Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-02-2011, 14:56   #17
Fielus
 
Fielus's Avatar
 
Reputacja: 1 Fielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodze
Semperis spojrzał ze zdziwieniem na ciała, szkielety... Czy to możliwe, żeby to z tej planety pochodzili przodkowie jego towarzyszy? Wydawali się bardzo rozumną rasą... Dlaczego ich pobratymcy doprowadzili do takiej destrukcji. A może to nie oni? Może kto inny zesłał na nich ten kataklizm?
Przyjęcie broni od Shyede... Cóż... Była mu obca, ale bądź co bądź zgodnie z jej słowami miała służyć im za przewodniczkę... Ufał własnemu pistoletowi - twarde, potężne pociski jeszcze nigdy go nie zawiodły - ale niestety odebrano mu go, gdy zakuto jego i pozostałych Strażników w kajdany... Chwilowo pistolet od Niej musi mu zastąpić tradycyjnie noszoną broń.
- Idziemy, kobieto Shyede.- Odpowiedział zmiennokształtnej za cała grupę. Jego akcent był dosyć nietypowy, jednak słowa dało się zrozumieć bez żadnych problemów. Jemu kąpiel nie była potrzebna AŻ TAK bardzo, aczkolwiek mogłaby być miłym akcentem pośród tych wszystkich miejsc śmierci.
W miarę przemieszczania się, umysł Semperisa zaprzątnęły myśli o jego towarzyszach.
Człowiek imieniem Zhaaaw...
Zdawał się być szkolony do przewodzenia grupie. Segundusowi przywodziło to na myśl kilku starszych z Małego Gro-H'Sa... Takich, którzy odsłużyli już swoje w radzie starszych i zwolnili miejsce "młodszym" starszym, często już zbyt niedołężnych by jeszcze cokolwiek robić dla społęczności, ale jednak mających tak potężny autorytet... Mortholanin nie umiał wyrazić tego słowami.
Drugi z mężczyzn był na pewno młodszy, nie tak autorytatywny jak pierwszy. Próbował zalecać się do kobiet, zarówno tej, która podróżowała z nimi, jak i do tej, która służyła im za przewodniczkę. To intrygujące. Semperis nie znał dokładnie metabolizmu ludzi, ale domyślał się, że ten osobnik jest akurat w wieku rozrodczym. Poza tym, jak dotąd żadne z jego towarzyszy nie pozwoliło sobie na rasizm. No, tylko kilka spojrzeń... Ale poza tym czuł się dość swobodnie. Powinien chyba zapytać o pozostałe imiona - skoro mają być towarzyszami musi umieć wypowiedzieć coś więcej, niż "Zhaaaw" i "Shyede".
Nie zdążył przejść więcej niż dwa metry gdy zza jednego z wieżowców wyszła mała dziewczynka. Złociste, kręcone włosy zawiązane w dwa kucyki, wesoło podrygiwały poruszane lekkim wiatrem. Biała sukienka, ozdobiona na dole koronkową falbanką i przewiązana w pasie niebieską wstążką, lśniła czystością. Prawa rączka ściskała sznurek na końcu którego znajdował się czerwony balonik.
- Witaj - zwróciła się do Semperisa - Pobawisz się ze mną?
Mortholanina zdziwił nieco widok kogoś żywego w tym miejscu. Rzecz jasna - poza nimi. Dodatkowy czynnik stanowił fakt, że najwyraźniej “to coś żywego” było małą ludzką dziewczynką.
Nie był pewien do końca, czy to co widzi jest prawdą. Szybkimi spojrzeniami obdarzył pozostałych członków swojej grupy, zanim zapytał uprzejmie
- A jak ci na imię, osóbko?-
- Jestem Alicja, a ty? -
Mimo iż dziewczynka musiała być widoczna dla pozostałych, to jednak nie wykazywali oni większego nią zainteresowania. Nie licząc nieco dziwnych spojrzeń skierowanych w jego stronę.
- Skąd się tu wzięłaś?- Segundus przysiadł na piętach i delikatnie, uważając by żaden z pazurów nie dotknął jego skóry, odgarnął z czoła niesforny kosmyk włosów.
- Mieszkam tutaj. O tam... - Wskazała na pogrążoną w mroku uliczkę między budynkami.
- Chcesz poznać moich przyjaciół?
- Tylko, jeśli sama ich przyprowadzisz... Albo może nie? Mogę być za mało przyjacielski dla zbyt wielu “ludzi”.-

