Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-02-2011, 13:11   #50
Witch Elf
 
Witch Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Witch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znany
Iii

Wbrew zapowiadającym go ciężkim, burzowym chmurom, deszcz nie nastąpił. Szare niebo, które początkowo miało zapowiadać rychły poranek okazało się zwiastunem chłodnej nocy.
Nieprzyjemny wiatr poruszał gęstym listowiem i wysoką trawą niosąc zapach rozkładu.
Bagna były znacznie bliżej. Tuż za linią gęstych drzew, gdzie zniknęli Marcus i Ragnar.
Zrobiło się niemal ciemno gdy po zażartych dyskusjach udało się w końcu zebrać ekwipunek z rozbitego wraku. Muciek targał dzielnie na mechanicznych ramionach osprzęt starannie zebrany przez Mistyka Maszyn. Pozostała część drużyny ruszyła śladem Kosmicznych i Zabójcy.
Roślinność planety stawiała czynny opór. Kroczący serwitor skutecznie łamał mniejsze drzewa i torował drogę wśród gęstych konarów i korzeni, które prężyły się na powierzchni.
Co jakiś czas trzeba było przeciąć giętkie liany, które tworzyły prawdziwie gęste, pajęcze sieci. Przedzierali się już niespełna godzinę co jakiś czas odnajdując ślady Kruka i Wilka pozostawione bardziej dla orientacji niż przez nieuwagę.

Zuriel poczuł nagle kilkukrotne ukłucie na karku i mocne swędzenie. Coś zdecydowanie wkłuło się pod skórę. Po krótkiej chwili nadeszło nieprzyjemne ciepło rozlewające się po całej szyi. Zareagował odruchowo sięgając do tyłu. Od razu go wyczuł palcami, choć cieniutki listek stawał się powoli przezroczysty. Złapał za koniec odrywając gwałtownie.
Szarpnięcie oderwało boleśnie organiczny plaster od skóry pociągając za sobą cienkie korzenie, przypominające zielone żyły.
Lindeo dostrzegł zachowanie Zuriela spoglądając wprost na trzymany przezeń liść coraz bardziej nabierający granatowego koloru. Żyły obumierały schnąc powoli. Uniósł głowę do góry gdy kolejny podmuch wiatru poruszył gałęziami. Nad nimi znajdowało się to samo drzewo, przy którym obudził się Revan. Wiedział już co splątało myśli Zabójcy. Nie był to Psionik jak podejrzewał. To ‘brainleaf’. Żyjąca istota szukająca żywiciela. Odnalazł w pamięci informację a granatowy listek oderwał się od gałązki szybując powoli przed jego maską. Odbił się w żelaznej twarzy i opadł na ziemię od razu usychając…

Kapłan Maszyn podążał za serwitorem otwierając pochód z Simonem. Zuriel i Lindeo przystanęli na chwilę. Na końcu szedł Szary Rycerz. Mijali właśnie podmokły teren, który cuchnął paskudnie. Aleksander dostrzegł poruszenie na powierzchni. Coś zabulgotało. Najpierw pojedyncze bańki wybuchały cicho w żółtej mgle związków siarkowych, później wielkie bąble pokryły powierzchnię mętnej mazi bagna.
Rycerz zacisnął palce na halabardzie w chwili, w której błotna maź wytrysnęła do góry gwałtownie oblepiając okolicę potężnym rozbryzgiem. To, co wyłoniło się spod niej miało rozmiary bliskie Tyrantowi. Stwór zaatakował z morderczą prędkością rozwierając paszczę, ziejącą kilkoma rzędami paskudnych zębisk. Zamachnął się pazurzastą łapą chwytając Aleksandra wpół i wbił szczęki zaciskając je na jego głowie. Dźwięk kruszonej zbroi i kości zwiastował czas polowania. Bestia odrzuciła ciało i rycząc wściekle ruszyła w stronę mniej opancerzonego posiłku …





Marcus i Ragnar znajdowali się znacznie dalej a mimo to posłyszeli potworny ryk, który niósł się teraz po okolicy płosząc żyjące w dżungli stworzenia. Coś poderwało się do lotu. Gdzieś dalej rozpoczęła się kakofonia dźwięków. Przeraźliwe piski, wycie, ryczenie i oddalający się tętent kopyt.
 
Witch Elf jest offline