Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-02-2011, 12:35   #81
 
Koening's Avatar
 
Reputacja: 1 Koening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodze
Sytuacja zaczynała nabierać kształtów .

Podsumowujmy …. – Pomyślał Galen .



Właśnie wszyscy są zajęci walką. Bandyci mają przewagę liczebną ale na pewno nie są w stanie pokonać doświadczonych strażników. Ale nie ma już przywódców tych rzezimieszków . Zapewne poszli po kolejne posiłki . Jest to bardzo prawdopodobne ponieważ kierunek który wybrał Dżentelmen i ten drugi prowadzi do kolejnych celi . Teraz nikt nie otacza wiedźminów . Nikt też nie zwraca specjalnie na nich uwagę . Nadszedł czas na upragnione działanie.

Galen podszedł do swojego towarzysz który wyraźnie przestał już się przejmować różnicą pomiędzy przyjaciółmi a wrogami by wytłumaczyć plan działania. Różnica ta wyraźnie się zatarła po ostatniej rozmowie ze skazańcami . Na początku łowca potworów chciał zablokować drzwi do których weszli przywódcy więźniów ale stwierdził , że nie może całkowicie pozbawić tych łamag posiłków , bo strażnicy się szybko z nimi uporają i zaczną gonić mutantów. Wybrał więc kompromis . Drzwi do których poszedł kumpel Dżentelmena znajdujące się niedaleko całego zamieszania postanowił zostawić w spokoju . I tak gdy tylko kolejni więźniowie wyjdą z tego przejścia rzucą się na strażników i nie będą myśleć o pościgu . Natomiast drzwi do których poszedł Dżentelmen Galen postanowił zablokować mieczem pozostawionym po spalonych strażnikach .



Na trochę ich to powstrzyma- pomyślał .


Jeżeli drzwi zostaną odpowiednio zablokowane za pomocą jednego miecz , to wiedźmini mieli ukradkiem skierować się w stronę spiralnych schodów. Jednak gdyby jeden miecz nie wystarczył Galen postanowił że powbija tyle tego żelastwa ile tylko może by skutecznie przyblokować przejście.



Następnym warunkiem dobrze przeprowadzonej akcji było sprawdzenie czy żaden z więźniów nie przygląda się zbyt uważnie działaniu łowców potworów. Gdyby zdarzyła się taka sytuacja Galen i Brego mieli zaatakować razem i wykorzystać wszystkie swoje zdolności walki stylem szybkim by jak najszybciej pozbyć się ciekawskiego . Kombinacją miał być atak jednego z wiedźminów znakiem aard wzmocnionego dodatkowo przez działanie eliksiru który niedawno zażyli oraz szybkie uśmiercenie mieczem przez drugiego wiedźmina ogłuszonego przeciwnika.


Gdy tylko wiedźmini by się dostali do schodów spiralnych mieli biec tak szybko jakby ich sam dziki Gon miał poganiać . Gdyby mieli natrafić na zamknięte drzwi plan co do tej sytuacji był prosty. Obaj mutanci składają znak aard i wywarzają drzwi siłą . Nie ma czasu na cackanie się , a i tak wszyscy już wiedzą o tym że więźniowie uciekli . Jeżeli drzwi były by otwarte Galnen planował wejść do środka i albo zamknąć drzwi od środka kluczem który ewentualnie by się tam znalazł lub zablokować drzwi jakimś meblem . I tak cały czas aż do najbliższej przeszkody spowodowanej obecnością pozostałych jeszcze w placówce strażników .



-No więc tak to wygląda – Powiedział Galen .

-Działamy tak ? , Dodam , nie mamy wiele czasu do zastanowienia . W każdej chwili może wyjść Dżentelmen i ten drugi głupek !



Galen już tylko czekał na potwierdzenie , że Brego zgadza się na ten plan lub ma jakieś zastrzeżenia .Gdy tylko współtowarzysz Galena zgodzi się na zaproponowane działanie od razu łowcy potworów mieli się wziąć do roboty . Teraz wszystko zależało od szczęścia i szybkości działania .
 
Koening jest offline  
Stary 19-02-2011, 03:20   #82
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Część Siriona

Kaedwen, droga do Rinbe w Redanii:

Sibard:

Ciepła, cicha noc wypełniona jedynie melodyjnym koncertem świerszczy. Co pewien czas odezwie się sowa.
No i irytujący szelest materiału. Źródłem był wiercący się Kerin, przyboczny arystokraty.

Pocieranie materii o samą siebie okazało się niezwykle skuteczną ochroną przed nadejściem snu.
Ów ledwie słyszalna aura dźwiękowa trzymała na dystans dziadka piaskowego.

