Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-02-2011, 01:00   #84
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Temeria, Wyzima:

Vernar:

Brud, smród, chrzczony alkohol i typy o wątpliwym pochodzeniu.
Ot zwykła charakterystyka "Misia Kudłacza" na każdy dzień w miesiącu przez okrągły rok.
Ów karczma wydawała się doskonałym przeciwieństwem Narakortu umieszczonego w Dzielnicy Handlowej. Pod każdym względem.
Również cenowym.

Niewątpliwą zaletą naczelnej oberży w Dzielnicy Klasztornej były jej ceny, odpowiadające jakości podawanych towarów.
Niskie.

-A go ja tu dużo będę gadał... Wszystko się pokitfasiło. Wpierw to się kapitanowi zmarło. Podobnież jakiemś pijusom podpadł i proszek jaki wsypali do piwa-postawił szkło z czerwoną substancją na ladzie.

-Trzy oreny się należy-powiedział, po czym ściszył głos.

-Powiadają, że to syn Foltestowy. Podobnież miłościwie nam panujący zbrzuchacił samą wiedźmę Merigold.
Dlatego tak szybko skacze w górę, ale mnie tam się widzi, że wetknąć nos tam gdzie potrzeba, to umie.
I po mojemu, to pomaga szczęściu
-dokończył, dając do zrozumienia, że młody kapitan pnie się po szczeblach kariery po trupach.
Między innymi byłego kapitana.

-Zaraz po tym znowu ziołami nas zaczęli męczyć i Redania nam jakiego szlachcica przysłała, żeby perwrt... pewrrt... pertwrakt... rozmawiał.
Żeby się z nim obaczyć, zlazł z zamku nawet grododzierżca z typem jakim. We kapturze, ale mnie się zdaje, że to ochrona jest, nie wywiad
-zamilkł na chwilę, wpatrując się w ladę.

Nagle zamrugał oczami i oprzytomniał.

-Pytałeś o medyczkę. Radzi sobie. Tego drugiego to nie znam-dodał karczmarz.


Redania, Dretogor:

Brego, Galen:

Strażnicy i więźniowie prowadzili wyrównane starcie.
Choć tych pierwszych było mniej, ich pancerze skutecznie chroniły przed większością ataków nieprzyjaciół.
Niestety więźniowie nie posiadali żadnej ochrony prócz własnej zwinności pozwalającej na uniki bądź bloki, więc sytuacja była jasna.

Jeśli nie napłyną nowe siły, przestępcy zostaną wycięci w pień.

Wiedźmini pierwszy raz postanowili zrobić użytek z własnych mieczy. Kingi zasyczały w powietrzu, gdy dwaj mutanci skierowali się od boków w stronę straży.

Brego brutalnie chwycił któregoś z napastników za kołnierz i pociągnął do tyłu, wrzucając nieszczęśnika wprost na ścianę.
Świst miecza wraz z tryśnięciem krwi z tętnicy szyjnej sprawiło, iż kolejna przeszkoda w drodze do strażników, zniknęła.
Nagle Brego wystrzelił do przodu, wykonując półobrót, lecz klinga natrafiła na zdecydowany opór ze strony bastarda.
Natychmiast wykonał kolejny półobrót, tym razem zwrotny!
Miecz opadł skośnie, od góry do dołu, trafiając w zbroję!

W tym czasie Galen błyskawicznie wykonał obrót, ścinając głowę jednemu z byłych sprzymierzeńców, zaś szybkie pchnięcie, następujące po zgrabnym cięciu, przeszyło plecy nieszczęsnego człowieka.
Błyskawiczne cięcie wyprowadzone nisko, na kolana, mogło zakończyć każde starcie, powalając przeciwnika na ziemię.
Czyniło niezdatnym do żadnej walki. Tak jednak nie było tym razem. Szczęk metalu o metal obwieścił natrafienie na zdecydowany opór ze strony pancerza.
Wykorzystując impet ciosu, mutant wykonał wąski obrót zakończony skośnym cięciem o małym kącie nachylenia.
Powinno to otworzyć twarz po całej jej przekątnej, ale i tym razem atak się nie powiódł.

Nagle Galen chwycił jednego z więźniów i z całej siły pchnął na strażników! Nieszczęśnik wpadł wprost pod spadający miecz półtoraręczny, zaś łowca potworów szybko wycofał się.
Jego miejsce zajęli kolejni walczący.

Galen zdecydowanym krokiem obszedł wszystkich, kierując się ku towarzyszowi, którego wyciągnął z bitewnej zawieruchy, przekazując nowy plan.

Więźniów było coraz mniej, zaś załoga dzielnie trzymała się na swoich pozycjach, nie dopuszczając do otworzenia się drzwi, a także odpierała wszelkie ataki.
Jeśli Dżentelmen za chwilę nie wypadnie z kolejnymi ludźmi, bitwa skończy się bardzo szybko.

Mutanci zdecydowali szybko. Natychmiastowo pobiegli w stronę spiralnych schodów, po których niemalże wlecieli na wyższy poziom.
Był pusty i przedstawiał identyczny układ.
Sześcienne pomieszczenie z drzwiami pośrodku każdej ściany, a na środku spiralne schody łączące kolejne poziomy.

Nic nie stanęło na drodze dwójki, więc bez zwłoki popędzili na górę, gdzie...


Oczom wiedźminów ukazał się obraz bezwzględnej masakry. Niemalże całe ściany, podłoga i sufit pokryte były krwią i szczątkami.
Niektóre zawisły na klamkach, wiele z nich walało się na schodach, zaścielały prawie całe podłoże.
Fragmenty metalu leżące porozrzucane w bezładzie po poziomie były małymi fragmentami zbrój. Nie większymi od otwartej dłoni.

Niemniej jednak, jeśli nie liczyć odgłosów nieustannej walki, dobiegających z dołu, panowała tu absolutna cisza.
Nic nie skakało zza zamkniętych drzwi, medaliony nie wibrowały.

Świeża posoka oraz szczątki organów zewnętrznych i wewnętrznych zmusiły łowców do truchtu.
Następne poziomy wyglądały podobnie, choć fragmenty ciał były nieco większe.
W na schodach leżało coś, co można by zidentyfikować jako palec.

Sześć poziomów raju dla rzeźników doprowadziło do zerowego, nie różniącego się od pozostałych prawie niczym.
Schody nie były już spiralne i prowadziły wprost ku grubym, okutym żelazem, drzwiom.
Wyglądały jak koszmar włamywacza.

Ciężkie odrzwia bogato wzmacniane stalą posiadały masywne, trzyczęściowe zawiasy uniemożliwiające zdjęcie przeszkody oraz trzy zamki, jeden na samej górze, drugi na środku, trzeci na dole.
Ponadto w ścianie po prawej stronie znajdowały się dwa okrągłe otwory. Jeden z nich posiadał stalowy bolec o przekroju kwadratowym, drugi, trójkątnym.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline