"Co robimy?" – być może zawarta w tym pytaniu bezradność do reszty rozsierdziła Lamberta. Polarnik zadziałał – choć działanie było jego żywiołem, nigdy jeszcze w ciągu misji nie przejawił takiej furii. Pchnięty impulsem rzucił się do ataku, podcinając nogi agenta i okładając kolbą peemu tę… rzecz, tę… istotę, której nie chciał nawet nazwać człowiekiem. Kolejne ciosy zadawane kolbą, lufą, ciężkimi butami spadały na esesmana.
Prawdą jest, że w tej chwili stracił panowanie nad sobą. Nie zdarzało mu się to do tej pory, zimna krew i opanowanie dotąd zapewniały mu przetrwanie w licznych wyprawach po szerokim świecie. Ale o ile pokonywanie problemów konkretnych, materialnych i zrozumiałych przychodziło mu z łatwością, tak w tej misji okazał się bezbronny jak dziecko w kontakcie z nienaturalnym.
Lambert nie rozumiał. Więc bił.
__________________ Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań. |