Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2011, 20:03   #113
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Tajna broń w postaci młodego zaklinacza o smoczej krwi w mgnieniu oka spakowała swoje manatki do plecaka. Drakano upewnił się że ma ze sobą linę, eliksiry, kusze, Psikusa oraz swoje gadające ostrze. Zbiegając ze schodów myślał jeszcze o zakupie jakiejś mikstury, ale jego fundusze mu to uniemożliwiały. Gdy reszta drużyny obradowała zaciekle przy winie ( a przynajmniej zaciekle piła) chłopak podbiegł do stolika przy którym spożywał śniadanie. Wrzucił do plecaka, drugie, trzecie i na wszelki wypadek czwarte popołudniowe przekąski i zarzucając swój bagaż na ramię oznajmił wesoło.
-To ja ruszam, dam wam jakiś znak gdy już zbadam okolicę! – mówiąc to wyszczerzył zęby i tajniacko stuknął się w bok nosa. W sumie nie wiedział czemu miał służyć ten gest, ale coś podpowiadało mu, że jest on ważny. Głos który przemawia do każdego tajnego agenta, starego detektywa. Niektórzy utożsamiali tą siłę z samym bóstwem szpiegów i ubranych na czarno jegomości. Była to moc, która kazała stukać się w bok nosa, mieć niedogolone policzki, pić kawę czarną jak sama noc, oraz zjadać ciastka z dziurką. Tak siła ta była niezgłębiona...
Vinc pomachał wszystkim i ruszył na spotkanie przygody!
Przygoda właśnie brała poranną kąpiel ale to już inna sprawa...

~*~

Zaklinacz skryty pod osłoną niewidzialności, oraz przy pomocy dużej skały obserwował i słuchał rozmowy porywaczy. Łatwo było można wywnioskować, że krasnolud i rosły smokoczłek to trzon operacji, a kobieta i wojownik to najemnicy. Vinc wywnioskował również z ich rozmowy, że kryształowe jajo to jakiś klucz, do miejsca w krasnoludzkiej fortecy. Co za tym idzie coraz mniej podobało się zaklinaczowi oddawanie im owego jaja. Wszak włamania zawsze czynione były przez złych ludzi!
Chłopak ukrył się za kamieniem i cicho mruknął do swego oręża.
- Trzeba jakoś dyskretnie spróbować uwolnić Pana Romualdo. Nie można dopuścić by jajo trafiło w ich ręce, nie wiem co chcą ukraść ale na pewno nie robią tego dla dobra świata. Może zakradnę się do Romualda i spróbuję jakoś odwrócić ich uwagę od niego?
- Trzeba uważać z brawurą Vinc. –mruknęło ostrze- Nie wiemy czy nie mają tam jakiś zabezpieczeń, weź tego lenia lepiej do roboty przymuś, niech się przyda. – miecz miał na myśli oczywiście chowańca młodego maga.
Drakano przytaknął i podrapał delikatnie Psikusa za uchem by go obudzić. Pseudosmok ziewnął i przeciągnął się, a w tym czasie Vinc ochronił go zaklęciem niewidzialności. Smoczek spojrzał na swojego pana i rozpoczął ich kontakt mentalny.
- O co chodzi...ssss... Sssssprawdzić cośśś? – zasyczał w głowię Vinca.
- Możesz rzucić okiem na ta salę? Chcemy upewnić się, że nie ma tam niczego ukrytego pod osłoną niewidzialności.
Pseudosmok przytaknął i wdrapał się na skałę która służyła zaklinaczowi za osłonę przed wścibskim wzrokiem. Stanął na niej i bacznie rozejrzał się po sali, po czym szybko zsunął się ze skały przekazując swemu właścicielowi wiadomość.
- Mają Psssssa. Niewidzialnego, to jakiśśśś czar. Po za tym nic dziwnego...ssss
Vinc skupił się i pogrzebał w pamięci. Tak, wiedział co to za czar. Wierny ogar Mordekaina to popularne zaklęcie strzegące. Pies bowiem zaczynał szczekać gdy jakaś istota wchodziła na chroniony obszar, nie ważne czy była niewidzialna czy też nie. To dość mocno komplikowało całą sytuację.
- Więc z robienia zamieszania chyba nici. – mruknął Vinc do swej broni i wytłumaczył jej sytuację.
- Ja na twoim miejscu młody zbadałbym okolicę. Lepiej się rozejrzeć i sprawdzić czy nie ma tu ich więcej. W sensie najemników, psów nie spodziewałbym się w większej ilości.- miecz zamyślił się i dodał.- Psikusa lepiej zostaw tu niech obserwuję tych, a jak gdyby działo się coś podejrzanego niech da Ci znać telepatycznie.

