Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-02-2011, 20:18   #18
JanPolak
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Rozdział II
W którym konsekutywnie odsłaniane są tajemnice i przedstawiane osoby dramatu.


6 maja roku 1840

Noc zapadła na przeklętych ziemiach Interioru, gasząc wszelkie światła pod całunem ciemności. Upiorny był widok lipskich ulic po zmroku. Czarna mgła stłumiła blask gwiazd i księżyca, latarnie miejskie były martwe od dziesięcioleci, więc choć oko wykol, nie sposób było przejrzeć mroku.

Bohaterom nie dane było zaznać pełni ukojenia we śnie. Chyba jednak nie emocje dnia poprzedniego, ani niewygody lokum utrudniały spokojny sen. Samo miasto było przyczyną. Bo jak tu zaznać odpoczynku w miejscu, gdzie tysiące i setki tysięcy istot ludzkich postradało życie? Gdzie nikt nie dba o pamięć i doczesne szczątki umarłych, a diaboliczne moce panują nad ziemią. Zdawać się mogło, że umarli szepczą swe skargi do uszu żywych i że czarne moce czają się gdzieś na granicy świadomości, mącąc nocny spokój.

Żółte światło naftowej lampy oświetlało jedno z pomieszczeń rezydencji, gdzie pan Ouwerkeerk zdecydował się studiować znalezioną książeczkę. Mimo boleści i znużenia pełnym złych przygód dniem, z pietyzmem badał kolejne strony. Książka stanowiła dziennik profesora Doodleya i byłaby zapewne źródłem niesłychanie ważnych informacji. Byłaby, gdyby uczony nie spisywał jej czerwonym ołówkiem kopiowym – narzędziem o tyleż nowoczesnym, co nieodpornym na wilgoć. Kapiąca woda zamieniła większość zawartości w różowe plamy, lecz Niderlandczyk cierpliwie oddzielał pozlepiane strony, odczytywał lepiej zachowane fragmenty i starał się odnaleźć wśród resztek dziennika wskazówki pomocne w poszukiwaniu autora.

Cytat:
„Przybywszy do stolicy niesławnego Interioru, staliśmy się świadkami wydarzeń ekstraordynaryjnego charakteru (…)”
Cytat:
„Zlokalizowawszy zaginion(…) i Updyke’a (…) w stanie nadającym się do (…) niezbędne dla mojego planu (…) Nie dysponujemy siłami zdolnymi (…)”
Cytat:
„(…) skrytość cechuje tutejsze konfraternie (…) dotarcie do (…) jest przez to znacznie utrudnione, lecz witalne dla moich (…)”
Cytat:
„(…) Burmistrz okazał się nie podzielać mojego entuzjazmu (…) spróbuję (…) w Dzielnicy Fabrycznej, gdzie gromadzą łupy (…) Są jeszcze Polacy ukry(…), co wynika z typowej dla tej nacji religijności. Być może to szaleńcy, lecz(…) ktokolwiek zawitał ostatnio w okolice cmentarza, zdaje się reago(…)”
Cytat:
„(…) W związku z obrotem sytuacji (…) posiadanie kilku dobrze (…) kryjówek, w których mogę się bronić i odpoczywać (…) mnogiej broni, odczuwam dotkliwy brak żywn(…)”
Cytat:
„(…) dobry chłopak (…) mimo wypadku (…) nasze drogi rozeszły się być może (…)”
Cytat:
„Istoty te (…) niewrażliwość na broń palną (…) mi się porąbać jedną siekierą (…)”
Cytat:
„Eksperymentalny (…) ciśnienia (…) źródłem piorunianu mogą być kapiszony do broni ognistej (…)”
Cytat:
„Pytanie, czy umarłem i (…) Czyśćcu, bądź Piekle? (…) empirycznie dowodzi przebywania na Ziemi. Czy jednak Ziemia ta nie umarła i takoż wszystko, co na niej, nie jest skazane na zagładę? (…) dowód (…) powiększa się z każdym rokiem.
Cytat:
„Kimkolwiek są (…) mieć się na baczności. Obserwują nas.”
Wkrótce i pana Willema zmorzył niespokojny sen. Być może, gdy w spokojnej chwili wróci do studiowania dzienników, uda mu się odczytać kolejne partie tekstu.

Zdarzyło się to w owej najciemniejszej godzinie przed świtem, gdy noc wyssała już wszelkie ciepło z ziemi, a jutrzenka jeszcze nie wzeszła z zapowiedzią nowego dnia. Wśród mroku i głuchoty miasta jakieś dźwięki poczęły sączyć się, narastać, odbijać od wiekowych murów, układać w takt i melodię. Gdzieś na północy ktoś grał na organach, uderzają w klawisze z werwą, dmiąc w piszczałki con forza fortissimo, jakby z przekory chcąc napełnić ruiny dźwiękami chwały i podniosłości. Wprawne uszy osób kulturalnych po chwili rozpoznały ten dynamizm, surową prostotę – to Pasja według św. Jana Bacha.

Niedługo jednak przyszło cieszyć się tak miłymi dźwiękami. Raptem muzyka ustała w połowie arii, a w chwilę później powietrze przeszył strzał. Wkrótce kolejny. Na północy trwała wymiana ognia!
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
JanPolak jest offline