaru tego poznawać. Większość kreatur jakie tutaj można spotkać chyba w jakiś sposób służą wieżom. Ale są też inne. Kryją się w mrokach piwnic. Podziemnych tunelach. Lepiej omijajcie je z daleka. Tunele i wieże. Oraz otwarte przesztrzenie. Na nich polują Skrzydlaci.

- Czym są jednostki X, skąd się biorą i jak są kontrolowane?

- Nie wiem o czym mówisz -pokręcił głową zmęczony. - Naprawdę. A piąte pytanie? Chyba ze masz ich więcej. Wtedy udzielę odpowiedzi. Chętnie bym wam pomógł, ale nie potarfię pomóc samemu sobie. Tutaj … wszystko jest inne. Wypaczone. Koszmarne. To miejsce cię zmienia. Zmienia wszystko, w co wierzyłeś. To jak inny wymiar. Jak … piekło.

Kingston postanowiła wtrącić kilka swoich pytań.
- Jak znaleźliście przejście do niego z naszego świata. Jeśli zadziałało w jedną stronę, to odwrócenie tego procesu powinno zadziałać w drugą stronę - Jess spojrzała na Voora - jesteście fizykami, potraficie odwrócić ten proces?

- Robiliśmy eksperyment fizyczny z Adamem. Adam Lawrak. Mój przyjaciel. Jesteśmy fizykami. Badaliśmy … masę czarnych dziur. To był eksperyment teoretyczny i stworzyliśmy model … Chyba. Czasami sam już nie wiem. Nie mam pytajcie skąd się tutaj znaleźliśmy! Nie wiemy! Naprawdę! Skończcie już te pytania! Idźcie stąd. Bo przyjdą za wami. Przyjdą i nas zabiją!

- A Adam też nic nie pamieta? Może jakbyscie spróbowali sobie przypomnieć co robiliście po kolei w tym dniu kiedy sie tutaj znaleźliście. Wogóle gdzie on jest teraz?

Popatrzył na Jess jakby straciła rozum.

- A znajdziesz mi tutaj skomplikowaną aparaturę do pomiarów - Wybuchnął wściekłym krzykiem - Mikroskopy elektronowe. Soczewki Eutterra. Myślisz, że tego nie próbowaliśmy! Że razem z Adamem nie próbowaliśmy odtworzyć tego … dnia! Ale my nie mamy tej wiedzy. Oszukał nas … anioł. Demon. Ona coś namieszał.... Dał nam fałszywy wzór. Zaklęcie. Rytuał! Nie wiem! Odejdźcie! Wynoście się!

- Przepraszam, nie chciałam cię urazić, wiem jedno, że udało wam się wrócić, nie wiem jak, ale wróciliście.

- A powiedz mi pani mądra, czy wspomniałem o tym, ze się spotkaliśmy? Czy mówiłem o tym spotkaniu!? Mówiłem!?

- Nie - powiedziała zrezygnowana - Nie mówiłeś.

- Więc chyba się nie spotkaliśmy. Może właśnie teraz zmieniamy historię. A może … może … nie wiem - zaśmiał się histerycznie.

-A może co? Posłuchaj uważnie. – wtrąciłem się między nich - Tylko w grupie możemy przetrwać. Uciekłem od nich, uciekłem z wieży. Nie jestem jednym z nich. Mogę dać wam ochronę. Wy pracujcie nad wydostaniem nas z tego miejsca a ja postaram sie by nikt tego nie zakłócał. - spojrzałem na wyrysowany przez siebie mimochodem wzór, to był krzyż.
-Nie wspominałeś o tym spotkaniu to prawda ale to nie znaczy że go nie było. Od kiedy tutaj jestem co rano budzę się bez wspomnień dnia poprzedniego. Może to samo spotyka was... pozwól i pomóżmy sobie na wzajem. Błagam

- Więcej osób łatwiej wykryć - pokręcił głową z niechęcią. - Nie wiem jak moglibyście pomóc. Przekonaj mnie.

