Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-02-2011, 15:50   #401
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Skupienie spojrzenia wymagało koncentracji i bezpieczeństwa. Magia pozwalała czarownikom zaglądać czasem do innych światów. Lecz żadna magia nie pozwalała móc widzieć dwóch obrazów na raz. Czarownik nieważne jak potężny, nadal jest związany ograniczeniami własnego umysłu. Niemniej Teu miał trzech strażników i... póki co nie zostali zauważeni.
Chwila skupienia i jego spojrzenie było tuż magu i kobiecie. Rozmawiali cicho, ale wyraźnie się o coś spierali. Mag trzymał mapę jakiejś osady i wyraźnie palcem na jedno miejsc.
Ich rozmowę przerwał krzyk jednego z nadzorców orczych niewolników.
Wzrok elfa powędrował za magiem kobietą z rasy Pomroków.
I Teu zobaczył trzy...skrzynie? Pudła?


Trzy sześciany z mahoniu inkrustowane wzorami z matowego złota. Czymkolwiek one były, ich odkrycie ucieszyło zarówno kobietę, jak i maga.

Teu po cichu relacjonował co widział. Nie było mowy, aby w jakikolwiek sposób wpłynął na grupę z Pomroku, ale zbierał informacje. Wiedza to do potęgi klucz, a kto wie kiedy się może przydać... Starał się przyjrzeć tym "pudełkom," czy było w nich coś nietypowego, jak zdobienia czy runy, czy nie słyszał, czytał o czymś takim.
Niemniej trudno byłoby znaleźć raczej coś typowego w tych pudełkach... bo wszystko w nich było dziwne i niezwykłe. Runy wplecione w zdobienia były nietypowe, znaki niezwykłe, słowa nieznane.
Jedyne co rzucało się w oczy, to stylizowany symbol Mystryl, poprzedniego wcielenia bogini magii.
- To co znaleźli bardzo by zainteresowało Sylphię... te skrzynie, czy cokolwiek to jest, mają na sobie znak Mystryl, byłego wcielenia Mystry, które zginęło z rąk arcymaga Nethril, Karsusa. - Chyba każdy kto parał się magią znał tę historię, serce Teu, po raz pierwszy od wielu lat, zaczęło dużo szybciej bić. Cokolwiek to było, było niezwykle cenne. Odczuwał nagłą potrzebę posiadania tego przedmiotu. To wada wielu magów, pragnienie potęgi. Z drugiej strony...
- Jeśli historie o Pomrokach były choć w połowie prawdziwe to taki przedmiot mógł być bardzo niebezpiecznych w ich rękach...
- Chcesz im to odebrać?
- W głosie Rogera zabrzmiała nieukrywana ironia. - Ciekaw jestem, jak chcesz tego dokonać. Z przyjemnością osiądę i popatrzę.
- Chcieć nie znaczy móc... doskonale o tym wiem... jeśli zaś chodzi o sposób to owszem, mam parę pomysłów, ale nie zmienia to faktu, że każdy jest ryzykowny. Podczas walki użyłem tylko parę zaklęć, większość mam jeszcze w zanadrzu. Mogę wywołać strach w niewolnikach, którzy w panice wywołają chaos, który da nam możliwość wykradnięcia pudełka, chociażby z daleka, w ukryciu, za pomocą telekinezy. Pamiętaj, że na planie cieni moja moc jest większa... - westchnął Teu.
- Na razie odpocznijmy, zobaczymy czy nadarzy się jakaś okazja, jak atak potworów na ich obóz czy coś podobnego.
- Telekineza... - zamyśliła się Sabrie. - A gdybyś w podobny sposób podrzucił im trupy kapłanów? Na przykład na drugą stronę ich obozu. Mogłyby zwabić jakieś potwory, które zajęłyby Pomroki na odpowiednio długi czas. - Walka wyłącznie dla idei zabicia złych istot jej nie bawiła, ale odebranie im 'boskiej' skrzynki - o, to było już co innego.
- Najpierw musimy mieć możliwość zniknięcia stąd tak szybko, jak się da - stwierdził Roger. - Ile czasu na to potrzebujesz? - spytał.
- Potrzebuję odpocząć i pomedytować, a zajmie to raczej chwilę - aż elfa kusiło, żeby powiedzieć "tyle co ostatnio". - Na Planie Cienia może mi to trochę mniej czasu zająć niż normalnie. - Podróżują już ze sobą jakiś czas, powinien wiedzieć ile to czasu zajmuje.
- Hmmm.. ktoś musiałby wrócić się po ciała, a przecież już teraz mogą tam czaić się nieumarli...
- Chwila to pojęcie względne
- stwierdził Roger. - Ostatnia miała trwać parę godzin.
- Kto powiedział, że czas odzyskiwania magicznych mocy nie jest względny?
- wtrącił szybko Teu. - Parę godzin jak mi się zdaję, ale nie mamy raczej jednego z tych dziwnych urządzeń odmierzających czas, a zegar słoneczny tu raczej nie zadziała, więc po co ci ta wiedza? Trzeba poczekać tyle ile trzeba, chcesz się wybrać na zwiad czy coś?

Elf rozejrzał się po wykopaliskach szukając jakiegoś obozu czy namiotów.
- Część ruin stanowi prowizoryczny obóz.. cóż... mamy trochę ognia alchemicznego, bombę zakaźną i parę innych ciekawych substancji. Moglibyśmy ich użyć... oraz oczywiście moje zaklęcie strachu.
Mimo wszystko, powinniśmy mieć najpierw możliwość szybkiej ucieczki, więc poczekajmy aż moja moc wróci do stanu przed walką z Alison. Nie wiemy ile tu jeszcze będą, ale nawet jeśli znaleźli co mieli to zwinięcie obozu i wyruszenie w drogę powinno zająć im parę godzin.


- Panika, szybkie działanie i ucieczka - skomentował Roger. - Jakieś szanse na powodzenie takiego planu by były. Mam tylko nadzieję, że nie dowiedzą się zbyt szybko, kto wyciął im taki numer.

Czas mijał powoli...Orkowie przekopywali teren, a czarownik w towarzystwie dwóch strażników schronił się w części ruin tymczasowo przystosowanych do zamieszkania...


... do tymczasowego zamieszkania, w każdym razie.
Pozostali nadzorcy pilnowali reszty robotników, pożywiając się jedzeniem wymodlonym przez kapłana Shar. Wkrótce trójka obserwatorów mogła zanotować kolejny sukces kopaczy.
Wydobyli oni z gruzowiska, dwie tradycyjne skrzynie. Acz bogato zdobione skrzynie.
Teu zdążył wypatrzyć co zawierały. Zwoje. Mnóstwo zwojów spisanych w smoczym alfabecie. Język w jakim były zapisane, przerastał jednak możliwości elfa.
I te skrzynie zostały zaniesione, wraz posiłkiem, do tymczasowej siedziby maga. Siedziby, której wejścia strzegło dwóch strażników.
Oprócz tego wydarzenia nic nie zakłócało spokoju trójki podglądaczy.
Co prawda w okolicy pojawiło się stado dziwnych matowoszarych "koni" mających sześć, a być może nawet więcej nóg, ale Teu stwierdził, że są niegroźne... o ile się ich nie zaczepia.
Konie te były dziwne...wydawały się być półmaterialne. Niczym zjawy.
Wreszcie elf był gotów, do działania... i do ucieczki.
 
Kerm jest offline