Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-02-2011, 14:26   #15
JanPolak
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Odpoczynek nie trwał długo. Tyler zdążył jednak przyjrzeć się wiosce i okolicom. Ci Azjaci budowali domy nieporządnie i byle jak, wydawali się być gnuśni i leniwi. Obserwował kilku jak snuli się po uliczkach, na ryżowym poletku jeden bił kobietę. Nigdzie nie widać było broni, ani śladów alarmu. Zwiadowca zameldował o tych spostrzeżeniach sierżantowi.

Wkrótce podoficer zniknął, by rozmówić się z pozostałymi dowódcami. Jediah przysiadł, należała mu się chwila odpoczynku. Choć dziesięciokilometrowy marsz to dla niego nie pierwszyzna, to klimat Wietnamu był męczący i – przynajmniej z tego względu – chłopak z przyjemnością powitał zmrok. Spojrzał na swoje stopy w skórzanych, sznurowanych butach z podeszwą całkiem zalepioną błotem. Przywykł chodzić po lesie w wysokich, wodoodpornych kaloszach z onucami, które pozwalały swobodnie poruszać palcami. Teraz w ciasno zawiązanych kamaszach odczuwał ból stóp, ale nie pozwolił sobie na zdjęcie butów.

Wkrótce wrócił sierżant Green, ponaglając drużynę Marines do kolejnego marszu. Mieli obejść wieś dookoła i zaczaić się po przeciwnej stronie, podczas gdy GIs będą przeszukiwać zabudowania. Wyruszyli po chwilę, kryjąc się przed wzrokiem wieśniaków w dżungli i za okalającymi poletka groblami. Zwiadowcy i starsi stażem Marines poruszali się w terenie cicho, młodzi rekruci robili trochę hałasu, z szeregu słychać było nieliczne klątwy, gdy żołnierze przy zapadających ciemnościach przedzierali się bezdrożami.

Dotarłszy na miejsce, Green przydzielił ludziom pozycje i sektory ogniowe. Wysłał Tylera na zwiad i chłopak przemknął wzdłuż pozycji drużyny, sprawdzając okolicę, możliwe podejścia wroga i niebezpieczne punkty. W końcu Jediah sam położył się w naturalnej niecce terenu i z odbezpieczonym karabinem oczekiwał na rozwój wypadków.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
JanPolak jest offline