-”A ON go pogrzebał w dolinie w ziemi moabskiej na przeciw Bet- Peor i nikt nie zna jego grobu po dziś dzień.” A dociekliwy umysł znajdzie rozwiązanie tylko musi szukać tam, gdzie większość ludzi boi się pójść. - zmazałem wyreślony przez siebie na ziemi krzyż i spojrzałem w oczy Voory- Pamiętasz Antoniego, Antoniego Mumaisha albo raczej Atembui lub Mumiasza? Pomógł wam, a właściwie zmanipulował wami.... hmmm Skąd wiem?... Od ciebie. Zapewnie wam spokój, tobie i Adamowi . Wy otworzycie przejście i wiem że potraficie to zrobić. A ja będę starał się was ochraniać. Dla mnie nie ma już ratunku ale ona- wskazałem palcem na Jess- Ona ma żyć, ona musi żyć, musi wrócić.

Przyjrzał się nam raz jeszcze.

- Naprawdę nie wiem, jak się stąd wydostać! Ile razy mam wam to powtarzać! Nie wiem! Nie wiem!

-Wiem że nie wiesz. - złapałem go za ręce - Ale ty i Adam znajdziecie rozwiązanie. Może nie dziś ale wkrótce, czuje to. Zaufaj mi i pozwól nam tutaj pozostać. Może uda nam się odpowiedzieć na niektóre z waszych pytań.

- Więcej ludzi łatwiej wytropić. Wolałbym byście sobie poszli. Przed kimś uciekacie. Mogą tutaj trafić za wami.

Jess podeszła do mnie.
- Chodź porozmawiamy na zewnątrz. – staneliśmy w wejściu żeby Voora nas nie słyszał, ale tak żeby nie być widocznym z zewnątrz. Nie wiadomo co może kryć sie w ruinach... On ma rację Clause, z tego co pamiętam oni nie otworzyli żadnej bramy, poprostu się pojawili spowrotem. NIe wiem czy to jest inna sytuacja, czy zmieniamy właśnie przyszłość, czy wogóle nasze pojawienie się tutaj ma jakiekolwiek znaczenie. Po tym co zrobileś żeby mnie uratować, napewno będą ciebie szukali. Chyba nigdzie w tym miejscu nie będziemy bezpieczni. Odpocznijmy i ruszmy dalej... Co miałeś na myśli mówiąc że dla ciebie nie ma już ratunku - spojrzała mi w oczy a ja poczułem dreszcz..

-Dobrze, odpocznij zatem i ruszymy dalej.
Położyłem Jess dłoń na policzku odpowiadając.
-Czujesz?...Moja dłoń jest zimna, szorstka, śliska. Nie znalazłem się tutaj bez powodu. Nie przeżyłem tego wypadku i dlatego jestem tutaj. Jestem martwy- spuściłem wzrok- dla mnie nie ma już ratunku...

Jess przysunęła się do mnie i pocałowała, najpierw delikatnie, troche ze strachem, później zatraciła się w pocałunku. A ja ją mocno przytuliłem oddając namietność. Między nami iskrzyło. Chciałem by ta chwila pozostała wieczna. Niestety musieliśmy przestać , troszkę odpocząć i ruszyć dalej szukając schronienia i pożywienia. Weszliśmy do piwnicy. Zrójnowanej, wypełnionej zdawało by się chaotycznie rozmieszczonymi rysunkami chodź wiedzieliśmy że ich upozycjonowanie było celowe. Mijały kolejne minuty które w tym miejscu i tak nie miały większego znaczenia. Czas w tym świecie był czymyś stałym. Gdybyśmy spojrzeli na tarczę starej kukułki , wskazówki nie drgnęły by z miejsca jakby zegar był martwy. I coś by w tym było.

Wpatrywaliśmy się w siebie w milczeniu. Voora obiął swoje kolana rękoma i patrzył się w jeden punkt. Był nieobecny, jego myśli podróżowały daleko od tego miejsca.

Przyszedł w końcu czas ruszać dalej. Wstałem i podszedłem do Jess podając jej dłoń. Wsparta na mnie wstała i ruszyliśmy w kierunku wyjścia. Odwróciłem się do księdza na chwilę pozostawiając w piwnicy ostatnie spojrzenie.
-Dociekliwy umysł zawsze znajdzie rozwiązanie...- powiedziałem cytując Adama.

Ruszyliśmy w dalszą , ciężką , wyczerpującą drogę.
 
__________________
Who wants to live forever?
Dominik "DOM" Jarrett jest offline