Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2011, 23:47   #12
Maciekafc
 
Maciekafc's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znany
Szybkość z jaką tego dnia żołnierze zmieniali swoje miejsca była piorunująca. Jeszcze chwilę temu Mike przeżywał dziewiczą podróż głośnym helikopterem - teraz właśnie leciał po raz drugi tego dnia, a nie minęły jeszcze dwie godziny. Jednak chłopak wiedział, że ta podróż będzie znacznie gorsza od poprzedniej. Mimo, że maszyna była większa, bardziej stabilna, a śmierć mogła wybierać w większym gronie niż tamtym razem, to towarzystwo dwóch półgłupich telegrafistów totalnie zniechęcało. Dopiero stanowczy okrzyk szefa plutonu uciszył ich na dobre.

Pilot posadził niezgrabnie ciężką maszynę na piasku. Żołnierze zaczęli wychodzić z CH-47, a pilot wykrzywiał twarz w krzywym uśmiechu i wyciągał do góry kciuk w ramach podziękowań i życząc powodzenia. Jego robota była prosta.

Baza ARVN była strasznie zdezelowana, bezładna. Wszędzie walały się worki z piaskiem, a wszystkie budynki niszczały. Wokół śmierdziało. Na placu było dużo żołnierzy, wszystkich kolorów skóry i wszystkich stopni. Dowódcy szybko pomknęli do jednego z lepiej zachowanych baraków na naradę, a pozostali czekali chłonąc żar z nieba i smród zewsząd.

***

- Kossant...! Daj spokój z tym salutowaniem. Dołączysz do pierwszej drużyny sierżanta Millera. Będą potrzebowali Twojego wsparcia i łączności. Zrozumiano?
- Zrozumiałem sierżancie. A co z resztą ?
- Ha! Wiedziałem, że zapytasz. Nie martw się, wyślę ich z żółtkami..też mnie wkurwiają. . .
Dowódca cicho zaśmiał się. Po chwili grzebania w wewnętrznej kieszeni munduru wyciągnął karteczkę i spoconą dłonią podał ją radioopowi.
- Dosyć żartów. Tutaj masz częstotliwości tej zasranej bazy oraz tamtych dwóch. Musicie być w kontakcie! Na pewno się przyda. Postaramy się wam zagwarantować jakieś wsparcie. Masz pięć minut... powodzenia. . .

Mike w spokoju chłonął wszystkie słowa. Cieszył się, że jego drogi z pozostałymi radiotelegrafistami się rozeszły, chociaż na chwilę. Nie życzył im źle, ale zaczynał powoli nienawidzić. Teraz widział, jak szef podchodzi do nich i przekazuje im najpewniej te same informacje. Mike nie mrugnął okiem, a już go zauważyli.



- Hej świeżak! Podaj mi namiary na swoją matkę! - krzyknął grubszy i bardziej ohydniejszy z operatorów. Mike nawet nie wiedział jak mają na imię. Wyższy w okularach tylko powinszował mu śmiechem.
- Zapomniałeś, że tylko twoja jęczy do słuchawki...

Paskudny uśmiech szybko zszedł z twarzy grubego. - Ty skur.. - wycedził. Wyższy kolega załapał go za rękę i powoli odciągał. Mike w duchu zadowolony z siebie usiadł na ziemi i jeszcze raz włączył radio, sprawdził pokrętła. Wszystko wyglądało na sprawne. Liczył, że tutejsi operatorzy znają choć trochę angielski i mają cokolwiek do pomocy w razie kłopotów. Na koniec rzucił okiem w stronę wyrzutni granatów dymnych i flar. Tym razem dostał solidny przydział tych różnych pocisków, mógł powybierać w kolorach.

Kossant podniósł z ziemi swój plecak, zręcznie chwycił radio i kołysząc na piersi swój M14 ruszył w stronę grupki żołnierzy.

- Pierwsza drużyna? Szukam sierżanta Millera..

Wysoki barczysty latynos obrócił się i wskazał na mężczyznę przed nimi. Przy tym nie wyciągnął nawet papierosa z ust.

- Melduję się, sir! - Mike zasalutował - Zostałem przydzielony przez sierżanta plutonu, mam iść z wami.
 
__________________
Przechodniu, nie płacz nad moją śmiercią. Gdybym żył, ty byłbyś martwy.

Ostatnio edytowane przez Maciekafc : 18-02-2011 o 23:56.
Maciekafc jest offline