Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-02-2011, 22:29   #83
Morfik
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
- Czy te zagadki zawsze muszą być tak mało jasne i przejrzyste? – pomyślał ze złością Kyllion. Kompletnie nie wiedział co ma teraz zrobić. Zsiadł z konia. Na trakcie panowała absolutna cisza. Musiał trochę pochodzić, porozmyślać.
- Odwiedź mnie czasem pośród mórz... Jakich znowu mórz? – kopnął z całej siły leżący kamień. Zawsze był słaby w takie gierki. Wiedział, że Marcus jest jego jedynym przyjacielem, ale przez te całe zamieszanie co raz bardziej odechciewało mu się go szukać. Miał już dość.

Upewniwszy się, że nikt nie jedzie i nie patrzy, Kyllion usiadł na ziemi. Koń odwrócił łeb w jego stronę.
- No i co się tak patrzysz?! – krzyknął mężczyzna, po czym wziął jakiś leżący obok patyk i zaczął dłubać w ziemi. Może znalazłby jakieś rozwiązanie tej zagadki, ale potwornie mu się nie chciało. Jego wrodzone lenistwo nie pozwalało mu na jakiekolwiek zmotywowanie się do działania.
- Za co? Dlaczego znowu ja o bogini! – krzyknął w niebo Ramzor – To znaczy wiem za co, ale jednak... – był ateistą, ale zawsze oskarżał siły wyższe o swoje porażki i ciężkie życie. Schował twarz w dłonie. Miał dość, chciał się tylko położyć. Dlaczego to wszystko przytrafiło się akurat w momencie, kiedy chciał zacząć spokojne, pozbawione zmartwień i obowiązków życie. Możliwe, że nigdy nie będzie mu dane odpocząć. Tak prawdziwie i normalnie odpocząć.

- Mórz, mórz, mórz – powtarzał cały czas na głos - morze lądów... Morze lądów? Strasznie głupi pomysł – miał dość, a na dokładkę brak alkoholu we krwi dawał powoli znać o sobie. Nie potrafił wtedy racjonalnie myśleć. Musiał jak najszybciej znaleźć jakiś miły kącik i porządnie się napić. Znajdzie karczmę, a w karczmie stolik, a na stoliku zimniutkie piwo, a gdy spojrzy na świat przez pryzmat alkoholu, wtedy zacznie analizować mapę jeszcze raz.
- No Brutus, chyba pora już ruszać – gadał z koniem, czyżby było z nim już aż tak źle?
- Zastanówmy się jakie jest najbliższe miasto... Hmmmm... Miało taką strasznie dziwną nazwę... Prinpe... Wringre... – koń głośno zarżał – Tak jest! Rinbe!
Mężczyzna siedzący na ziemi, po środku traktu musiał wyglądać strasznie głupio, więc Kyllion postanowił w końcu wstać. Otrzepał spodnie i wsiadł na konia. Postanowił, że nie będzie się za bardzo spieszył z odnalezieniem Marcusa. Jeżeli chciał, aby mu szybko pomóc, mógł przynajmniej wymyślać łatwiejsze zagadki. W Rinbe na pewno są jakieś przyjemne karczmy i miłe kobiety. Kyllion musiał zregenerować siły i to szybko.
- Brutus! Jedziemy!
 
__________________
Tell Me Something, My Friend, Have You Ever Danced With the Devil in the Pale Moonlight?
Morfik jest offline