Miało to swe wady i zalety. Do pierwszych należała zwiększona senność następnego dnia.
W drugich tkwiła pewność, iż dożyje się jutra.

Noc mijała bardzo powoli. Każda chwila dłużyła się niemiłosiernie.
Dopiero ćwierć nocy zapisało się w rozdziale zatytułowanym "Przeszłość" w księdze czasu.

Do odgłosów dołączyło głośne chrapanie Alhena von Franzza przypominające warkot wściekłego potwora.
Byłoby zadziwiające, gdyby jakakolwiek żywa istota ośmieliła się zbliżyć do obozowiska, w którym przebywała czwórka podróżnych.
Nawet Kerin przestał wiercić się na swym "posłaniu".

Księżyc niezwykle wolno poruszał się na firmamencie. W tej chwili zdawało się, że robi to złośliwie, śmiejąc się do samego siebie.

Pół nocy. Nie całe. Dopiero.

Gdyby tylko dało się przyspieszyć czas...

Nagle czyjaś dłoń wcisnęła chustę w twarz Sibarda, szczelnie izolując nos i usta od czystego powietrza!
Mężczyzna chciał poderwać się na nogi, lecz mokra tkanina, emanująca zapachem gruszek zadziałała jak potężna aura przeciwna do działania dźwięku wydawanego przez płaszcz przybocznego arystokraty!
Obezwładniający zapach błyskawicznie przyciągnął sen!

Ostatnie, co mężczyzna zobaczył, to biały materiał...

***

Oślepiające światło padało wprost na twarz Sibarda, powoli wybudzając go ze snu.
Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie... więzy?
To ostatecznie położyło kres sennym majakom.

Znajdował się w środku polany zakrytej zaledwie z jednej strony przez pojedyncze drzewka.
Z pewnością nie było to miejsce, w którym stracił przytomność.

Najbardziej jednak martwił fakt związanych nóg w kostkach, rąk w nadgarstkach za plecami oraz wielki kawał materiału w ustach.
Jedynie nieco mniej złowrogi był brak jakichkolwiek ostrzy.

Kilka stóp dalej znajdowało się bezwładnie leżące ciało Kerina, posiadające ograniczenie ruchów z tego samego powodu.
Była jednak poważna różnica między leżącą na trawie dwójką. Tamten wyglądał, jakby wpadł pod końskie kopyta.

Jego twarz była sina oraz opuchnięta. Możliwe, że miał złamany nos.
Górna część jego stroju pokryta była krwią. Jego własną, o czym świadczył prowizoryczny, niechlujnie założony opatrunek na klatce piersiowej.

Nieco dalej znajdował się nieprzytomny von Franzz. Za nim znajdował się Neireg Landivir, lecz żaden z nich nie był w najmniejszym stopniu poraniony.

-...z pozostałą dwójką? To tylko ochrona. Z resztą, po ich reakcji można myśleć, że nawet nie znają się na swojej robocie. Są kompletnie bezużyteczni.
Ja bym się ich pozbył
-powiedział mężczyzna zbliżający się od strony drzew.

-Nie-odparł stanowczo drugi.

-Pan Szary obaczy, co z nimi czynić-dodał.

Nagle ktoś ponownie przytknął tkaninę do twarzy Sibarda, przez co prawie natychmiastowo został wytrącony ze stanu czuwania.

***

-Panie Szary-zaczął "drugi" mężczyzna, przebijając się przez głośny stukot końskich kopyt.

Tym razem cała czwórka znajdowała się we wnętrzu powozu godnego samego Alhana.
Czerwone obicia miękkich siedzeń były przyjemną odmianą po twardym gruncie, lecz ciężko było cieszyć się z wygód.
Pozostali dalej byli nieprzytomni.

-Co z tymi dwoma przybocznymi?

-Zabić-rozkazał tak, jakby właśnie kazał otworzyć wino.

-Tak jest!-powóz powoli zaczął się zatrzymywać.
Ktoś zeskoczył na ziemię. Zbliżał się.

Nagle drzwi otworzyły się, a dłoń bez środkowego palca chwyciła Kerina za kołnierz, wyciągając go z wozu.
Został po nim jedynie kieł na rzemieniu.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 19-02-2011, 22:29   #83
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
- Czy te zagadki zawsze muszą być tak mało jasne i przejrzyste? – pomyślał ze złością Kyllion. Kompletnie nie wiedział co ma teraz zrobić. Zsiadł z konia. Na trakcie panowała absolutna cisza. Musiał trochę pochodzić, porozmyślać.
- Odwiedź mnie czasem pośród mórz... Jakich znowu mórz? – kopnął z całej siły leżący kamień. Zawsze był słaby w takie gierki. Wiedział, że Marcus jest jego jedynym przyjacielem, ale przez te całe zamieszanie co raz bardziej odechciewało mu się go szukać. Miał już dość.

