Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2011, 21:58   #29
Balzamoon
 
Balzamoon's Avatar
 
Reputacja: 1 Balzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputację
Gregor wysłuchał z zainteresowaniem co miał do powiedzenia ocucony przez niego zbrojny. Gdy ten ponownie stracił przytomność, podszedł do niego i go zbadał.
- Będzie musiał odpoczywać parę dni, sądzę że powinien zostać w wiosce aż nie odzyska choć części sił. - powiedział do kupca. Następnie odsunął się na bok i zaczął obserwować. Z lekko drwiącym uśmiechem spojrzał na krasnoluda starającego się przejąć przodownictwo w grupie i jego reakcję gdy wszyscy rozeszli się w różnych kierunkach. Jego wzrok kilkukrotnie spoczął na kobiecie, która zdawała się rozglądać za jakimiś śladami. ” Niekurtyzana, Skwarek i Blizna zdają się znać na tropieniu. Sądząc po minach coś znaleźli, ale nie mają zamiaru dobrowolnie podzielić się swoją wiedzą z innymi. Chyba trzeba będzie ich popytać.” Usłyszał że Skwarek coś woła z pobliskiego pagórka, ale nagły wrzask bólu, dochodzący gdzieś z lasu, skutecznie odwrócił uwagę Gregora. ”To chyba któryś z Fanatyków, oni poszli w tamtą stronę. Jeżeli to coś poważnego, to może zabraknąć mi płótna, wiedziałem ze trzeba było lepiej się zaopatrzyć.„ Skrzywił się, szybko sprawdzając ilość bandaży w torbie. Rozejrzał się i jego wzrok padł na skrzynie kupca. ”Z drugiej strony nie wszystkie bagaże kupca ucierpiały, może znajdzie się koszula czy dwie na opatrunki. Może nawet wozi ze sobą czyste prześcieradło.” Spojrzał za krasnoludem szarżującym w stronę miejsca skąd dochodziły krzyki, a następnie przeniósł wzrok na kupca. Nie wiedząc gdzie iść najpierw, zdał się na medycynę. Uważnie wsłuchał się w krzyki. ” Boli go, ale raczej nic wielkiego mu się nie stało. Gdyby dostał w brzuch, wyłby głośniej i bardziej przeraźliwie. Gdyby w pierś, już by ucichł, nie starczyłoby mu oddechu. Kończyna... i to nie ucięta bo by już się wykrwawił. Stawiam na palec. Złamany, najwyżej obcięty. W najgorszym przypadku twarz, może nawet oko. Mam nadzieję że nie, byłoby z tym dużo babraniny. No cóż, skoro już wiem co mu dolega trzeba się zająć ważniejszymi sprawami.” Gregor wskazał na skrzynię z ubraniami dwu chłopom.
- Przenieście to pod tamte krzaki. - rozkazał, a następnie podszedł do właściciela kufra.
- Pozwolę sobie przejrzeć te ubrania i, za pozwoleniem, wybiorę coś na opatrunki. Wygląda na to że nie wystarczy mi tych które mam ze sobą. - było to raczej stwierdzenie niż pytanie. Kupiec zastanawiał się jedynie chwilę nim rzekł.
- Oszczędźcie tylko, jeśli łaska, jedwabie i atłasy, reszta do waszego uznania. - Gregor skinął głową, a następnie podszedł do skrzyni. Specjalnie kazał ją postawić na suchym miejscu by nie pobrudzić butów. Dość niedbale przejrzał ubrania, od razu odrzucając te, które były pobrudzone krwią, a także te zbyt cenne na opatrunki. Znalazł czysty obrus, i przywłaszczył go sobie, wpychając do plecaka. ”Taka ilość płótna wystarczy, no chyba że dojdzie do walnej bitwy, ale wtedy całej zawartości tego kufra mogłoby być za mało.” Chłopom kazał odstawić skrzynię z powrotem na wóz, a następnie udał się w ślad za krasnoludem. Po chwili spotkał jednego z wyznawców Sigmara, który zaprowadził do pacjenta. Przeszedłszy kilkadziesiąt kroków zobaczył siedzącego na ziemi rannego, akolita Sigmara starał się mu pomóc, ale czy to z braku doświadczenia, czy odpowiednich narzędzi nie radził sobie najlepiej. Z ciężkim westchnieniem Gregor stwierdził że rannym jest mężczyzna z którym wdał się w utarczkę słowną jeszcze przy karczmie. ”Nie lubię tego Krzykacza, ale teraz zasłużył sobie na odrobinę litości... ale tylko odrobinę.” Oświetlił ranę pochodnią. „Można by było to przyszyć, ale nie stawiałbym zbyt wiele na to że nie wda się ropowica. Lepiej obciąć i zwiększyć szanse na przeżycie. Nie będę się z nim wdawał w dyskusje.”
