Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-02-2011, 12:55   #15
traveller
 
traveller's Avatar
 
Reputacja: 1 traveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputację
Ta bagienna planeta była ziemią? To rzeczywiście go zdziwiło. Nazwa Salvation także coś mu mówiła, nie był co prawda zbyt zaznajomiony z historią Center, ale wydawało mu się, że istniał kiedyś statek kosmiczny o tej nazwie. W dodatku ich odrażająca i w jakiś dziwny perwersyjny sposób seksowna gospodyni mówiła tylko samymi zagadkami. Pytania które zadawali jej Zhaaaw i ruda powinny dostarczać odpowiedzi, ale zdawały tylko mnożyć kolejne. Wysoki rogacz, który podobno także był Strażnikiem powodował u Morbiusa jakieś dziwne uczucia. Nie ufał nikomu, kto zbyt długo skrywa swoje myśli przed innymi. Głowy pękała mu już od intryg i konfliktów pomiędzy różnymi istotami o mniejszej lub większej mocy. Konsorcium, Strażnicy, gość na tronie, córy chaosu, skrzydlaci, smoki, to coś przed nimi. Gdzie było ich miejsce w tej grze? Miał niejasne wrażenie, że mogą w tym przypadku wybrać tylko mniejsze zło. Niegościnne środowisko planety przypomniało mu o ulicy. Błoto, brak kolorów, jedzenia, brud, bieda, ciągłe zagrożenie z nieznanej strony. Czuł się prawie jak w domu, w slumsach Center. No właśnie, prawie. W jednej chwili i tak zamieniłby to wszystko by znów być tam wśród prostych ludzi. W końcu trochę znudzony postanowił wybadać i może lekko zirytować tego wężowego stwora. Z tego co mówiła nie mogła ich skrzywdzić a on chciał zabić trochę czasu.



-Hm i rozumiem, że skrzydlaci mają ludzką dietę? Mamy się czego obawiać z ich strony?


- Ludzką... To dość nie sprecyzowane pytanie. Chodzi ci o walory smakowe waszego ciała ? Jeżeli tak to odpowiedź brzmi: nie.


Tak jak podejrzewał nie doczekał się konkretnej odpowiedzi. Nic zatem nie stało na przeszkodzie by lekko podokuczać tej tutaj istocie.

-A ty “lubisz” ludzi słodki wężyku?


Poklepał się po brzuchu i zamlaskał ostentacyjnie ustami.

- O ile nie śmierdzą, mają odrobinę oleju w głowie i ewentualnie są dobrze... - Zmierzyła go rozbawionym spojrzeniem - odżywieni.

Morbius nie był do końca pewny czy to był żart, ale kontynuował by taki ton rozmowy nawet gdyby nim nie był. Rzadko odczuwał strach z powodów, których nikomu jeszcze nie wyjawił.

-No to całe szczęście, że zbyt dobrze odżywiony nie jestem w przeciwieństwie do niektórych - spojrzał na moment na rudą piękność po czym przeniósł spojrzenie z powrotem na kobietę-węża - Swoją drogą wybacz moją ciekawość o piękna, ale czym ty właściwie jesteś bo nie słyszałem wcześniej o takiej rasie chociaż spotkałem kiedyś hanadu, pół-kobietę pół-czegoś podobnego do hipopotama - rozmarzył się przez chwilę i dodał ciszej - te naprawdę potrafią dogodzić mężczyźnie.

- Pół... czego? - Jej mina wyrażała szczere zdumienie i nieskrywaną odrazę. - Parzyłeś się z czymś takim... To... Obrzydliwe. - Dokończyła, spoglądając na Strażnika jak na przedstawiciela najpodlejszego z gatunków.
- Jestem zmiennokształtna, a przynajmniej tak zostałam określona. - Odpowiedziała z dumą widoczną zarówno w spojrzeniu jak i postawie jej ludzkiej połowy. - Jesteśmy do siebie trochę podobni. - Dodała niezbyt zadowolona z owego podobieństwa. - Przynajmniej na poziomie genów.