Upewniwszy się, że nikt nie jedzie i nie patrzy, Kyllion usiadł na ziemi. Koń odwrócił łeb w jego stronę.
- No i co się tak patrzysz?! – krzyknął mężczyzna, po czym wziął jakiś leżący obok patyk i zaczął dłubać w ziemi. Może znalazłby jakieś rozwiązanie tej zagadki, ale potwornie mu się nie chciało. Jego wrodzone lenistwo nie pozwalało mu na jakiekolwiek zmotywowanie się do działania.
- Za co? Dlaczego znowu ja o bogini! – krzyknął w niebo Ramzor – To znaczy wiem za co, ale jednak... – był ateistą, ale zawsze oskarżał siły wyższe o swoje porażki i ciężkie życie. Schował twarz w dłonie. Miał dość, chciał się tylko położyć. Dlaczego to wszystko przytrafiło się akurat w momencie, kiedy chciał zacząć spokojne, pozbawione zmartwień i obowiązków życie. Możliwe, że nigdy nie będzie mu dane odpocząć. Tak prawdziwie i normalnie odpocząć.

- Mórz, mórz, mórz – powtarzał cały czas na głos - morze lądów... Morze lądów? Strasznie głupi pomysł – miał dość, a na dokładkę brak alkoholu we krwi dawał powoli znać o sobie. Nie potrafił wtedy racjonalnie myśleć. Musiał jak najszybciej znaleźć jakiś miły kącik i porządnie się napić. Znajdzie karczmę, a w karczmie stolik, a na stoliku zimniutkie piwo, a gdy spojrzy na świat przez pryzmat alkoholu, wtedy zacznie analizować mapę jeszcze raz.
- No Brutus, chyba pora już ruszać – gadał z koniem, czyżby było z nim już aż tak źle?
- Zastanówmy się jakie jest najbliższe miasto... Hmmmm... Miało taką strasznie dziwną nazwę... Prinpe... Wringre... – koń głośno zarżał – Tak jest! Rinbe!
Mężczyzna siedzący na ziemi, po środku traktu musiał wyglądać strasznie głupio, więc Kyllion postanowił w końcu wstać. Otrzepał spodnie i wsiadł na konia. Postanowił, że nie będzie się za bardzo spieszył z odnalezieniem Marcusa. Jeżeli chciał, aby mu szybko pomóc, mógł przynajmniej wymyślać łatwiejsze zagadki. W Rinbe na pewno są jakieś przyjemne karczmy i miłe kobiety. Kyllion musiał zregenerować siły i to szybko.
- Brutus! Jedziemy!
 
__________________
Tell Me Something, My Friend, Have You Ever Danced With the Devil in the Pale Moonlight?
Morfik jest offline  
Stary 20-02-2011, 01:00   #84
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Temeria, Wyzima:

Vernar:

Brud, smród, chrzczony alkohol i typy o wątpliwym pochodzeniu.
Ot zwykła charakterystyka "Misia Kudłacza" na każdy dzień w miesiącu przez okrągły rok.
Ów karczma wydawała się doskonałym przeciwieństwem Narakortu umieszczonego w Dzielnicy Handlowej. Pod każdym względem.
Również cenowym.

Niewątpliwą zaletą naczelnej oberży w Dzielnicy Klasztornej były jej ceny, odpowiadające jakości podawanych towarów.
Niskie.

-A go ja tu dużo będę gadał... Wszystko się pokitfasiło. Wpierw to się kapitanowi zmarło. Podobnież jakiemś pijusom podpadł i proszek jaki wsypali do piwa-postawił szkło z czerwoną substancją na ladzie.

-Trzy oreny się należy-powiedział, po czym ściszył głos.

-Powiadają, że to syn Foltestowy. Podobnież miłościwie nam panujący zbrzuchacił samą wiedźmę Merigold.
Dlatego tak szybko skacze w górę, ale mnie tam się widzi, że wetknąć nos tam gdzie potrzeba, to umie.
I po mojemu, to pomaga szczęściu
-dokończył, dając do zrozumienia, że młody kapitan pnie się po szczeblach kariery po trupach.
Między innymi byłego kapitana.

-Zaraz po tym znowu ziołami nas zaczęli męczyć i Redania nam jakiego szlachcica przysłała, żeby perwrt... pewrrt... pertwrakt... rozmawiał.
Żeby się z nim obaczyć, zlazł z zamku nawet grododzierżca z typem jakim. We kapturze, ale mnie się zdaje, że to ochrona jest, nie wywiad
-zamilkł na chwilę, wpatrując się w ladę.

Nagle zamrugał oczami i oprzytomniał.

