- Nie jest dobrze. - Zaczął rozmowę Brunon, gdy tylko znaleźli się wszyscy w osobnej izbie, położonej na zapleczu. Stał tu niewielki stół i kilka krzeseł. Franz przyniósł stągiew piwa i pięć kufli, które rozstawił na blacie. - Mój brat Otto, niech Morr czuwa nad nim, postawił nas, swoich spadkobierców, w niewesołej sytuacji. Nie dość, że nie za bardzo mamy pojęcie o zarządzaniu lokalem, to jeszcze dochodzi sprawa długu. Dwieście pięśdziesiąt koron to całkiem sporo pieniędzy. Musimy wspólnie zdecydować co robimy. Ja i tak nie mam innych możliwości, jak pozostać tutaj, więc gotowy jestem poświęcić swoje oszczędności.
- Tu są dwadzieścia cztery karle. - Położył na stole sakiewkę, wypełnioną złotymi i srebrnymi monetami. Popatrzył uważnie na pozostałych. - Dokładacie się? |