Chłopak przytaknął i wytłumaczył dokładnie swemu chowańcowi co ten ma robić. Następnie poprawiając miecz przy pasie ruszył by zwiedzić bibliotekę i obszary do niej przyległe, bowiem z tego co pamiętał z mapy to właśnie w tych okolicach się znajdował.

Młody nie pomylił się, bowiem główna sala znajdowała się zaledwie parę minut drogi na północ od miejsca pobytu porywaczy. Po podłodze walały się puste butelki po trunkach i nie tylko, były one jednak całkowicie nieprzydatne. Chłopak nie miał czasu na podziwianie widoków, bowiem bardzo wczuł się w powierzone mu zadanie. Chociaż trzeba przyznać że freski poświęcone smokom zatrzymały go na chwilę. Obejrzał jak to na płaskorzeźbach przedstawione są wizerunki potężnych gadów, w myślach zaś obiecał sobie że kiedyś wróci w to miejsce by dokładnie obejrzeć tą cudowną sztukę.
Biblioteka i sala sztuki były równie puste, nie było tam najemników czy poszukiwaczy przygód z przypadku. Tak więc Vinc pewny że nic go nie zaskoczy, wrócił do chowańca którego wcześniej pozostawił na obserwacje.

~*~

- Przydałoby się dać im jakiś znak, i informacje o tym co usłyszeliśmy. – mruknął Vinc po jakimś czasie obserwowania najemników. Jak pomyślał tak i zrobił bowiem wyjął pióro, kałamarz oraz kawałek karki z plecaka i zaczął pisać na skale znajdującej się obok niego.
„To ja Vincen...” zaczął, lecz od razu oderwał ten kawałek kartki. Wszak musiał użyć jakiś pseudonimów! Gdyby wiadomość wpadła w niepowołane ręce mogłaby wyrządzić wiele szkód. Tak więc potrzeba było jakaś zaszyfrować najważniejsze imiona! Na szczęście Vinc należał do osób kreatywnych i po chwili z zapałem skrobał na kartce papieru. Kilka razy cos pokreślił, i tusz kapnął mu z pióra na kartkę, ale jaki normalny nastolatek przejmuje się czymś takim jak estetyka? Po kilku minutach zaciekłego skrobania chłopak z dumą spojrzał na swój twór.

”Ja wasza Tajna broń, oraz Niewidzialna latająca zagłada, która dostarczyła Ci ta tajną wiadomość zbadaliśmy już miejsce, gdzie przetrzymywany jest pojmany "Ptaszek". Dzięki zdolnością, a wręcz niezwykłym zdolnością pozostawania niezauważalnym udało nam odkryć do czego służy owe jajo.
Jest ono jakimś kluczem do krasnoludzkiej twierdzy, do której porywacze ptaszka chcą się prawdopodobnie włamać.
Ptaszek strzeżony jest przez czterech osobników. Dużego Bah..Bahu... smokoczłeka, krasnoluda najpewniej wojownika, mężczyzny którego rola pozostaje mi nieznana, oraz drogo ubraną kobietę. Jedno z nich na pewno zna się na magii bowiem obszar chroni zaklęcie Wiernego ogara Mordekaina.
Czar ten uniemożliwia mi jakąkolwiek próbę uratowania porwanego, bowiem zaklęcie wykrywa osoby które wejdą na dany obszar.
Osobnicy Ci przebywają niedaleko dużej sali zaznaczonej na mapie która pokazywał nam Mroczny czarnoksięznik. Dokładniej to na południe od niej.
Jeżeli chcecie mi coś przekazać mówcie do Niewidzialnej latającej zagłady, ona przekaże mi to telepatycznie.”
Wasza Tajna broń.


Chłopak uśmiechnął się i spojrzał na Psikusa.
- No zanieś im to, tylko ostrożnie.
Chowaniec przytaknął i chwycił w paszcze list po czym pofrunął w mrok korytarzy, nieświadomy tego że minął tajnego szpiega wysłanego przez Cypia.
Vinc zaś został sam, martwiąc się o swojego zwierzaka.

~*~

- Przekazane... ssss – odezwał się głos w głowie rudzielca po upływie jakiegoś kwadransa. – Teraz negocjują sss...- streścił chowaniec słowa Gaccia. – Pani Katrina każe Ci uważać i nie robić głupsssstw.
- Dobra, będę ich tu póki co obserwował. Jak by mnie potrzebowali daj znać. I trzymaj się blisko nich. – odpowiedział mentalnie Vinc a kamień spadł mu z serca, bowiem o swego zwierzaka martwił się jak o nikogo innego.
A teraz pozostała mu już tylko nudna obserwacja, i oczekiwanie na dalsze zadania.
 

Ostatnio edytowane przez Ajas : 25-02-2011 o 14:36.
Ajas jest offline