-Pytałeś o medyczkę. Radzi sobie. Tego drugiego to nie znam-dodał karczmarz.


Redania, Dretogor:

Brego, Galen:

Strażnicy i więźniowie prowadzili wyrównane starcie.
Choć tych pierwszych było mniej, ich pancerze skutecznie chroniły przed większością ataków nieprzyjaciół.
Niestety więźniowie nie posiadali żadnej ochrony prócz własnej zwinności pozwalającej na uniki bądź bloki, więc sytuacja była jasna.

Jeśli nie napłyną nowe siły, przestępcy zostaną wycięci w pień.

Wiedźmini pierwszy raz postanowili zrobić użytek z własnych mieczy. Kingi zasyczały w powietrzu, gdy dwaj mutanci skierowali się od boków w stronę straży.

Brego brutalnie chwycił któregoś z napastników za kołnierz i pociągnął do tyłu, wrzucając nieszczęśnika wprost na ścianę.
Świst miecza wraz z tryśnięciem krwi z tętnicy szyjnej sprawiło, iż kolejna przeszkoda w drodze do strażników, zniknęła.
Nagle Brego wystrzelił do przodu, wykonując półobrót, lecz klinga natrafiła na zdecydowany opór ze strony bastarda.
Natychmiast wykonał kolejny półobrót, tym razem zwrotny!
Miecz opadł skośnie, od góry do dołu, trafiając w zbroję!

W tym czasie Galen błyskawicznie wykonał obrót, ścinając głowę jednemu z byłych sprzymierzeńców, zaś szybkie pchnięcie, następujące po zgrabnym cięciu, przeszyło plecy nieszczęsnego człowieka.
Błyskawiczne cięcie wyprowadzone nisko, na kolana, mogło zakończyć każde starcie, powalając przeciwnika na ziemię.
Czyniło niezdatnym do żadnej walki. Tak jednak nie było tym razem. Szczęk metalu o metal obwieścił natrafienie na zdecydowany opór ze strony pancerza.
Wykorzystując impet ciosu, mutant wykonał wąski obrót zakończony skośnym cięciem o małym kącie nachylenia.
Powinno to otworzyć twarz po całej jej przekątnej, ale i tym razem atak się nie powiódł.

Nagle Galen chwycił jednego z więźniów i z całej siły pchnął na strażników! Nieszczęśnik wpadł wprost pod spadający miecz półtoraręczny, zaś łowca potworów szybko wycofał się.
Jego miejsce zajęli kolejni walczący.

Galen zdecydowanym krokiem obszedł wszystkich, kierując się ku towarzyszowi, którego wyciągnął z bitewnej zawieruchy, przekazując nowy plan.

Więźniów było coraz mniej, zaś załoga dzielnie trzymała się na swoich pozycjach, nie dopuszczając do otworzenia się drzwi, a także odpierała wszelkie ataki.
Jeśli Dżentelmen za chwilę nie wypadnie z kolejnymi ludźmi, bitwa skończy się bardzo szybko.

Mutanci zdecydowali szybko. Natychmiastowo pobiegli w stronę spiralnych schodów, po których niemalże wlecieli na wyższy poziom.
Był pusty i przedstawiał identyczny układ.
Sześcienne pomieszczenie z drzwiami pośrodku każdej ściany, a na środku spiralne schody łączące kolejne poziomy.

Nic nie stanęło na drodze dwójki, więc bez zwłoki popędzili na górę, gdzie...


Oczom wiedźminów ukazał się obraz bezwzględnej masakry. Niemalże całe ściany, podłoga i sufit pokryte były krwią i szczątkami.
Niektóre zawisły na klamkach, wiele z nich walało się na schodach, zaścielały prawie całe podłoże.
Fragmenty metalu leżące porozrzucane w bezładzie po poziomie były małymi fragmentami zbrój. Nie większymi od otwartej dłoni.

Niemniej jednak, jeśli nie liczyć odgłosów nieustannej walki, dobiegających z dołu, panowała tu absolutna cisza.
Nic nie skakało zza zamkniętych drzwi, medaliony nie wibrowały.

Świeża posoka oraz szczątki organów zewnętrznych i wewnętrznych zmusiły łowców do truchtu.
Następne poziomy wyglądały podobnie, choć fragmenty ciał były nieco większe.
W na schodach leżało coś, co można by zidentyfikować jako palec.

Sześć poziomów raju dla rzeźników doprowadziło do zerowego, nie różniącego się od pozostałych prawie niczym.
Schody nie były już spiralne i prowadziły wprost ku grubym, okutym żelazem, drzwiom.
Wyglądały jak koszmar włamywacza.