Strażnik rozszerzył oczy udając szczere zdziwienie tym co powiedziała jego rozmówczyni.

-Nie wiem co jest obrzydliwego w parzeniu się z hanadu. Ok fakt trochę się ślinią, ale nie bądźmy hanadufobami ok? Taaak dostrzegam wyraźne podobieństwo, przypominasz mi mamę... - mówił ckliwie, symulując wzruszenie, tak naprawdę nie miał matki i wychował się na ulicy
- Mogę ci mówić mamo? Albo chociaż się przytulić? Tylko raz, proszę?

W odpowiedzi obnażyła kły i syknęła prowokująco.

- Proszę bardzo, przytulić zawsze możesz. - Rozłożyła ręce w zapraszającym geście, pokazując jednocześnie ostre i dość długie pazury.

Najwyraźniej zbliżał się do granicy przesady. Cała gra bawił go jednak tak bardzo, że chciał jednak sprawdzić na jak dużo może sobie pozwolić.

-Mamo eee dlaczego ty masz takie duże zęby? Ok, ok rozumiem aluzję. Powiedz tylko co to znaczy, że jesteś zmiennokształtna? To twoja prawdziwa postać czy po prostu masz jakiś wężowy fetysz?


- Gdyby nie ochrona. - Syknęła gniewnie po czym nabrała głęboki wdech powietrza by się uspokoić.
- Potrafię przybrać inna postać w zależności od potrzeby. Moja obecna została wybrana ze względu na wygodę oraz siłę która idzie z nią w parze. Podstawowa jest nieco inna aczkolwiek zachowuje pewne charakterystyczne cechy. Dla przykładu w żadnej postaci nie toleruję idiotów.

-No to faktycznie wiele nas łączy
- ciągnął dalej niezbity z tropu - Hmm a o co chodzi z tym eee murem tym tutaj?

Oczami wyobraźni zobaczył wielki blok skalny ciągnący się się jeszcze daleko, ponad to co mógł pokazywać jego wzrok. Ciekaw był kto zadawał sobie tyle trudy by postawić tą barierę o której mówiła ta wężowa kobieta.

- To mur oddzielający tą część ziemi od reszty planety. Jego granice są ruchome
. - Mówiła powoli, koncentrując się na zachowaniu spokoju.
- Po drugiej stronie jest nieco inaczej. Zielono, słonecznie, dostatek pożywienia...

-Brzmi to wszystko aż nazbyt pięknie. Czemu nie pójdziemy tam teraz na mały piknik?

- Ponieważ muru nie da się przekroczyć, a istoty rządzące tamtą częścią szczerze nienawidzą tych, pochodzących z tej ziemi. Ale proszę bardzo, idź i spróbuj.
- Dokończyła zamaszystym gestem wskazując wyjście z jaskini.

Nie wątpił, że wężownica ucieszyłaby się gdyby coś mu się stało, ale on planował pożyć tak długo jak zdoła.

-Ekhm może innym razem. Najpierw skosztuję wody z tego źródełka, które tak ładnie reklamowałaś wężowa lasko bo szczerze mówiąc nie pamiętam kiedy ostatnio jadłem.



Jak powiedział tak zrobił. Nachylił się nad źródełkiem i pociągnął spory łyk. Siły od razu wróciły mu do ciała. Poczuł, że żołądek znów jest pełny i odpręża się nie bacząc na nic. Pokręcił się trochę po jaskini. Zapalił ostatniego papierosa, którego zostawiał na czarną godzinę. Dla zabawy wbijał noże w ścianę jaskini i kręcił na palcu nowo pozyskanym pistoletem. W końcu zmorzył go sen.
 
__________________
"Tak, zabiłem Rzepę." - Col Frost 26.11.2021
Even a stoped clock is right twice a day

Ostatnio edytowane przez traveller : 19-02-2011 o 13:55.
traveller jest offline