- Nie ma sensu szyć, trzeba odciąć to, co zostało. - stwierdził autorytatywnie wyciągając z torby pas z narzędziami. Skinął na akolitę Sigmara i tego drugiego, z korbaczem.
- Przytrzymajcie go żeby się nie rzucał. Ty głowę, ty ramiona. - gdy to zrobili, szybko obciął ucho. Ranny zawył z bólu. Gregor, przyzwyczajony do krzyków rannych, nie zwrócił na to uwagi nawlekając wprawnie nić. ”Za tego chama przy karczmie mam ochotę mu zszyć i ranę i otwór słuchowy przy okazji. Ma szczęście że mnie nie uderzył, wtedy pewnie bym się nie powstrzymał. A tak mu daruję.” Gregor zachichotał cicho kończąc szew. Przemył jeszcze ranę wódką, co wywołało kolejną falę jęków, przyłożył spory kawał materiału i zawinął głowę, skąpiąc jednak bandaża. ”To dopiero początek wyprawy, nie wiem ilu jeszcze będzie rannych, lepiej oszczędzać bandaż.”
- Możecie go już puścić. - rzekł do pomocników.
- Jeśli w ciągu kilku dni nie wda się ropowica, to będziesz żył. - zwrócił się do rannego.
- Dobrze znam się na opatrywaniu ran, więc raczej ci to nie grozi, ale na twoim miejscu pomodliłbym się teraz gorąco do Shallyi nie Sigmara. Przecież każdy z bogów ma swoją dziedzinę, a wiadomo kto zajmuje się wśród nich leczeniem. - oczyścił narzędzia i spakował je do torby. Obejrzał jeszcze tylko miejsce zdarzenia, ścianę z gałęzi i kuszę, nim wrócił do pozostałych, gdyż w czasie gdy opatrywał, reszta grupy zabrała się w pobliżu. Gregor z szeroki uśmiechem wysłuchał złośliwości krasnoluda. Gdy ten skończył rzekł do brodacza.
- Wygląda na to że pułapka zastawiona była na ludzi, gdybyś to ty, zacny krasnoludzie, przedzierał się przez tą zaporę, bełt przeleciałby ci nad głową, nawet włosów nie mierzwiąc. Może to ty powinieneś iść pierwszy? A jeśli chodzi o wskazówki to może oni... – wskazał na kobietę i poparzonego - ...coś powiedzą. Zdaje się że znają się na śladach. Nie widzę tu jeszcze tego z blizną, a on również zdawał się tropić. Jak na razie wnioski nasuwają się tylko takie że to nie zwierzoludzie dokonali napadu. Nie byli to też zwykli zbójcy, bo ten rozbój został zaplanowany wcześniej, dwu z napastników przecież zatrudniło się u kupca i podczas napadu odciągnęło dziewczynę by nic się jej nie stało. Zastanawia mnie to, że napastnicy zostawili go przy życiu. Skoro krzątali się tu na tyle długo żeby zrobić tę maskaradę, to mieli czas na sprawdzenie kto żyje, a kto nie. Jeszcze jedno, jak powiedziałem to nie byli zwierzoludzie, ale tyle posoki wylanej na ziemię może ich ściągnąć w te okolice. Zapach krwi zwabi ich tu z odległości wielu mil. Radziłbym odesłać kupca i chłopów do wioski. Na wszelki wypadek niech zabarykadują domy, nie chciałbym żeby przez brak ostrzeżenia bestie wycięły wioskę. A wy? - wygłosiwszy przydługą przemowę podniósł pytająco brew.
 
__________________
"Prawdziwy mężczyzna lubi dwie rzeczy – niebezpieczeństwo i zabawę, dlatego lubi kobiety, gdyż są najniebezpieczniejszą zabawą."
Fryderyk Nietzsche
Balzamoon jest offline