Ciężkie odrzwia bogato wzmacniane stalą posiadały masywne, trzyczęściowe zawiasy uniemożliwiające zdjęcie przeszkody oraz trzy zamki, jeden na samej górze, drugi na środku, trzeci na dole.
Ponadto w ścianie po prawej stronie znajdowały się dwa okrągłe otwory. Jeden z nich posiadał stalowy bolec o przekroju kwadratowym, drugi, trójkątnym.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 27-02-2011, 15:30   #85
 
Koening's Avatar
 
Reputacja: 1 Koening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodze
Galen wraz ze swoim towarzyszem biegli ile sił w nogach przez kolejne poziomy . Nagle wiedźmin poczuł , że nadepnął na coś mokrego . W tej chwili łowcę potworów ogarnęło zdziwienie. Wręcz szok ! . Wszędzie gdzie okiem sięgnąć korytarz był pokryty posoką . Krew powoli ściekała ze schodów utrudniając bieg. Wiedźmini spojrzeli ku sobie z posępnymi minami . Postanowili jednak biec dalej . Medaliony na ich szyi nie zwiastowały żadnego zagrożenia . Mutanci z wiadomych przyczyn zwalniając bieg do truchtu dobiegli do zerowego poziomu . Ich oczom pojawiły się ogromne drzwi .


- Tutaj już aard nie pomoże – Pomyślał Galen . Nawet wzmocniony eliksirem znak nie da rady tym drzwiom.

Gdy tylko wiedźmini weszli postanowili zablokować wejścia do korytarzy gdzie są cele . Dlatego też łowcy potworów wyszukiwali jakiś mieczy znajdujących się w Sali lub mebli które można było by podsunąć do drzwi . Widok rozerwanych ciał spowodował , że wiedźmini stali się nad wyraz ostrożni .


Po względnym zabezpieczeniu Sali wiedźmini postanowili przyjrzeć się bliżej ostatniej przeszkodzie dzielącej ich od wolności . Szczególnie Galena zainteresowały otwory w ścianie po prawej stronie . Jeden z nich posiadał stalowy bolec o przekroju kwadratowym, drugi, trójkątnym. To mógł być sposób na wyjście . Wiedźmini nie miał zamiaru siedzieć tutaj i czekać aż pojawi się sprawca masakry . Nie sądził też , by strażnicy czy bandyci w zależności od tego kto wygrał starcie witali ich z otwartymi ramionami . Tak czy inaczej trzeba było otworzyć to cholerstwo .


Galen pokazał otwory towarzyszowi i obaj się zgodzili że może to być jakiś ukryty mechanizm .

- Musimy użyć tych bolców , sądzę że odpowiednia kombinacja otworzy bramę .


Nim rozpoczęli pracę z bolcami Galen postanowił przyjrzeć się dokładnie Sali w poszukiwaniu jakich kol wiek wskazówek dotyczących kombinacji poruszania bolcami . Jeżeli znalazł by coś takiego wiedźmin chciał natychmiast przystąpić do dzieła i uciec jak najszybciej . Miał nadzieję , że jakiś nieporadny strażnik mający słabą pamięć zapisał sobie kombinację i dzięki temu unikną długich i żmudnych prób. Jednak jeśli nic nie znajdą postanowił rozpocząć obracanie bolców.

Na początku wiedźmini mieli sprawdzić jak mogą obracać bolcami i jakie mają możliwości . Następnie Galen postanowił , że będą obracać bolce w tym samym czasie . Obroty będą lustrzanymi odbiciami . Co oznacza , że gdy Galen kręcił będzie w lewo to Brego w prawo .

W czasie tej bardzo delikatnej operacji wiedźmini postanowili skorzystać ze swojego nad wyraz czułego słuchu by usłyszeć dźwięk przesuwanych się mechanizmów . Każda zmiana przesuwania się mechanizmu miała dać do zrozumienia , że idą w dobrym kierunku .


Teraz już wszystko zależało od szczęścia mutantów . Musieli jak najszybciej odgadnąć szyfr . O ile pomysł z wykorzystaniem bolców był dobry. Niestety trzeba było uwzględnić i taką możliwość .
 

Ostatnio edytowane przez Koening : 27-02-2011 o 15:34.
Koening jest offline  
Stary 28-02-2011, 19:21   #86
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
Od kiedy Brego i Galen trafili do tego więzienia, wiadome było, że nie jest to zwykłe miejsce dla zwykłych recydywistów. Każdy który tam trafił nie pamiętał tego jak się tam znalazł, wspomnieniana przez przebywających tam jedna z bardziej rozpoznawanych czarodziejek- Triss Merigold, oraz widok rozszarpanych ciał i zalanych krwią ścian.
Wiedźmin spojrzał chłodno na scenerię niczym z najgorszych opowieści o strzygach, które znane były z podobnego wystroju miejsc, które zamieszkiwały. Odruchowo skupił uwagę na swoim medalionie, który jednak wisiał spokojnie na jego szyi nie wyczuwając nic szczególnego. Brego podejrzewał, że albo to co dokonało rzezi odeszło, albo zrobił to ktoś dobrze władający magią... Modlił się w duchu, aby jego pierwsze przypuszczenie było słuszne.

