Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2011, 18:09   #78
Bebop
 
Bebop's Avatar
 
Reputacja: 1 Bebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwu
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=9zueKq3z3Sk[/MEDIA]

Kolejny długi dzień zbliżał się ku końcowi, większość pracowników już dawno opuściła komendę, pozostali jedynie ci na dyżurze oraz najwięksi pracoholicy. W tym między innymi niezbyt lubiany przez wszystkich Sam Tarric, facet koło 40., który swego czasu podejrzany był o branie łapówek. Od czasu afery z jego nazwiskiem w gazecie bardzo przykładał się do pracy, lecz zachodził przy tym za skórę wszystkim ludziom, którzy musieli z nim współpracować. Był jeszcze Eugene Bass, jeden z prawników, ze stertą papierów opuszczał właśnie swoje biuro tłumacząc komuś przez telefon konsekwencje zgubienia dowodu z policyjnego magazynu. Wreszcie Baldrick, ostatni raz tak długo zostawał w pracy podczas jego pierwszego naprawdę trudnego śledztwa, sprawy w której się wykazał, udało mu się rozpracować Dahmera. Swego czasu był to bardzo groźny człowiek, porywacz i morderca poszukiwany w czterech stanach, przyznał się do dwunastu zabójstw. Śledztwo oficjalnie zamknięto rok później, gdy Terrence zdołał odnaleźć ciało ostatniej ofiary.

To była jednak przeszłość, dawne dzieje, od tamtej pory żadna sprawa nie przykuła jego uwagi na dłużej, w żadną jakoś specjalnie się nie zaangażował. Wszystko się zmieniło przy Tarociarzu, nim się obejrzał nie miał już nad nią kontroli, tym razem to jego wepchnięto w sam środek wielkiej draki. Dobrze przynajmniej, że zdołał już przejść z tym do porządku dziennego i choć w tym nowym świecie znów był jedynie bystrym kadetem, który jeszcze się uczył, to jednak wiedział, że jest to do ogarnięcia.

Czytał dokładnie wszystkie informacje o Emilie jakie otrzymał, szukał punktu zaczepienia, nie znalazł nic naprawdę przydatnego. Musiał się spotkać z tą dziewczyną, porozmawiać już bez wykrętów, bez chowania się za maską, po prostu szczerze. Była mocno powiązana z tą sprawą, mocno powiązana z samym Baldrickiem. Była częścią jego świata.

Zebrał plik papierów i schował je do jednej z szufladek, przed wyłączeniem komputera zajrzał jeszcze na moment na jeden z serwisów internetowych. Kupił parę rzeczy i wpisał adres odbiorcy podając dokładne dane Cohena, w przesyłce miał się jednak pojawić liścik Dla Silenta. Uśmiechnął się, miło było na te kilka sekund odpuścić sobie sprawę i po prostu poprawić sobie humor. Wyłączył monitor i zaczął zbierać się do wyjścia.

***

- To żart? - spytał poważnie Baldrick.

Szczupły i wysoki mężczyzna ubrany w strój mechanika spoglądał na niego dziwnie, na jego ramieniu widniało logo firmy skutecznie zamaskowane zaschniętą plamą po oleju. Nazywał się bodajże Ralph, nie był zbyt bystry i jąkał się coraz bardziej z każdą chwilą. Gdyby nie zjawił się jego szef Terrence miałby spory problem z dowiedzeniem się co właściwie się stało.

- Nazywam się Rob Leo, to moja firma - zagaił uprzejmie, ubrany był w schludny, choć tani garnitur i chyba chciał sprawiać wrażenie prawdziwego biznesmena - Jestem pewien, że możemy szybko to wyjaśnić. Ralph możesz iść do domu, a pana zapraszam do mojego biura.

- Miło z pana strony - odparł Terrence - Ale nie silmy się na uprzejmość Rob Roy, zostawiłem u was auto, Mazda mx3. Zostawiłem i chciałbym go odebrać, to chyba zrozumiałe, prawda?