- Ale oni chcą żebyś to ty do nich przyszedł. Proooszę.
- A jak nazywają się twoi przyjaciele, dziewczynko Alicjo?-
Semperis pokazał kły w próbie uśmiechu.
Odwzajemniła uśmiech jakby nie dostrzegła nieczego dziwnego w nieznajomym.
- Och.. Jeden ma na imię Królik. Jest taaaaki duży - uniosła rękę by pokazać jak duży jest ów Królik. - Ma białe uszy i futerko też ma. No i ma ogonek. Drugi ma na imię Kot. Ma taaakie wielkie oczy . - Przez chwilę zastanawiała się jak pokazać wielkość owych oczu. - Prawie takie jak .. Jak.. Jak ty! - Wykrzyknęła uradowana. - Mówią, że chcieliby się z tobą pobawić. Pobawisz się z nami?
- Domyślam się, że by chcieli.
- Semperis podniósł się do pozycji wyprostowanej i zawiesił wzrok na Shyede.- Kobieto Shyede, opowiedz mi proszę co przed chwilą robiłem. Nazwijmy to... W waszym języku to chyba będzie “autoewaluacja”...-
- Hmm... -
Mruknęła zastanawiając się nad odpowiedzią. - Rozmawiałeś z … Mrokiem w ulicy.
- Nie jestem Mrokiem w ulicy! Jestem Alicja! -
Wykrzyknęła dziewczynka. - Dlaczego ona tak mówi?
- Coś z tobą nie tak? Zachowujesz się dość... Dziwnie. -
Dokończyła Shyede spoglądając raz na wysokiego rogacza, to znów na, a raczej przez Alicję.
Semperis roześmiał się szczerze i głośno.
-Wszystko ze mną w porządku, kobieto Shyede.- po czym zwrócił się znów do dziewczynki.- Przykro mi, istoto Alicjo, ale moi przyjaciele nie dogadali by się z twoimi. Moja przyjaciółka...- Tu wskazał na Miję.- ...zdaję się, ma na koty rodzaj alergii, a mój przyjaciel...- zakończony szponem palec pokazał na Izaaka.- ...bardzo chętnie króliki jada. Kobieto Shyede, ruszajmy.-
- Ale.. Ale.. Ich tu nie ma? Na kogo wskazujesz? Przecież oprócz ciebie jest tylko ten aniołek, który tak dziwnie mówi. -
Alicja sprawiała wrażenie jakby się miała zaraz rozpłakać.
- Taaak.. Lepiej już ruszajmy. I z łaski swojej czy mógłbyś nie nazywać mnie “kobietą Shyede”? Jestem Shyede, samo Shyede z łaski swojej. - Warknęła zmiennokształtna.
- Nie... Dlaczego chcesz iść? Dlaczego ona warczy? Zrobiłam coś nie tak? - Marudziła dziewczynka.
- Myślę, że to próba wywarcia presji była dość nie na miejscu, istoto Alicjo. Gdybyś przybrała postać dziecka mojego gatunku, byłbym bardziej skory poddać się twojemu wpływowi.-
- Jesteś okropny, zły... Nie lubię cię.. Obyś zgnił, jak i oni zgnili. Niech kruki wyrwą twoje wnętrzności. -
Mówiąc blakła, niemal całkiem zanikając. - Nie uda się wam przeklęci. To miejsce na zawsze pozostanie waszym więzieniem. Przeklęci.. Przeklęci...- Echo jej słów odpłynęło wraz z małym, czerwonym balonikiem.
- Z wami naprawdę jest coś nie tak. - Stwierdziła spokojnie Shyede. - Albo ochrona nie działa tak jak powinna.
- Być może oba warianty są poprawne...
- usta Semperisa bezgłośnie poruszyły się formując frazę, ale dźwięk użyty został tylko przy drugim słowie.- ...Shyede.-
 
__________________
" - Elfy! Do mnie elfy! Do mnie bracia! Genasi mają kłopoty! Do mnie, wy psy bez krzty osobowości! Na wroga!"
~Sulfelg, elfi czarodziej. "Powołanie Strażnika".

Ostatnio edytowane przez Fielus : 19-02-2011 o 16:24.
Fielus jest offline