Mężczyźni pobiegli na górę, na- jak mogło się wydawać- ostatni poziom, skąd mogliby w końcu uwolnić się z tego piekła. Jednak na ich drodze stanęła przeszkoda, która mogła pokrzyżować ich wszystkie plany. Drzwi wyglądające bardziej jak wrota do skarbca, oraz dziwny mechanizm na ścianie.
Na początek oboje zgodnie postanowili zablokować drzwi, aby uniemożliwić dostanie się do pomieszczenia więźniom i strażnikom. Zablokowali je wbijając w poprzek znalezione miecze i barykadując je dodatkowo meblami, które znajdowały się w pomieszczeniu.

-Musimy użyć tych bolców, sądzę że odpowiednia kombinacja otworzy bramę.- powiedział towarzysz zaczynając oglądać dokładnie mechanizm.

-Myślę, że możemy spróbować czegoś innego...- odrzekł- Widzisz te spawy?- zapytał wskazując na łączenia zawiasów.- Możemy spróbować je trochę podgrzać a potem rozłupać mieczem. Takie spawy zawsze są najsłabszym punktem konstrukcji. Co do tych bolców- dodał po chwili- Bardziej wdaje mi się, że wyłączają one jakieś pułapki po drugiej stronie niż otwierają drzwi, więc można zająć się nimi, gdy będziemy mogli tam wejść.

Plan Brego był prosty. Jeden z nich z bliskiej odległości podgrzałby maksymalnie łączenie znakiem Igni, a drugi zaraz po tym rozłupałby zawias mieczem. Wiedźmini zmienialiby się co jakiś czas, aby zregenerować siły.
Ważne było też odpowiednie zabezpieczenie drzwi, aby te nie zwaliły się na nich, gdy ostatni spaw zostałby skruszony. Brego nie mógł dostrzec nic co mogłoby się zmieścić i zabezpieczyć drzwi na schodach. Musieli zdać się na własne siły i w momencie pozbycia się zawiasu własnym ciałem przycisnąć wrota do futryny i później powoli je opuścić.
 
Zak jest offline  
Stary 01-03-2011, 00:18   #87
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Dretogor, Redania:

Brego, Galen:

Ostatnia zapora do pokonania. Potężne drzwi zdolne powstrzymać pędzącego tura... lub rozwścieczoną hałastrę więźniów pragnących za wszelką cenę wydostać się na wolność.

Widać było, że architekci nad projektem wrót spędzili nieco więcej czasu niż przy pozostałych drzwiach.
Te zdawały się być całkowicie odporne na próby ich sforsowania.

Zabezpieczeniem przed "zręcznopalcymi" więźniami były trzy zamki umieszczone na trzech różnych poziomach oraz, zapewne, owe bolce wbudowane w ścianie.

Grube, solidne drewno wzmacniane stalą nabijaną nitami uniemożliwiało przerąbanie się przez zaporę czy wyważenie jej, zaś trzy solidne, trójdzielne zawiasy chroniły przed zdjęciem skrzydła.
Co prawda i tak byłoby to niemożliwe ze względu na ciężar odrzwi, z łatwością mogących zgnieść człowieka.

Były również całkowicie odporne na działanie płomieni czy kling lub obuchów wszelkiej maści.
Zapora prawie niemożliwa do przejścia.

Prawie.
Twórca najwyraźniej nie przewidział, iż z Dretogoru będzie próbował uciec mag. Bądź wiedźmin.

Dwaj zabójcy potworów weszli po ostatnich schodach.

Nagle zobaczyli spawy łączące zawiasy z pasami stali przymocowanymi do drzwi!
Wystarczyło tylko rozgrzać łączenia i zniszczyć je, by zapora padła!

Niestety padłaby dosłownie, miażdżąc dwójkę uciekinierów.
Dlatego też Brego zaproponował, by obaj podtrzymali drzwi i powoli je opuszczali.
Przynajmniej do momentu, do którego będą w stanie.

Jako pierwszy do rozgrzewania spawów zabrał się Galen, zgodnie z sugestią towarzysza, przymierzając się do zniszczenia dolnego zawiasu.
Dłonie mutanta machinalnie złożyły się do znaku.
Buchnął wąski płomień, padający wprost na cel.