- W czym problem? -
spytał nieco zdezorientowany mężczyzna.

- M-m-m-mazde z-z-zabrali - wypalił Ralph - S-s-s-stała d-d-długo.

- Dzięki Ralph, możesz już iść - rzekł z naciskiem przełożony mechanika - Niech pan nas zrozumie, to nie jest parking, kliencie zostawiają u nas auta, my je naprawiamy, klienci je odbierają. Jeśli klient się nie zjawia nie możemy tak po prostu przetrzymywać tu jego samochodu, proste.

- Gdzie jest teraz moje auto?
- przerwał mu detektyw.

- Ah, prawdopodobnie znalazł po drugiej stronie ulicy. - Wskazał palcem na jakiś magazyn. - Trzymamy tam auta po które nikt się nie zgłosił, przez jakiś czas oczywiście.

- Idziemy do magazynu, chce wyjechać stąd swoim wozem
- powiedział Baldrick.

- Chwileczkę, chciałbym panu pomóc, ale jest już zamknięte, proszę wrócić, kiedy...

- Widziałeś się dzisiaj w lustrze? Twoje oczy, ruchy rąk, pociąganie nosem, to jest bardziej niż oczywiste. Rob Roy jesteś narkomanem
- stwierdził z uśmiechem Terrence - Heroina? - Spojrzał wymownie. - Trafiłem, co?

- Posłuchaj facet, nie wiem co ci się tam uroiło, ale mam już dość tej rozmowy. - Leo groźnie wymierzył w detektywa palcem. - Zamknięte, niech pan przyjdzie kiedy indziej. Żegnam.

- Poczekaj chwilę - rzekł spokojnie, po czym sięgnął pod marynarkę, najpierw sugestywnie pokazał broń, a następnie machnął mu przed nosem legitymacją - Zaprowadź mnie do mojego auta, lepiej żeby wyglądał dobrze, bo nie chciałbym sprawdzać twoich kieszeni, masz w nich coś prawda?

***

- Chyba żartujesz.


- To zostało po moim samochodzie? - Spojrzał wymownie na właściciela warsztatu. - Czego nie wyciągnęliście?

Mazda nie wyglądała zbyt dobrze, wcześniej często skarżył się na swój samochód, ale mimo wszystko wiedział, że jak na swoje lata był w dobrym stanie. Jego towarzysz jedynie niemrawo wzruszył ramionami nie wiedząc co odpowiedzieć, autu brakowało nie tylko kół, ktoś postanowił się zabrać również za to co kryło się pod maską.

- Teraz posłuchaj mnie Rob Roy, skombinujesz mi legalne części do mojego auta, twoi chłopcy je zamontują. Przyjdę tu za dwa dni i chcę zobaczyć Mazdę, która jest prawie nowa, rozumiemy się? W zamian nikt nie dowie się ode mnie, że opychasz na boku części żeby stać cię było na heroinę. Capisci?

***

W mieszkaniu było pusto, Junior korzystał z młodości i ostro szalał, ale Terrencowi nawet nie przeszło przez myśl by zwracać większą uwagę na to z kim spotyka się jego syn. Był dorosły, wiedział co robi. Wziął szybki prysznic i ubrany w slipki oraz podkoszulek wylądował na kanapie. W jednej dłoni spoczywało zimne piwo, w drugiej zaś pilot od telewizora. Miał dość pornosów, ale akurat natrafił na jakiś odcinek Law & Order, rozsiadł się wygodnie.

Obejrzał jeszcze kilka niezbyt ciekawych sitcomów i położył się na kanapie, tym razem nie ryzykował i przykuł się kajdankami do grzejnika. Jeśli ktoś będzie chciał stąd go zabrać, będzie jeszcze musiał zatroszczyć się o dodatkowy ciężar.
 
__________________
See You Space Cowboy...
Bebop jest offline