Galen wiedział, że do tego potrzebują najwyższej temperatury, jaką jest w stanie uzyskać za pomocą Igni, lecz wiązało się to z ogromnym nakładem sił.
Medalion błyskawicznie opróżniał się z energii magicznej, lecz i skutki były widoczne!
Stal zaczęła nabierać czerwonego koloru, szczególnie w miejscu połączenia, a kiedy osiągnęła właściwą temperaturę, łowca potworów przerwał działanie znaku, cofając się błyskawicznie.

Natychmiast do pracy zabrał się Brego, uderzając raz po raz w gorące miejsce.
Nagle w coraz cieńszej od uderzeń stali, zaczęły pojawiać się otwory powiększające się z chwili na chwilę, by w końcu...!

Stalowy pas pękł!

Pierwsza część była zakończona, lecz energia włożona przez Galena w znak była tak wielka, że niewiele jej zostało.
Z pewnością nie mógł ponownie podjąć termicznej walki.

Role zostały odwrócone. Tym razem to Brego pochylił się ze złożonymi dłońmi.
Gwałtowny strumień żaru, który wypłynął wprost od wiedźmina, trafił w cel, który po krótkiej chwili zmienił barwę!

Jak widać, eliksir dalej działał, zaś mężczyzna przerwał znak, odskakując, by drugi element planu mógł wejść w życie.
Tak jak poprzednim razem, po kilkunastu uderzeniach metal rozstąpił się.

Drzwi wisiały już tylko na jednych zawiasach!

Zbiorniki obu medalionów w zatrważającej części zostały opróżnione, a została jeszcze jedna przeszkoda, na którą mogło nie wystarczyć sił.
Gdyby tylko...

Nagle drzwi zatrzeszczały złowrogo, czemu towarzyszył niespokojny ruch!
To mogło oznaczać tylko...!

Obaj mutanci rzucili się biegiem na dół, nie zważając na ślizgające się, w kałużach posoki, stopy!
Gdy tylko opuścili ostatni schodek, rozbiegli się na boki, chcąc jak najszybciej zejść z drogi kawałowi drewna!

W końcu zatrzymali się, spoglądając w górę, ale nic się nie działo. Czyżby było to jedynie straszak?

Gwałtowny trzask i ogłuszający huk przeradzający się w łomot obwieścił sukces!
Drzwi wyjściowe runęły po schodach w dół, by w końcu zatrzymać się... Na otworze prowadzącym na niższe poziomy!

Wolność!


Kiedy jednak wiedźmini spojrzeli w górę, dostrzegli, iż wejście jest zakratowane.
Grube pręty stanowiły ostatnią przeszkodę, za którą widać było roślinność ukrywającą wejście do lochów.

Krata była wyraźnie podzielona na część pionową oraz poziomą.
Nie widać było również kłódki ani mechanizmów zabezpieczających lub otwierających ją.
Wyrastała z podłogi i sięgała górnej części "framugi", a także wychodząc z lewej części wyjścia, rozpościerała się ku prawej.


Obaj mężczyźni wspięli się na górę, a kiedy wyjrzeli na zewnątrz, ich oczom ukazał się brzeg rzeki wraz z łódką.
Środek transportu przykryty był gęstą roślinnością, przerzedzającą się lekko od strony wychodzących z więzienia.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 01-03-2011, 00:23   #88
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
Vernar dowiedział się paru rzeczy, jednak niczego istotnego. Zdziwił się natomiast, że Bonin nie wie nic o Gilmanie. W końcu w "Misiu" powinni wiedzieć gdzie są tacy ludzie.

Wampir pociągnął łyk wina, smakowało trochę jak piach, Vernar skrzywił się, po chwili wstał, zapłacił i wyszedł.

Medyk szedł ulicami Wyzimy. Zadawał sobie pytanie: Co robić? Szyfr mógł poczekać, sprawy wywiadu, aż tak go nie interesowały. Chyba, że dotyczyły jego, co było raczej wątpliwe w tym przypadku.

Idąc tak ulicami Vernar zawędrował do jakiegoś krasnoludzkiego kowala, korzystając z okazji zamówił pieczęć, dokładnie taką, jaką był zapieczętowany list.

Później zaś Vernar przypomniał sobie wzmiankę o czarodziejce Merigold. Żeby ją zbrzuchacić mogli musiała ona być w mieście. No, a jako się rzekło, Vernar nie do końca wiedział gdzie się zaczepić.

Dlatego też swoje kroki skierował do dimu czarodziejki, a drogę poznał od jakiegoś mieszczanina, wampir dobrze podejrzewał, że ludzie będą wiedzieć gdzie owa Merigold mieszka, w końcu to czarodziejka, a o takich głośno.
 
pteroslaw jest offline  
Stary 07-03-2011, 18:10   #89
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
Plan okazał się skuteczny. Wiedźmini pozbyli się dwóch spawów, trzymających zawiasy, jednak ciągłe używanie znaków i brak odpoczynku od kilku bardzo dynamicznych godzin wyczerpało ich energię niemalże do zera. Ostatni zawias na szczęście sam nie udźwignął ciężaru drzwi, które po chwili runęły. Towarzysze zdążyli wcześniej zbiec po schodach, ustępując miejsca lecącemu ciężarowi.
Brego czuł jak bolą go mięśnie i obite części ciała. Klną w myślach maga, który ich wysłał do tej dziury. Na język przychodziły mu jeszcze gorsze słowa, kiedy myślał o ciepłej gospodzie do której mogli się udać po spotkaniu ze staruchem.

Rozpracowanie drzwi nie zakończyło ich problemów. Od wolności dzieliła ich jeszcze metalowa siatka rozciągnięta na całej wysokości i szerokości wyjścia. Wiedźmini wspięli się po niej, aby sprawdzić co znajduje się na zewnątrz. Ich oczom ukazała się mała łódka, najwyraźniej nie używana od dłuższego czasu. Na pierwszy rzut oka jednak wydawała się sprawna, ponieważ nie tonęła. Dla Brego, który nie znał się na łodziach to w zupełności wystarczyło.

Zmęczony umysł wiedźmina podpowiadał mu, że właśnie nadszedł moment na użycie bolców, schowanych w ścianie. To tworzyło kolejny problem: trzeba było dostać się do klocków.


Mężczyzna chwycił za swój długi sztylet i włożył do otwory z bolcem o trójkątnym przekroju. Zahaczył czubek ostrza o lewy bok trójkąta i spróbował siłą nacisku obrócić go w prawo, nasłuchując przy tym odgłosów uruchamianych mechanizmów.
 
Zak jest offline  
Stary 07-03-2011, 22:11   #90
 
Koening's Avatar
 
Reputacja: 1 Koening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodze
Po ostatnim użyciu Igni Galen osiągnął swój limit. Energii nie wystarczyło by mu nawet na mały płomyczek . Na szczęście drzwi zostały pokonane . Pomimo wyraźnego zmęczenia wiedźmini uparcie parli na przód . Jednak wysiłek jaki pokonali był nawet dla mutanta wyjątkowo ciężki . Od początku podróży wszystko szło po grudzie. Dlatego też łowcę potworów nie zdziwił fakt , że przed uciekinierami czekała kolejna przeszkoda . Była to metalowa krata . Mimo to nigdzie nie było mechanizmu otwierającego ją . Za kratą stała łódź. Wyglądała na sprawną . Wiedźmini mieli nadzieję dostać się tam i uciec z twierdzy. Galen zajął się przyglądaniem materiału z jakiego zbudowana była ostatnia przeszkoda i wyszukiwaniem słabych punktów. Zastanawiał się nad podważeniem kraty i siłą wymuszenie działanie mechanizmu.

Wtedy nagle Brego wyraźnie na coś wpadł i pobiegł powrotem do Sali z której przed chwilą wybiegli . Wtedy też Galen przypomniał sobie o bolcach o których wspominał wcześniej.

- Skoro one nie otwierają drzwi to może jest to mechanizm otwierający tę cholerną kratę – pomyślał i szybko pobiegł za towarzyszem .

Brego wyciągnął swój nuż by wymusić działanie mechanizmu . Mógł tylko zająć się jednym bolcem . Dlatego też Galen wyciągnął swój by pomóc towarzyszowi . Innego pomysłu nie miał a trzeba był działać .

-Pal licho nóż … może się stępić ale postaram się wydłubać większą dziurę .

Jeżeli te działanie da pożądany efekt Galen chciał wbić głębiej nóż i podważyć bolec a następnie postarać się go wyciągnąć . Jednak jeżeli nie będzie to możliwe będzie starał się kręcić nożem tak by poruszyć bolec na boki .

Nie mamy sił wykonać więcej znaków a rąbanie w te kratę mieczem nie miało sensu . Żadnych też mechanizmów w okolicy samej kraty nie było . Zostały już tylko te bolce . Jedyna nadzieja na ratunek i być może upragniony odpoczynek . Wszystko znowu zależało od szczęścia .

Nienawidzę tego…. Pomyślał Galen . Lubił panować nad sytuacją , a ta z każdym krokiem wymykała mu się z rąk . Wiedźmin nie wierzył w ślepy los. Zresztą trudno powiedzieć by w cokolwiek wierzył .
Jedyne w co wierzył to w skuteczność swojego miecza . Jednak nawet on nic w tej sytuacji nie pomoże. Pozostała cierpliwość .
 

Ostatnio edytowane przez Koening : 07-03-2011 o 22:14.
Koening jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:06.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172